sobota, 25 kwietnia 2015

Raport z pola prac polowych


Skoro nie ma wielu podróży to może naskrobiemy coś o tym co się u nas obecnie dzieje. Otóż doginamy sobie wesoło na polu winorośli zwanym także winnicą. Obijanie się jest fajne, lecz trzeba niestety skądś brać na nie pieniądze, a jeżeli już musimy pracować, to najlepiej robić to właśnie tak. Świeże powietrze, czasem słońce, czasem odrobina deszczu (choć niekiedy potrafi padać cały tydzień i wtedy człowiek ma już odrobinę dość tej roboty, bo w tymże deszczu i towarzyszącym mu błocie musi także śmigać po polu) oraz dużo ruchu. Ot, taka siłownia na świeżym powietrzu i na dodatek całkiem nieźle płatna.
Właśnie zakończyliśmy przypinać winorośle do drutów (patrz powyższe zdjęcie), teraz nasadzamy nowe roślinki, potem będzie usuwanie niepotrzebnych, pędów, podnoszenie drutów i na koniec obrywanie liści. W międzyczasie zaś odrobina kilofowania (w końcu to bio winnica, a chwast się pleni, oj pleni) i koniec :).


W roli modelki prezentującej typowo francuski i co za tym idzie bardzo szykowny i elegancki strój roboczy wystąpiła Sylvie- nasza polowa współpracowniczka. Warto zwrócić uwagę na modne w tym sezonie odcienie szkarłatu oraz idealnie dopasowane do siebie elementy garderoby. Ach, ci Francuzi :)


Obecnie jesteśmy na etapie nasadzania nowych roślinek w miejsce tych, które niestety zakończyły swój jakże produktywny żywot. Może nie koniecznie same z siebie zakończyły, co uśmiercił je Jimmy, szalony traktorzysta-niszczyciel :).


W przerwie obiadowej czas na relaks i dopieszczanie mopsa.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Dzień Świstaka


Saint-Bris rzuciło na na nas urok. Nie chce nam się nigdzie jeździć, nie mamy ochoty na zwiedzanie. Utknęliśmy. Czujemy się trochę jak w filmie "Dzień Świstaka". Codziennie wstajemy o tej samej porze, szykujemy się do pracy, wychodzimy, mijamy po drodze te same osoby, a nas mijają te same samochody. Zaklęty krąg. Wiemy, że to się nazywa normalne życie i wiele osób tak egzystuje, a niektórzy nawet to lubią. Sami tak mieliśmy, ale w pewnym momencie nam przeszło :). Cóż, damy radę te kilka miesięcy. Jak człowiek tak dogina na polu to głownie odlicza czas do końca dnia, a potem byle do weekendu. Choć i one stają się podobne. Zakupy w Auxerre, spacer do Champs, leniuchowanie...







poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Święta bez świętowania


Dwuipółdniowy tydzień pracy umęczył nas okrutnie, dlatego też zgodnie stwierdziliśmy, że zasługujemy na odrobinę odprężenia oraz wypoczynku. Powszechnie zaś wiadomo, iż najlepiej relaksujemy się kamperując. Żeby co bardziej uzależnieni od pracy Szanowni Czytelnicy się nadmiernie nie oburzali to już śpieszymy z wyjaśnieniem. Tak naprawdę pracowaliśmy tak niewiele, bo zaczęliśmy nasze zarobkowanie dopiero w środę :).
Ale, ale, dlaczego dwa i pól dnia, a nie trzy?- ktoś może drążyć dalej. Ano dlatego, że to Francja, kraj ludzi wolnych, równych i braterskich, a oni pracują jedynie 35 godzin w tygodniu- a my z nimi :).


Święta więc minęły nam w kamperze. Postanowiliśmy powłóczyć się odrobinę po okolicy i tak oto trafiliśmy do Joigny.


Jak widać jest to dosyć ładne, małe miasteczko położone nad rzeką Yonne. Powłóczyliśmy się odrobinę po wąskich uliczkach, pozaglądaliśmy w okna starych, często pochylających się w naszą stronę budynków, wdrapaliśmy się na górujące nad osadą wzgórze.




Poprzyglądaliśmy się też jak spędzają święta Francuzi. Te dwa zdjęcia najlepiej to obrazują... W knajpach pełno, w kościołach puściutko (o ile są w ogóle otwarte). Nie, żebyśmy się oburzali- nam ten czas minął podobnie :).








O, właśnie tak. :)


Po biesiadzie najlepiej odwiedzić wesołe miasteczko.


Nie, to  nie my krzyczymy z radości czy też strachu na tych zdjęciach. Wolimy bardziej stateczne rozrywki. Patrz dwa zdjęcia powyżej. Choć trzeba przyznać, że i od naszych ulubionych rozrywek czasem kręci się w głowie :).



W drodze do Joigny oczywiście wizyta w naszym "stołecznym" Auxerre. Niestety pogoda jeszcze nie zachwycała.






Więc odrobinę wymarzliśmy.


Wyjazd zakończyliśmy w Gurgy, które słynie... No właśnie z czego? Chyba tylko z tego oto pięknie położonego parkingu dla kamperów. Poza tym nie ma tam właściwie nic ciekawego :)