niedziela, 17 września 2017

Winko i karciochy. To jest życie!


Imperio, och Imperio! Ile razy trzeba Cię odwiedzić, by się Tobą znudzić?! No właśnie, ile? W naszym przypadku chyba nigdy dość, bo byliśmy tu już kilka ładnych razy i nie narzekaliśmy na nudę. Co prawda, dotąd wizytowaliśmy ją kamperkiem i nie staliśmy dłużej niż kilka dni, a następnie ruszaliśmy dalej. Teraz zaś postanowiliśmy zorganizować prawdziwe rodzinne wakacje i zamieszkaliśmy z rodzicami w uroczym mieszkanku ulokowanym na górującym nad miastem wzgórzu.

czwartek, 14 września 2017

No to ruszamy, ale szkoda, że już tylko w przeszłość...


Stety, bądź też nie (chociaż bardziej nie :)) jesteśmy już z powrotem w domu. Nim jednak to się stało spędziliśmy we Włoszech pierwszy prawdziwy rodzinny urlop, który mimo, że nie był naszym klasycznym kamperowaniem zasługuje przecież na krótką relację :) Jako, że podróżujemy dosyć powoli i nie robimy długaśnych tras, to po przejechani ponad trzystu kilometrów na pierwszy nocleg i zwiedzanie zatrzymaliśmy się po włoskiej stronie jeziora Lugano.

piątek, 1 września 2017


Czasem kamper musi zostać na przydomowym podwórku i odpocząć od nas odrobinkę. Wiadomo, że nie ma to jak kamperowanie, ale i inne formy urlopowania nie są złe :) Więcej wieści wkrótce!

niedziela, 20 sierpnia 2017

Pociąg_ _ająca Praga


Z racji położenia Praga znana jest chyba prawie wszystkim Polakom, którzy dosyć chętnie wybierają się tam na dłuższe, bądź też normalne weekendy. My także, mieszkając jeszcze we Wrocławiu, odwiedziliśmy ją kilkukrotnie. Teraz jednak mamy do czeskiej stolicy kilka kilometrowych setek więcej, dlatego też już dosyć dawno nas tam nie było.

niedziela, 30 lipca 2017

z wizytą w Kostnicy


Mimo, że od kilku lat jesteśmy prawdziwymi wieśniakami z krwi i kości, to czasem gdzieś w głębokich zakamarkach duszy budzi się dawny mieszczuch, który łaknie miejskiego zgiełku, jak nasze balkonowe pomidory wody. Wtedy też zzuwamy z siebie zaplamione dresy, ubieramy się w szykowne, zakupione na przecenie fatałaszki i ruszamy ku cywilizacji :)

środa, 19 lipca 2017

Ratujmy bloga, czyli baraszkujący w wodzie piesek :)


W zamyśle ekspresowy remont mieszkania przeciąga nam się odrobinę, co skutkuje kamperową abstynencją, która to z kolei przyczynia się bezpośrednio do braku nowych wpisów na blogu. Całe szczęście jest jeszcze jezioro nad które można wyskoczyć po robocie, by zmyć z siebie renowacyjny znój.

poniedziałek, 3 lipca 2017

Prozak życia


Wchodzimy na bloga, patrzymy na datę ostatniego wpisu, nasze umysły powoli mielą i zagniatają przesyłane z oczu dane, mija jeszcze krótka chwila i... bum! Od czasu, gdy ostatnim razem wystukaliśmy tu jakieś treści minęło już prawie trzy tygodnie. Toż, niepodlewany aktualnościami zapis naszego życia gotów jeszcze uschnąć w samotności. Kontynuując rozumowanie tym tokiem możemy zadać sobie pytanie, czy my w ogóle żyjemy? Bo, jak widać blogowe ślady wcale na to nie wskazują.

czwartek, 15 czerwca 2017

żyjąc w rytmie godzin otwarcia piekarni oraz dostaw świeżych, długich buł.


Bonjour wszystkim czytającym, czyli tak naprawdę wspólnikom w naszym niecnym kamperowym procederze :) Stety, bądź też nie, ale faktem jest, iż od kilku dni polegujemy już z powrotem na salonowej kanapie. Opuszczając oceaniczne brzegi nie spodziewaliśmy się, że w domu przywitają nas takie upały. Dzień w dzień ponad trzydzieści stopni, słońce już od samego swego wzejścia, atakuje nasze czaszki gorącem, powodując powolne lasowanie się mózgów i zanik chęci na jakikolwiek większy wysiłek umysłowy. Całe szczęście, nie samym rozumem ciało żyje i tylko kilka prostych neuronowych operacji wystarcza, by wprawić mięśnie w ruch i tym samym umożliwić obsługę rowerów, które to służą nam za główny środek komunikacji. Kąpiel w jeziorze już zaliczona, okoliczne lasy również zwizytowane. Uf, gorąco! Ale do rzeczy ...


piątek, 9 czerwca 2017

Wyspa Oléron i zapluty karzeł naturyzmu


Po przekroczeniu najdłuższego mostu we Francji, dotarliśmy na drugą największą wyspę tejże (oczywiście w Europie, bo miłośnicy ślimaków mają jeszcze posiadłości zamorskie). Co by to było, gdyby Google nie było ... na pewno wielu magistrów mniej :)
Île d’Oléron to miejsce, w którym próżno szukać masowej turystyki oraz wielkich hoteli. Małe, kolorowe  rybackie domki, niemal puste plaże i wszechogarniający spokój- tak można ją pokrótce scharakteryzować. Czyli, po prostu nasze klimaty :)

środa, 31 maja 2017

w gościnnych progach Château Marquis de Vauban




Wspominaliśmy ostatnio, że spędziliśmy kilka bardzo miłych dni pośród winnic w Blaye. We wpisie zabrakło jednak zdjęć, więc nadrabiamy to małe przeoczenie tym oto krótkim wpisem :)


sobota, 27 maja 2017

Z kamperowego pamiętniczka …


Drogi kamperowy pamiętniczku piszemy do Ciebie, bo zeszły tydzień minął nam bardzo intensywnie. Zwiedziliśmy ciekawe miejsca i przeżyliśmy bardzo wiele fascynujących przygód. Jakie interesujące wydarzenia? - zapytasz pewnie. No to, na przykład weszliśmy na największą wydmę Europy, przemierzaliśmy pieszym szlakiem klify na hiszpańskim wybrzeżu, albo też gościliśmy na mistrzostwach świata w surfingu. Uśmiejesz się pewnie, ale zostaliśmy nawet wzięci za członków polskiej ekipy ujeżdżaczy fal. Niestety nasi rodacy nie brali udziału w zawodach, zostaliśmy więc z miejsca zdekonspirowani :)

niedziela, 21 maja 2017

Z wizytą w Kraju Basków


Dziś zabieramy Was na krótką wycieczkę do Hiszpanii, którą to przywitaliśmy w przygranicznej Hondarribii. Miejscowość to zaiste zacna, pełna czaru, uroku oraz zabytków. Musi jednak ustąpić w tym wpisie pierwszeństwa, znajdującemu się nieopodal San Sebastian. Zapytacie pewnie- dlaczego? Ano dlatego, iż ten jej większy kolega jest po prostu p r z e p i ę k n y :)


środa, 17 maja 2017

Surfując w Biarritz


No dobra, może i tytuł nadaliśmy odrobinę na wyrost, ale przecież przyglądanie się surferom to prawie to samo co stanie na desce i poskramianie fal razem z nimi :)


sobota, 13 maja 2017

Oj, szczęśliwi ci, którzy zajrzeli na bloga!


Kolejne dni nad oceanem już odeszły do przeszłości, a w miarę, jak one przemijają, to powiększa się nasze fotograficzne archiwum. Wszyscy, którzy lubią sielskie widoczki będą usatysfakcjonowani :) Bo, czyż można powstrzymać się od wielokrotnego oglądania takich cudeniek? Piękne kadry po prostu! Woda, piaseczek, na piaseczku pieseczek, no i oczywiście my w samym centrum. Do tego trochę chmurek i gdzieniegdzie słoneczko. Oj, szczęśliwi ci, którzy zajrzeliście na bloga, bo dane jest wam cieszyć oczy!

środa, 10 maja 2017

Ku Wielkiej Wodzie


Po dwóch dniach przedzierania się przez splątaną, niczym zarastające amazońską dżunglę liany, francuską sieć dróg krajowych oraz lokalnych, dojechaliśmy w końcu szczęśliwie nad Atlantyk. Musimy przyznać, że perspektywa pierwszego kontaktu z oceanem wzbudzała w nas pewną (a nawet znaczną) ekscytację. Morza odległe i jeziora głębokie to już nic szczególnego, ale Atlantyk? Toż, po drugiej stronie ogromu wody jest Ameryka!


piątek, 5 maja 2017

Au revoir wygodna kanapo!


Kilka dni siedzenia w domu w zupełności już nam wystarczy. Jutro pakujemy więc dupska do kamperka i ruszamy w stronę krainy serów i wąsatych kobiet, a konkretnie ku jej atlantyckiemu wybrzeżu. Au revoir wygodna kanapo!

niedziela, 30 kwietnia 2017

Ciao Polonia!


Po ponad dwóch tygodniach pobytu w Polsce opuściliśmy familię i ruszyliśmy nieśpiesznie w kierunku domu. Pobyt w kraju to dla nas zawsze mile spędzony czas. Rodzinne spotkania, dużo gotowania, wrocławskie wegańskie knajpki ... w tak krótkim okresie człowiek stara się zrobić jak najwięcej. Kamper zaś udał się do gabinetu odnowy mechanicznej, gdzie otrzymał kilka nowych części oraz pachnące jeszcze gumą, świeżutkie oponki.

sobota, 15 kwietnia 2017


Przez kilka ostatnich lat nie bywaliśmy w Polsce w okresie Świąt. W tym roku zdecydowaliśmy się wpaść i obserwując pogodę już wiemy dlaczego spędzaliśmy je w cieplejszych klimatach :) Ale co tam, wesołych!

P.S. Żeby nie było, fotka jeszcze sprzed wegańskich czasów :)

sobota, 8 kwietnia 2017

Wskrzeszenie kampera i podsumowanie Szwajcarii


Od kilku dni jesteśmy już w domu i wypadałoby napisać kilka słów tytułem podsumowania naszego zarobkowego pobytu w Szwajcarii. Mimo swej niewątpliwej urody oraz pięknych krajobrazów, jedno jest pewne, kraina ludzi sytych i zamożnych nie do końca jest naszym światem :)

poniedziałek, 27 marca 2017

reaktywacja ... mamy nadzieję, że nie reanimacja ... kamperka.


Wiosna rozgościła się już na dobre w dolinie, a z nią w naszych głowach zaczęły rodzić się myśli. Brudne, nieodpowiedzialne i niepoważne przemyślenia wypełnione kamperowaniem, dalekimi, szumiącymi morzami oraz ciepłym piaskiem. I wolnością.

niedziela, 12 marca 2017

Tymczasem w Szwajcarii ...


Wczoraj miały u nas miejsce wybory owczej miss i w szranki stanęło kilka setek kudłatych piękności. Jak widać każdy ma inny sposób na spędzanie weekendu


niedziela, 5 marca 2017

o czym prawią winorośle


Kolejny tydzień za nami. Oprócz kilku deszczowych dni nie wydarzyło się nic godnego uwagi, czy też opisania na łamach tego jakże ciekawego bloga. Cóż jednak zrobić, skoro domaga się on atencji i ruchu sieciowego? O czym skrobać, skoro dni nasze wypełnione są rozmowami z winnymi krzaczkami, spacerami, bądź też przesiadywaniem w zamieszkiwanej obecnie przez nas, pamiętającej jeszcze średniowiecze norce?

niedziela, 26 lutego 2017

D jak Domodossola


Po tygodniu wypełnionym ciężką pracą nadszedł, a z nim wolny czas i pytanie co by tu robić. Jako, że tuż za górą znajdują się Włochy, to postanowiliśmy wskoczyć w pociąg i udać się tam z wizytą. Wiadomo, w Italii słońce grzeje jakby mocniej :)

sobota, 18 lutego 2017

boli palec, łamie noga, co tu robić... olaboga!


Spoglądanie ze stanowiska pracy na płynący u naszych stóp Rodan oraz otaczające jego dolinę Alpy może wydawać się nie taką złą opcją... i zaiste tak jest! Jedyny mankament stanowi jednak ogólnocielesny ból, ze szczególnym wskazaniem na kończyny górne, a konkretnie dłonie. Mimo to, nie narzekamy, co to, to nie. Całodniowy fitness, na dodatek płatny i na świeżym powietrzu... grzechem byłoby marudzić :)

sobota, 11 lutego 2017

czas wziąć się znowu za jakąś uczciwą pracę


Po kilku miesiącach błogiego nicnierobienia nadszedł niestety czas, by wziąć się znowu za jakąś uczciwą pracę. Jako miłośnicy ruchu na świeżym powietrzu oraz szwajcarskiej waluty nie mieliśmy innego wyjścia i wróciliśmy do ukrytego między ośnieżonymi szczytami Visp.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Panie styczeń, panu już podziękujemy...


Tradycyjnie już dla nas styczeń nie należy do najbardziej kamperowych miesięcy w roku. Wiemy, że wielu karawaningowców wybiera się w tym czasie na narty, sanki, czy też lepienie bałwanów, my jednak wystarczająco już się w życiu namarzliśmy w kamperze i można powiedzieć, że jesteśmy odrobinę straumatyzowani przebywaniem w wychłodzonym domku na kółkach.

wtorek, 10 stycznia 2017

trzeba współczuć celebrycie, że ma takie ciężkie życie

Z takimi to już nie pogadasz, sodówka do głowy uderza. Ludzi na ulicy nie poznają, celebryci zasr.ni! Teraz to im w głowach tylko te tvn-y i inne facebooki :)

http://fajnepodroze.pl/kamperem-po-europie/

czwartek, 5 stycznia 2017

sędziwy niedźwiedź


Ze znanych tylko sobie przyczyn, kamper, niczym sędziwy niedźwiedź, postanowił ulec mrozom i zapadł w sen zimowy. Jako ludzie dosyć tolerancyjni, uszanowaliśmy jego wybór i daliśmy mu po prostu spokój. Akumulatory wymontowane, pierzynka śniegu na dachu- niech staruszek odpoczywa, zasłużył sobie w tym roku.

niedziela, 1 stycznia 2017

Wszystkiego kamperowego w Nowym Roku!


W Nowym Roku życzymy Wam wszystkiego tego, czego życzycie sobie sami. Niech się spełni! Sobie zaś życzymy, żebyście Wy życzyli nam tego samego :)

sobota, 10 grudnia 2016

Dzień dobry, nazywam się Komo!


Dzień dobry, nazywam się Komo. Moi dwunożni współlokatorzy wołają na mnie też czasem: Rudy, Rudzielec, Menda, a niekiedy też Diabeł. No i Zostaw...tylko Zostaw i Zostaw.

sobota, 3 grudnia 2016

Komo destruktor


Jak już wiecie, od kilku dni jesteśmy z powrotem w domu. Obcowanie, z anektowanym coraz bardziej przez zimę otoczeniem, nie zawsze wzbudza w nas pozytywne emocje. Jednak nie każdy członek naszego wędrownego trio jest tym faktem zasmucony. Komo rozpiera energia, a radość z powrotu do domu objawia się u niego w dosyć specyficzny sposób. Zresztą sami zobaczcie. Oto nadchodzi Komo destruktor!

sobota, 26 listopada 2016

Cukierniane lady pełne łakoci


Podejrzewamy, że każdy kto był już w przeszłości w Barcelonie obiecuje sobie, że kiedyś tu jeszcze wróci. My nie stanowimy wyjątku. Jako osobniki w miarę odporne na uroki wielkich miast, byli ich mieszkańcy, a teraz wieśniacy z wyboru, w tym przypadku ulegliśmy czarowi metropolii. Mimo tłumów turystów, ogromu zabudowy i wszystkich aglomeracyjnych atrybutów, stolica Katalonii zachowała małomiasteczkowy czar. Coś czego według nas brakuje np Mediolanowi, coś co się po prostu ma, nazwijmy to umownie duszą. Tak, Barcelona to z pewnością miasto obdarzone duszą.

środa, 23 listopada 2016

leżąc plackiem na plaży, człek o Barcelonie marzy


Zwariowali, czy co- taka oto myśl kołatała się w głowie Rudzielca, kiedy patrzył, jak to bezwstydnie oddajemy się plażowym ekscesom. Choć może przesadzamy odrobinę z czytaniem w jego falach mózgowych, prawdopodobnie wyświetlał się tam niezmiennie tylko komunikat- JEŚĆ, JEŚć, JEść, Jeść, jeść...! Zamiennie można też wstawić słowa: gryźć, biegać lub niszczyć :)

sobota, 19 listopada 2016

Costa Brava


Jak przystało na prawdziwych ignorantów, nie przygotowujemy się nadmiernie do wyjazdów. Nie zaczytujemy się wcześniej w przewodnikach, nie oglądamy setek zdjęć w internecie. Po prostu jedziemy w dane miejsce i dajemy się mu zaskoczyć. Katalonii udało się to znakomicie, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Wybrzeże jest przecudne, przypomina odrobinę francuskie Corniche d'Or, a może nawet przerasta je urodą.

wtorek, 15 listopada 2016

Palamos


Zwiedzanie Hiszpanii planowaliśmy rozpocząć od miasta Figueres, potem zahaczyć o Gironę, a dopiero następnie pojechać nad morze. Cały urok kamperowania polega jednak na tym, że bardzo często plany biorą w łeb i coś, co zakładaliśmy rano, już po kilku godzinach jest zupełnie nieaktualne :) Najczęściej postoje okazują się niezgodne z opisem, serwisy niedziałające, a otaczające je okoliczności przyrody mocno odpychające, bądź też po prostu szkaradne.
Tak to więc znaleźliśmy się w Palamos. Kamperek szczęśliwie zaparkowany i ogarnięty, więc można ruszać na rekonesans. Po posileniu się robakiem z automatu wybraliśmy się na zwiedzanie ;P

poniedziałek, 14 listopada 2016

¡Hola!


Udało się, jesteśmy w Hiszpanii. Od dawna planowaliśmy wizytę w tych okolicach. Już w lutym roztaczaliśmy przed sobą wizję iberyjskiej, łagodnej wiosny. Z różnych, nie do końca od nas zależnych względów, trafiliśmy jednak do włoskiej Ligurii. Nie, żebyśmy się skarżyli. Jeżeli tak mają wyglądać problemy, to życzymy sobie ich jak najwięcej :) Teraz jednak jesteśmy w końcu w słonecznej Katalonii. Wreszcie. ¡Hola!

wtorek, 1 listopada 2016

Czynny udział w polnym życiu, zapobiega ciała tyciu


Ostatnimi dniami krucho było u nas z internetem, który to, niczym jakieś stworzenie obdarzone wolną wolą, postanowił się złośliwie skończyć. Wieczory mijały nam więc na czytaniu książek, a gdy wszystkie już przerobiliśmy, nadszedł czas przeglądania starych gazet, których mamy tu całkiem sporą ilość. Większość z nich zaś datuje się na kilka lat wstecz. Najstarsze znalezione przez nas wydanie Angory pochodzi z 2004 roku. Oprócz tego dysponujemy znacznym nakładem Pani Domu oraz Przyjaciółki. Skąd w naszym, zatopionym w mrokach starówki mieszkanku taka pokaźna kolekcja?

wtorek, 18 października 2016

Doktor Pigułka ostrzega: winnych gron obrywanie, powoduje krzyża pobolewanie :)


Każda praca fizyczna ma to do siebie, że powoduje zmęczenie i boleści różnych części ciała, o których nigdy wcześniej nie myśleliśmy w kategoriach możliwości pojawienia się zakwasów. Oczywiście są firmy, gdzie można spotkać opierających się o łopaty osobników ze sporą nadwagą oraz papierosem w ustach, toczących między sobą leniwe pogawędki. Niestety nie tutaj, tu każdy frank musi być uczciwie wypracowany oraz okraszony dodatkowo kroplą potu. Nie żebyśmy narzekali, co to, to nie. Lubimy wysiłek oraz ćwiczenia ogólnorozwojowe w tej znajdującej się na świeżym powietrzu siłowni :). No bo, po co całym dniu pracy tłuc się w korkach na siłownie, a następnie biec tam w miejscu, jeżeli można podobne rzeczy robić zarobkowo? Więc wstawajcie zza biurek Rodacy, składajcie wymówienia i ruszajcie czym prędzej na pola!

czwartek, 13 października 2016

drwalątka


Ostatnio pisaliśmy, że haratamy winne grona, niczym kombajny marki Bizon złocone zbożem pola. W poniedziałek jednak otrzymaliśmy inne zajęcie, a mianowicie na jeden dzień wcieliliśmy się w rolę alpejskich drwali. No, może to określenie odrobinę na wyrost, więc powiedzmy, że drwalątek :). Wąskimi serpentynami wspięliśmy się na wysokość 1500 m n.p.m. gdzie to nasz szef, jak przystało na prawdziwego człowieka gór, posiada drewnianą chatę.