piątek, 29 stycznia 2010

Zimie mówimy stanowcze NIE!!!

Tak jest teraz...

...ale jeszcze trochę i będzie tak :)

czwartek, 28 stycznia 2010

oto on...przed Państwem...Didol!!

Jako,że nie jedziemy sami, a można nawet powiedzieć, jesteśmy jedynie dodatkiem i siłą sprawczą (czyt. żywiąco- kierującą), należałoby przybliżyć sylwetkę głównej postaci tej wyprawy, czyli didka, przepraszam- Pana Didka.
Zacznijmy od początku. Dawno, dawno temu (dokładniej jakieś 3 lata wstecz) przyszedł na nasz niegościnny świat, korzystając z doczesnej powłoki psa, on- Didek.
W szczenięcych latach jego skromne mopsie życie nie było lekkie. Chorował, cierpiał, ale walczył dzielnie,
aż uzyskał pełnie zdrowia i sił witalnych. Lecz aby to się stało musiał....spać.....spać....i.....

spać.....
Gdy już się porządnie wyspał i odzyskał pełnię samczej mocy, zapragnął podróżować. Najpierw skromnie, w okoliczne góry i doliny,

następnie coraz dalej i dalej.
Oczywiście nigdy nie zapomniał, że w podróży bardzo ważny jest nie tylko sam akt eksploracji, ale także porządny wypoczynek.

wtorek, 26 stycznia 2010

RAPORT Z PRAC KOMISJI

Jako, że minął już prawie miesiąc od założenia tej strony czas na małe podsumowanie i wykazanie, że nie fantazjujemy tylko działamy. 

 po pierwsze (primo)- zakup kampera
Byliśmy za Zieloną Górą oglądać mercedesa mb 100, oczywiście w ogłoszeniu same superlatywy tzn. stan idealny, igła, pierwszy właściciel, trzeba się szybko decydować bo klientów tylu, że ho ho i tym podobne bzdury, zdjęcia całkiem wiarygodne. Na miejscu- w trzech słowach-lipa, lipa, lipa. Pięćset kilometrów na darmo. Dzwoniliśmy w wiele miejsc ale większość sprzedawców to handlarze i rozmowa sprowadza się do zmiękczenia klienta i zaaplikowania mu ściemy jak wyżej. W tym tygodniu jesteśmy umówieni na oglądanie powyższego okazu. 

po drugie  (primo)- ślub
 
17 kwiecień, godzina 14.30, dzisiaj odbieramy obrączki. Ślub cywilny, później obiad. Zero romantyzmu, zero religii. Za to dużo miłości!!!
Zapraszamy :)

po trzecie (primo)- mieszkanie
W przyszłym tygodniu mamy spotkanie z pracownikiem firmy pośredniczącej, który porobi zdjęcia i wystawi naszą małą stabilizacje na pastwę studentów i tym podobnych ciemnych typów.

po czwarte (już starczy, to wcale nie jest śmieszne)- data wyjazdu
Nie damy rady wyrobić się do marca, na początku kwietnia pojeździmy trochę po Polsce, a po ślubie już właściwa trasa (można to uznać za podróż poślubną).

Na razie tyle...

TYĆKO FILOZOFII :)

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego co przynosi powodzenie wam i innym."
Budda Siakjamuni
Nie jesteśmy buddystami ani nie wyznajemy żadnej religii ale te słowa najbardziej oddają nasze poglądy i filozofię życiową (jeżeli takową posiadamy) :)

poniedziałek, 11 stycznia 2010

O.C.B?

Jako, że dostajemy bardzo duże ilości maili ( nie tylko z Polski, ale również z zagranicy), postanowiliśmy przybliżyć wszystkim zainteresowanym naszą wyprawę (trochę szumnie, ale zawsze mogło być eksploracja). Napiszemy gdzie- where (to dla obcojęzycznych czytelników), jak- how, dlaczego- why, na jak długo (how long) oraz skąd wzięliśmy finanse (tu nasza znajomość angielskiego się wyczerpuje).

Więc od początku- gdzie?
Zaczynamy od Europy, mamy zamiar przejechać ją od lewa do prawa, od dołu do góry, ze szczególnym uwzględnieniem państw w których obce są pojęcia śnieg i mróz. Nie mamy zamiaru bić rekordów (większość jest już chyba pobita) ani nikomu niczego udowadniać, ma to być kilka lat nomadycznego życia. Jeżeli nic się nie wydarzy, po starym kontynencie udamy się dalej...

Teraz czas na- jak?
Kamperem, po wielu analizach i kalkulacjach, kamper okazuje się być najbardziej efektywnym środkiem transportu. Mamy zamiar robić około pół tysiąca kilometrów miesięcznie, nie spać na campingach i mało jeść, więc powinno się udać.

Dlaczego?
A dlaczego nie? Czas płynie, a bazując na naszej wiedzy wiemy, że nikt go jeszcze nie cofnął, ani nie narodził się po raz drugi. Wiadomo- jest jeszcze reinkarnacja, ale czy pluskwy lub, bądźmy bardziej optymistyczni, nawet krowy święte, jeżdżą po świecie? No właśnie...

Jak długo?
Kto to wie? Ja na pewno nie, rok, dwa, więcej? Nic nas nie trzyma i nie ogranicza.

Oraz ostatecznie- skąd kasa?
Jest to  temat, najbardziej unikany przez większość śledzonych w sieci podróżników piszących blogi, dlaczego? nie wiemy. Co do nas, to już kilka lat pracujemy (oszczędności), mamy zamiar wynająć mieszkanie w centrum wro, no i, jak się uda, coś po drodze dorobić. Poza tym to jemy bardzo mało, więc powinno być ok :)

poniedziałek, 4 stycznia 2010

KANDYDACI

Jako, że wybieramy się w podróż środkiem komunikacji zwanym kamperem, musimy go uprzednio nabyć :) Poniżej sylwetki kilku kandydatów:
Mercedes MB 100 Karman, nie ma co ukrywać- faworyt
 A oto jego konkurent:
dużo, dużo tańszy 
VW LT 28 Sven Hedin, również piękna bestia
jest jeszcze wielu innych chętnych do naszwej wyprawy, np
 Hymer B 564 - Solaranlage
ale nie traktujemy ich już tak poważnie :)

CZAS ZACZYNAĆ PRZYGOTOWANIA

W końcu nadszedł rok zmian, rok w którym powinniśmy zacząć spełniać nasze marzenia, plan jest następujący:
  • kupujemy kampera;
  • bierzemy ślub;
  • wynajmujemy mieszkanie;
  • i....
  • i....
  • ruszamy!!!
Co do terminu wyjazdu to tu należałoby posłużyć się cytatem z naszych rozmów: "koło marca" :)