sobota, 28 stycznia 2012

Brr -10

Mróz za oknem że hej. Nie powstrzymuje nas to jednak przed codziennymi spacerami. Niestrudzenie, narażając się na odmrożenia pokonujemy 10-15 kilometrów po wrocławskich ulicach. Nam to nie przeszkadza, za to  kochany TVN znów ma temat do bicia piany. Najpierw było za ciepło- źle, teraz jest za zimno- też źle. Nie było śniegu- źle, spadł- też źle. Staramy się jak najbardziej ograniczać oglądanie telewizji, a w szczególności pseudo-publicystycznych programów, no i oczywiście kreującego bez opamiętania wizję apokalipsy TVN 24. Wystarczy, że dziadek ogląda :).
Ale mniejsza o pierdoły. Co u nas?
Udało nam się wreszcie uruchomić sklep pod adresem www.carlino.pl (odnośnik z prawej strony, nie bójcie się kliknąć!- choć kto wie, w telewizji ciągle ostrzegają przed hakerami, ACTA, kradzieżą danych oraz czyszczeniem kont). Ciągle dodajemy nowe produkty i konfigurujemy sklepik. Przez falę ochłodzenia handel jarmarczny został zawieszony.
Wciąż również podróżujemy palcem po mapie, a to tu, a to tam. Gdzie my już nie byliśmy :)
No i najważniejsze, skrystalizowały nam się już dwa wiosenne wyjazdy. Wraz ze znajomymi z Jasnogórskiego Grodu wyruszamy na wzburzone wody Adriatyku by doskonalić trudną sztukę nawigacji i żeglarstwa. Byle tylko od śpiewania szant nie zedrzeć sobie gardeł.
Kolejny wyjazd to rodzinne kamperowanie w Italii. My w kamperze, a rodzinka w apartamencie.
Mamy nadzieję, że to dopiero początek wojaży w nadchodzącym sezonie, żeby tak tylko wygrać w lotka. Eh.
Ahoj!

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Friuli


Po deszczowej Austrii Włochy przywitały nas pięknym słońcem. Mimo, iż nie było wcale gorąco, a nocą nawet lekki mrozik przyprószył trawę szronem to ilość światła sprawia, że człowiekowi od razu poprawia się humor. Niestety nasza wizyta trwała dość krótko i po noclegu oraz szaleństwie zakupowym trzeba było wracać. Ale już niedługo wiosna, a wraz z jej nastaniem mamy zamiar rozbić tam kamperowy obóz na dłużej :)




sobota, 14 stycznia 2012

...Wiedeń...


Podczas jazdy do stolicy Austrii chmury nie skąpiły nam deszczu. Nie powstrzymało nas to jednak przed dotarciem na czas. Zakwaterowaliśmy się w lekko szemranym hoteliku, gdzie recepcjonistą był miły, bezwłosy pan z licznymi bliznami na czaszce mówiący z rosyjskim akcentem. Zaraz potem ruszyliśmy na zwiedzanie w stylu japońskim.







czwartek, 12 stycznia 2012

...w domu...


Wróciliśmy. Uff...Kawał drogi za nami. Jak tylko się ogarniemy to dodamy parę fotek opatrzonych kilkoma słowami komentarza. A teraz hyc do wanny :)