Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lombardia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lombardia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 17 października 2022

Szanujący się piechurzy, ba, niemal himalaiści.

Jak już w poprzednim poście się rzekło, ten wyjazd zaczynamy od Italii, a konkretnie w lombardzkim Lecco. To urokliwe, położone nad jeziorem Como miasteczko, omijaliśmy do tej pory z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, na rzecz innych okolicznych ludzkich sadyb, ze szczególnym wskazaniem na nadające miano całemu akwenowi (lub na odwrót) Como. Czas naprawić ten błąd, czy też bardziej drobne niedopatrzenie i w ramach jakże przyjemnej pokuty poszwendać się odrobinę po Lecco.
 

sobota, 15 października 2022

Czas start!

Kilkanaście dni w domu zupełnie wystarczy. Nie po to zaciskaliśmy zęby w pracy, żeby gapić się teraz na te same mury. Zarobione franki puchną w kieszeniach, a złośliwa inflacje tylko czeka, żeby je pożreć ze smakiem. Cóż można poradzić w takiej sytuacji, jak nie pozwolić jej nadmiernie upaść brzuszka? Trzeba być po prostu szybszym i nim zniknie podczas machlojek wielkiej finansjery, wydać kasę na podróże :) Dlatego też, pora znów ruszyć w drogę, ku przygodzie, ku awanturniczym przeżyciom, czy też jeżeli takowych zabraknie, po prostu na mniej lub bardziej aktywny wywczas. Na przystawkę Italia, potem na pierwsze: Chorwacja, a na drugie danie: Czarnogóra. Zaś co na deser? Tego jeszcze nie wiemy. Zobaczymy co Życie ma dla nas w swoim menu. Nie spieszymy się nigdzie, będziemy przeżuwać każdy kęs z przyjemnością, delektować się każdym niuansem. Na spokojnie, mamy czas.
 
Stay tuned!

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Powolne blednięcie lic.

Pod butami znów śnieg chlupie, znaczy się jesteśmy w dupie! W sensie: z powrotem w domu, po drugiej stronie Alp. Niestety tej odrobinę klimatycznie mniej przyjaznej. Wydaje się, że zamiast wrócić do wytrwale postępującej ku latu wiosennej aury, przyjechaliśmy w późnojesienne, powakacyjne klimaty. Aż żal patrzeć na siebie w lustrze, bo prawdopodobnie z żalem w oczach będziemy obserwować, systematycznie cofającą się opaleniznę, czyli powolne blednięcie lic. Nie biadolmy jednak! Jak to się mówi- byle do wiosny! Ale czekaj, czekaj, przecież ona już od jakiegoś czasu trwa...

wtorek, 23 listopada 2021

Od tamtego wieczora nie widzieliśmy się ponownie. A dni lecą...

Spienione grzywacze melancholii zalewają nas, z coraz to większą uporczywością, czarnymi myślami. Nieustannie uderzają w skołatane dusze, mocniej i mocniej, by w końcu zwalić z nóg. A następnie, całkowicie bezwładnych, porwać wraz z cofającym się posępnym nurtem w kipiącą otchłań . Wprost w najgłębsze z otchłani, aż ku jądru żałości oraz czeluści chandry- bezkresowi depresji.

sobota, 15 grudnia 2018

Świąteczne Como


Można powiedzieć, że już niemal każdą wizytę we Włoszech zaczynamy, czy też kończymy w Como. Tym razem także nie mogliśmy odstąpić od tej tradycji. W nagrodę za wierność oraz stałość uczuć, nasze oczy otrzymały piękne widoki w postaci takich oto świątecznych iluminacji.

środa, 27 grudnia 2017

zmasowany atak pięknych widoczków


Ale piękny widok, nieprawdaż? Nie spodziewaliśmy się, że aż tak cudna panorama ukarze się naszym oczom, gdy wychodziliśmy rano z domu. Jako, że mieszkamy w sąsiednim Cernobbio, to do samej starówki w Como mamy około sześciu kilometrów dymania. Nie tak dużo, ale jak pokonuje się tą trasę kilka razy dziennie, to pod wieczór nogi z radością opierają się na taborecie, wzdychając przy tym z ulgą skarpetowym smrodkiem :)

poniedziałek, 25 grudnia 2017

świąteczne Como


Z jednej strony Włosi są mistrzami kiczu, blichtru oraz życia na pokaz, ale też, patrząc z drugiej- elegancji i stylu. Cóż jak widać, skrajności dają się czasami bardzo dobrze połączyć, szczególnie uwydatnia się to podczas świątecznego przyozdobienia Como.

sobota, 23 grudnia 2017

Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej...


Kilka dni wolnego... za mało, żeby jechać do Polski na spotkanie z rodziną, za dużo zaś, żeby siedzieć w domu. Co więc robić? Na okolicznych polach zalega śnieg, a ponure mgły otulają senne Eigeltingen, nie dopuszczając słonecznych promieni. Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej na termometrze...


...a do Italii nie tak daleko! Co prawda kamperek już śpi, ale są przecież jeszcze inne możliwości. Niecałe cztery godziny w pociągu, przejazd przez najdłuższy tunel świata (tunel bazowy Świętego Gotarda- 57 km) i już stawiamy stopę na włoskiej ziemi :)


Więcej szczegółów już wkrótce...

czwartek, 14 września 2017

No to ruszamy, ale szkoda, że już tylko w przeszłość...


Stety, bądź też nie (chociaż bardziej nie :)) jesteśmy już z powrotem w domu. Nim jednak to się stało spędziliśmy we Włoszech pierwszy prawdziwy rodzinny urlop, który mimo, że nie był naszym klasycznym kamperowaniem zasługuje przecież na krótką relację :) Jako, że podróżujemy dosyć powoli i nie robimy długaśnych tras, to po przejechani ponad trzystu kilometrów na pierwszy nocleg i zwiedzanie zatrzymaliśmy się po włoskiej stronie jeziora Lugano.

sobota, 23 lipca 2016

Komo z wizytą w Como


Zgodnie z obietnicą daną naszemu czworonożnemu potworowi, po kilku dniach spędzonych nad Jeziorem Maggiore, które to upłynęły nam na opalaniu oraz ogólnym słodkim nieróbstwie ruszyliśmy dalej. Pnąc się powoli serpentynami, po kilku godzinach dojechaliśmy nad znajdującą się kilkadziesiąt kilometrów na wschód koleją dziurę pełną wody, zwaną przez tubylców Lago di Como.

piątek, 22 lipca 2016

Lago Maggiore


W zeszły piątek rano pakowaliśmy kamperka z zamiarem spędzenia weekendu w Konstanz (Konstancja). Szło nam to jednak dosyć niemrawo, bo znamy je dobrze i nie spodziewaliśmy się niczego nowego, ot po prostu trochę opalania i łażenia po sklepach. Wtedy Komo wstał ze swojego legowiska, podszedł do nas, łypnął okiem i zapytał: a czemu ja właściwie jestem Komo, co to znaczy? Jako, że z psem nie zawsze da się dogadać słowami, to postanowiliśmy po prostu przejść do czynów i zabrać go do jednego ze źródeł jego imienia, czyli nad jezioro Como. Wcześniej zahaczyliśmy jeszcze o Lago Maggiore, gdyż tam nas jeszcze nie było. Po prostu nie mogliśmy odmówić tym diabelskim ślepkom :).

czwartek, 31 marca 2016

z dziennika kamperowego: dzień czwarty


W ostatni dzień naszej wizyty w Como postanowiliśmy zobaczyć okolicę z góry i wjechaliśmy kolejką do położonej na szczycie wzgórza miejscowości Brunate. Sam podjazd po stromiźnie jest już niemałą atrakcją i przyciąga bardzo wielu turystów. Dlatego, by uniknąć tłumów oraz czekania w kolejce do kas, warto wybrać się tam jak najwcześniej, kiedy nie ma jeszcze tylu ludzi.

wtorek, 29 marca 2016

Mediolan


Mediolan, cudny Mediolan, światowa stolica mody... Może i tak, dla nas jednak za dużo tu blichtru, drogich sklepów i selfie robionych z patyków. Z pewnością pod warstwą grubego i kosztownego makijażu kryje się piękna twarz, niestety warstwa ta jest tak gruba, że trzeba się bardzo postarać żeby coś dostrzec.

poniedziałek, 28 marca 2016

z dziennika kamperowego: dzień pierwszy i drugi


Jak uprzednio pisaliśmy pomimo niezliczonych trudów, przeciwności losu oraz ogólnego znoju udało się nam w końcu dotrzeć do miejscowości Como położonej, jakżeby inaczej, nad jeziorem Como :).

niedziela, 27 marca 2016


Kolejny raz w tym tygodniu przychodzi nam pisać, że wróciliśmy. Tym razem z Włoch. Dosyć spontanicznie postanowiliśmy wybrać się nad jeziora Como i Maggiore. Z odwiedzenia tego drugiego nic nie wyszło, za to na zastępstwo zaproponował się Mediolan, a my z radością zaakceptowaliśmy jego wniosek :). Jak widać na pierwszych fotkach Polentone mają już w swoich okolicach prawdziwą wiosnę. Wszystko kwitnie, drzewa zielenią się liśćmi, a słońce daje radę odrobinę przypiec skórę na czerwony kolor.