Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liguria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Liguria. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 września 2023

Wzięliśmy nogi za pas.

Nie myślcie Szanowni Czytelnicy, że beztroskie obnażanie członków na liguryjskim kempingu "Costalunga" było jedynym elementem naszej włoskiej wycieczki. Fakt, iż był to jej główny trzon oraz najważniejszy, wyglądany od dawna cel. Po drodze jednak zawitaliśmy jeszcze do spalonego słońcem Piemontu, zaś zwieńczenie oraz ukoronowanie wyjazdu, to spotkanie z morzem, które to miało miejsce podczas wizyty w Imperii.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Costalunga- naturystyczny raj.

Co by było gdyby połączyć naturyzm oraz kemping? Jak to co, powstał by kemping naturystyczny- czyli przebywanie nago nie tylko na plaży, ale przez całą dobę. Bezwstydne golasowe biwakowanie pod gwiazdami (choć wypadałoby bardziej powiedzieć, że pod słońcem :)). Ot naturyzm w naturze przez 24 godziny na dobę.

czwartek, 16 lutego 2023

Vive la France, Vive Provence!

Podekscytowani nadchodzącym wyjazdem wstaliśmy tak wcześnie, że postanowiliśmy zbudzić pogrążone jeszcze głęboko w morskiej toni słońce. Wstawaj leniwa gwiazdo, nie ma co kaprysić! Nie czas na ociąganie się z rozpoczęciem dnia, pora ruszać na zachód, ku francuskiej ziemi, ku chrupiącym bagietkom, lazurowej wodzie oraz... okraszającej to wszystko barierze językowej :)

wtorek, 14 lutego 2023

Wędrowne ptaki.

Oto i on. Wielki błękit rozpościera się przed Państwem w swej pełnej krasie. Jak widać na zdjęciach, nasze buńczuczne zapowiedzi o planowanej ucieczce od zimy w poszukiwaniu jej łagodniejszej wersji, a może nawet i wiosny, nie okazały się czczymi gadaniem i pustymi przechwałkami. My słowa dotrzymujemy! Szczególnie takiego, którego realizacja jest dla nas korzystna :) A ta z pewnością jest. Niewątpliwie dla duszy oraz ciała, bo dla portfela to już odrobinę mniej. Ale po coś w końcu zarabia się pieniądze.

niedziela, 2 stycznia 2022

Przyczyna przykrego zapachu.

 
Gatunek ludzki w swym geniuszu stworzył wiele arcydzieł, rzeczy wybitnych, niesamowitych, bądź też po prostu użytecznych. Wymieniać można by długo. Dlatego też, wspomnijmy tylko o kilku przykładach kreatywności człowieka. Między innymi takich jak: helikoptery, rakiety i inne statki powietrzne, motory, samochody, balony, czy też- pociągi. Przyznajcie sami- trudno wyobrazić sobie bez nich życie. 
Cóż z tego jednak, po co ten cały trud zastępu naukowców, skoro zawsze znajdą się tacy ignoranci jak my, którzy lekceważą sobie te wielkie osiągnięcia umysłów i wolą korzystać z własnych członków.

wtorek, 28 grudnia 2021

Szlak.

Iść, krok za krokiem, noga za nogą, dać prowadzić się drodze, szlakowi, ścieżce. Pośród lasów, pól oraz łąk. Piąć się wytrwale w górę, stopa za stopą, oddech za oddechem, by po osiągnięciu szczytu zejść znów z powrotem w dół. Raz za razem. Góra za górą, dolina po dolinie.
 

niedziela, 26 grudnia 2021

I found my love in Portofino.

Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc Dla wszystkich dziewczyn z Portofino Wystarczy w samochodach miejsc I każda będzie mieć na kino Tu, w Portofino, gdy lato jest Tamtego roku w Portofino Skończyłam dziewiętnaście lat A nie wiedziałam, że jest miłość Tu, w Portofino - no bo jak? Jest tyle dziewczyn w Portofino A zobaczyłeś właśnie mnie Pomarańczowy księżyc płynął Gdy w Portofino mówiłam: "nie" We mgle zginęło Portofino W zaroślach ostro krzyknął ptak W zatoce księżyc się rozpłynął I w Portofino szeptałam: "tak... tak" Ty miałeś zostać w Portofino Do miasta już wysłałeś list Z moimi w morze miałeś płynąć Tu, z Portofino, i wrócić dziś Wiedzieli ludzie w Portofino Że do wesela dzień czy dwa Gadali, z jaką dumną miną Przez Portofino będę szła Lecz wyjechałeś z Portofino Na drodze został żółty kurz Nie mogę śmiać się w nos dziewczynom A w Portofino jest jesień już

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html
Jest długie lato w Portofino I dużo gości z wszystkich stron I strumieniami płynie wino Tu, w Portofino, przez całą noc Dla wszystkich dziewczyn z Portofino Wystarczy w samochodach miejsc I każda będzie mieć na kino Tu, w Portofino, gdy lato jest Tamtego roku w Portofino Skończyłam dziewiętnaście lat A nie wiedziałam, że jest miłość Tu, w Portofino - no bo jak? Jest tyle dziewczyn w Portofino A zobaczyłeś właśnie mnie Pomarańczowy księżyc płynął Gdy w Portofino mówiłam: "nie" We mgle zginęło Portofino W zaroślach ostro krzyknął ptak W zatoce księżyc się rozpłynął I w Portofino szeptałam: "tak... tak" Ty miałeś zostać w Portofino Do miasta już wysłałeś list Z moimi w morze miałeś płynąć Tu, z Portofino, i wrócić dziś Wiedzieli ludzie w Portofino Że do wesela dzień czy dwa Gadali, z jaką dumną miną Przez Portofino będę szła Lecz wyjechałeś z Portofino Na drodze został żółty kurz Nie mogę śmiać się w nos dziewczynom A w Portofino jest jesień już

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,slawa_przybylska,milosc_w_portofino.html

Jest długie lato w Portofino
I dużo gości z wszystkich stron
I strumieniami płynie wino
Tu, w Portofino, przez całą noc

Większość z nas kojarzy skądś słowo Portofino. Może nie jesteśmy w stanie dokładnie określić skąd oraz gdzie dokładnie znajduje się ta miejscowość, nazwę jednak znamy.

środa, 22 grudnia 2021

Społeczny dystans.


Niejednokrotnie już wspominaliśmy o tym, iż im starsi jesteśmy, tym bardziej przedkładamy dzieła natury nad twory ludzkie. Nie, nie o to chodzi, że staramy się zachowywać modną tak ostatnio półtora, czy też dwumetrową odległość od bliźnich. W obecnej sytuacji, zważywszy na to, jak niektórzy bezrefleksyjnie podchodzą do tej całej epidemiologicznej maskarady, my idziemy o wiele dalej w przestrzeganiu obostrzeń i preferujemy jeszcze większy dystans społeczny. Najlepiej taki, w przypadku którego ludzi nie widać wcale, choć i kilkaset metrów oddalenia nas zadowala :)

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Ku pokrzepieniu serc.

Jak przystało na prawdziwych domorosłych znachorów, jako remedium na wszechogarniającą nas mgłę oraz atakującą z każdej strony powszechną szarzyznę, zaordynowaliśmy sobie kurację w południowym słońcu-  ku podreperowaniu zdrowia oraz pokrzepieniu serc. Szczerze mówiąc, to nawet nie mieliśmy wyjścia, gdyż zamieszkiwana przez nas, zagubiona pośród badeńskich pagórków, germańska wioska nie widziała słońca już od kilku ładnych tygodni. A my wraz z nią. Cóż było robić, trzeba jechać.

poniedziałek, 13 grudnia 2021

Na dupach siedzieć!

Gdzie to ich znowu zawiało? Na dupach siedzieć, a nie wyjazdy jakieś co chwila wymyślać w trudnych, kowidowych czasach! 
Cóż, widocznie to nie dla nas- jedynie się odleżyn, czy też bardziej odsiedzin nabawić można :) Więcej wkrótce...

niedziela, 26 września 2021

I co? I dupa!

Ostatni wpis przepełniony był słowami pełnymi optymizmu, które to wskazywać mogłyby na to, iż sukces jest już blisko. Że mamy to, że zostajemy niemal pełnoprawnymi posiadaczami ziemskimi. No i co? I dupa :)
 

sobota, 18 września 2021

Poszukiwania

 
Jak wspominaliśmy w poprzednim wpisie, do Ligurii przybyliśmy nie tylko w celu wygrzania się oraz oprószenia śródziemnomorskim słonecznym brązem doczesnych powłok, ale także w poszukiwaniu ziemi obiecanej. Dlatego też, po wcześniejszym umówieniu terminów z agentką nieruchomości, ruszyliśmy na polowanie, czy też żer. 

sobota, 4 września 2021

Spóźnieni kochankowie.

Od samego początku z Italią łączy nas dość burzliwa relacja. Może nie jesteśmy niczym wyjęta wprost z romansu para kochanków, których burzliwy związek pełen jest uniesień, gwałtownych kłótni oraz ekstatycznych nocy. Bardziej przypominamy stare, marudne małżeństwo. Znamy się już na tyle dobrze, że największe fajerwerki mamy za sobą. Czasem się na siebie obrażamy, niekiedy nie odzywamy przez kilka dni, by innym razem zasiąść przy romantycznej kolacji i skończyć późną nocą w sypialni (oczywiście jedynie oglądając Netflixa ;). Jedno jest pewne- mimo wszystko kochamy się szczerze, na dobre i na złe.

piątek, 27 sierpnia 2021

Drogi pamiętniczku...

Drogi pamiętniczku! Jak wspominaliśmy w ostatnim wpisie, z Republiki Czeskiej rychło udaliśmy się w drogę do Ojczyzny, czyli Rzeczypospolitej Polskiej. Tam też spędziliśmy całe dwa tygodnie, które to wypełnił nam bardzo bogaty program kulturalno- rozrywkowy. Pełen ekscytacji czas mijał nam na zacieśnianiu więzi międzypokoleniowych oraz...

sobota, 14 listopada 2020

Powrót do przeszłości. Część druga i wcale nie ostatnia.

Poprzednia, instagramowa kompilacja cieszyła się taką popularnością, że także w bieżącym wpisie  postanowiliśmy nawiązać do tejże... 
No dobra, nie będziemy ściemniać, takie powielanie treści z innych serwisów, to żadna kreatywna twórczość. Tak to można pracę magisterską napisać, a nie przyzwoitego bloga prowadzić ;) 
Ale cóż mamy nieboraki począć, skoro nasz podróżniczy świat skurczył się w ostatnich miesiącach do salonowej kanapy oraz okolicznych lasów. 
Ruszajmy więc czym prędzej w tą ekscytującą, wirtualną podróż po minionych wpisach!

 

Na początek cukierek albo psikus, czyli Komo w akcji. Z taką aparycją, to i halloweenowego kostiumu wzuwać nie trzeba:

Halloween dopiero dzisiaj, a tu ktoś już wczoraj miał stracha i przyszedł do nas do łóżka szukać ratunku 😆 Jak widać po zdjęciu, tryb rozpoznawania twarzy poległ. Jak można mieć taki długi nos? Przecież to nie polski premier 😉

Dobrze, że mieszkamy w całkiem ładnej, obfitującej w zabytki oraz inne atrakcyjne cuda okolicy. Wystarczy podreptać odrobinę nóżkami, by trafić na herbatkę do hrabiego:

Może i nie da się za wiele podróżować, ale za to można dużo spacerować! 🍁🦔😎

Lecz, mimo wszystko, co Śródziemnomorze, to Śródziemnomorze. Albo chociaż jakiekolwiek morze. A gdy okrasimy je strzelistymi, wiecznie zielonymi palmami, słońcem oraz przyjemnym ciepełkiem, to wspomnienia wykują się nam na wieki w mózgownicach, by, gdy przyjdzie taki czas jak teraz, móc do nich wracać:

Wspomnień czar 😉 Dwa lata temu o tej porze 😍

 No właśnie :):

Wspominkowych fotek ciąg dalszy. Znowu Genova, znowu słońce , no i kolejny raz palmy 😎 Może i przynudzamy, ale wycieczki w przeszłość, to jedyne co nam obecnie pozostaje...

Ponoć nowi właściciele dbają o kamperka- co czyni nasz smutek odrobinę mniejszym. Skąd o tym wiemy? Oczywiście z Instagrama!:

Już ponad miesiąc minął od naszego rozstania 😶 Przez obecną sytuację i to, że musimy siedzieć w domu na zadkach, pewnie tęsknimy trochę mniej ♥️

Jak już było wspominane powyżej, wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia. Tylko one dają nam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy w stanie tworzyć kolejne:

Powyższy obrazek pokazuje, że nie tylko wozimy wygodnie zadki, często używamy też nóg oraz pleców. 😎 
 

A nawet popracować odrobinkę w odległych krainach:

Visperterminen- najwyżej położone winnice kontynentalnej Europy. Się pracowało💰😎

 
Tymczasem, krótka migawka z chwili obecnej, znaczy się minionej, ale nie tak dawno:

Jeszcze kilka dni temu wygrzewaliśmy się na tej ławeczce w słońcu sycąc oczy widokiem majestatycznego zamczyska 😍 Dziś zaś świat spowija gęsta mgła, a my nasiąkamy wilgocią 🦔🍁

 By znów powrócić do przeszłości:

Zagadka: Co to za jesień bez wizyty na riwierze?
Odpowiedź: Obecna! 😉😢

 I już w niej pozostać :):

Widok na Menton nie znudzi się nam chyba nigdy 😍 Dlatego też wracamy tam każdego roku. Znaczy się- prawie 😭 Patrz: 2020 🤬

 

czwartek, 29 października 2020

Prozakowa proza życia

Miesiąc zbliża się już niemal do końca, pandemia przybiera na sile, zaś stan naszych dusz oraz umysłów pikuje mocno w dół. Można powiedzieć, że odwrotnie proporcjonalnie do krzywej zachorowań na tak modnego w tym roku Covida. Siedzimy gównie w domu, gdzie na niemal już znienawidzonej kanapie marzymy o dalekich podróżach, szalonych przygodach, czy chociaż smutnej prozie bumelanckiego życia. Zaś z braku dopiero co wspominanych, zaspokajamy się spacerami po lesie, rowerowymi przejażdżkami oraz alkoholem. Po prostu, jak wielu współtowarzyszy lockdownu, użalamy się nad sobą :) Całe szczęście jest jeszcze Instagram oraz jego kreowana bogatą paletą filtrów do zdjęć, niemal wiecznie pozytywna, wirtualna rzeczywistość. Dlatego też, żeby nie upaść totalnie na muliste dno depresji, także i my dokładamy tam swoją szpikowaną prozakiem cegiełkę. Natomiast ten wpis, to swoista dokumentacja naszego dawkowanie tegoż :)

Powyższa fotka: 

 Nie ma chyba bardziej klasycznego widoczku w Konstanz. Strzegąca wejścia do portu Imperia, błękitne jezioro, a w tle zamykające całość Alpy ⛵🐟🗻

Jak widać nasze publikacje obfitują w emoji :):
 
Niestety, większość jesiennych planów podróżniczych umiera właśnie na naszych oczach 😷 Całe szczęście jednak, że mieszkamy w całkiem przyjemnej okolicy 🐟⛵ i możemy poudawać, iż jesteśmy na urlopie 😉

Kolejny wpis z cyklu: Z cyklu: 
 
Z cyklu: życie zbieracza- łowiacza. Spacer do hrabiego w poszukiwaniu orzechów, jabłek oraz innych jesiennych płodów pochodzących z zamkowych włości. Ach ci bogacze, oni nie szanują darmowych darów natury, owoce gniją na ziemi...😉Wiadomo, łatwiej podjechać Mercem do Biedronki 😆

Jak widać popełniamy to cyklicznie :):  
 
Z cyklu: uroki mieszkania w pobliżu jeziora- mgła 🤔 W prognozie pogody zapowiadają piękny, słoneczny dzień... i owszem, pewnie taki jest, ale ponad mgłą 😉

Jak wspominaliśmy na początku, pola, lasy...: 
 
W tym roku zamiast żółtego piasku mamy skrzące się jasnym złotem pola... zaś błękit nieba musi wystarczyć nam za morskie tonie...i siebie samego 🤔
W tym szalonym czasie nawet niebo musi robić za dwóch 😉

Komuś się wyraźnie pogarsza (a w przychodni nie odbierają telefonów): 
 
Melancholia, spleen, Weltschmerz, apatia, chandra, przygnębienie, smutek, nostalgia, czy też po prostu depresja.

Co też roi się w tych niespokojnych główkach...

Ale co tam, nie dołujmy się. No już, wszyscy wzuwamy na twarz uśmiechy i do przodu!

Ale, ale, przecież ich nie widać, bo zakrywamy je maską.

Ochronną!

Witaj deszczowy poniedziałku! 🤯

Angażujemy się nawet politycznie. Ważne, że bezpiecznie, znaczy się na odległość: 
 
Nie bez powodu od kilku lat żyjemy za granicą. Nigdy nie była to emigracja zarobkowa, a bardziej światopoglądowo- kulturowa.

Państwo polskie jest nam politycznie coraz odleglejsze, lecz mimo wszystko jesteśmy nadal Polakami i mamy prawo, a w obecnej chwili nawet obowiązek, wyrazić swoją opinię oraz głosić własne poglądy.

Nie ma nic cenniejszego niż wolność. Wolność wyboru oraz wolność sumienia!! Nie można pozwolić, by dyktat katolicko- pisowski w jakikolwiek sposób ją ograniczał. Skończmy z tym średniowieczem.
Jebać PiS! ⚡⚡⚡

Dokładnie!:
 
Dobra, dość tej polityki 😉 Czas wrócić do widoczków 😎


A to już perełka z dzisiaj:

Ni odległe góry, ni dalekie morza- wszystko to w marzeniach,
gdyż dusi obroża.
Zaś, gdy już totalna ogarnia kurwica, pozostaje własna, bliska okolica.
😉😎

To by było na tyle, czas coś polać :) Pamiętajcie, Bądźcie pozytywni! Tylko nie po zrobieniu testu... ha, ha, ha...

niedziela, 30 sierpnia 2020

Konfrontacja z marzeniami

Po Sylwestrowym znieczulaniu się nastał czas konfrontacji z rzeczywistością oraz o zgrozo-z marzeniami. Dlaczego to drugie?- zapytacie może z zaciekawieniem nieliczni czytelnicy. Otóż dlatego, że już dosyć dawno temu wymyśliliśmy sobie, iż zamieszkamy kiedyś w Italii. Wiadomo- pieniędzy nie wydalamy o poranku, dlatego też nimi nazbyt nie śmierdzimy, lecz nie będziemy też tutaj nieszczerze kokietować, że klepiemy biedę. Umówmy się tak, coś tam chowamy w skarpecie, ale onuca ta jest mikrych rozmiarów, do tego pokryta niezbyt fachowo zacerowanymi dziurami :) 
Od lat przeglądamy włoski rynek nieruchomości (i nie tylko, lepiej powiedzieć- śródziemnomorski) i po długich analizach finansowych, morzo-odległościowych oraz przyglądaniu się wielu innym czynnikom, wyszło nam, że na jakieś tam rozsypujące się Rustico z kawałkiem ziemi obsadzonym drzewami oliwnymi, może i mocno teoretycznie, ale nas stać.

Wsiedliśmy więc w busika na dworcu w San Remo i ruszyliśmy ku Cerianie. W linii prostej to zaledwie kilkanaście kilometrów (może nawet nie), w rzeczywistości zaś, to pnąca się zakrętami ku górze, miejscami dosyć wąska droga. Ku przypomnieniu nadmieniamy tylko, że panowała wówczas zima i miasteczko było dosyć ponure oraz sprawiało mocno mroczne wrażenie. Wiadomo- będąc na letnich wakacjach, kiedy słońca nie śmią zasłaniać chmury, a temperatura nie pozwala na ubranie długich spodni, czy też bluzy, takie miejsca wydają się urokliwe, a nawet romantyczne. Jednak podczas chłodniejszej pory roku, cały romantyzm spowija mgła, a wspomniany wyżej urok zarasta mchem. Zaś dające schronienie przed upałami ściany starych domów- pokrywają się grzybem. Żeby już więcej nie przedłużać, czyli po prostu nie przynudzać, napiszemy jedno- wyleczyliśmy się. Nie powiemy, że definitywnie, ale na jakiś czas na pewno. Trzeba po prostu przekierować myśli ku klimatowi, który nie jest skalany zimą :)

Po tych wszystkich, jakże emocjonujących przeżyciach, by podreperować zdrowie, zarówno fizyczne, jak i mentalne, wróciliśmy na kilka dni do Menton, aby w towarzystwie emerytów z całego świata, powygrzewać się odrobinę w słońcu. Choć wszechobecna w kamperze wilgoć oraz atakujący nasz materac grzyb nie przestawały nam przypominać, że mimo wszystko mamy najchłodniejszą porę roku.

Dlatego też, leciutko zdołowani, ruszyliśmy powoli z powrotem w stronę domu. A, jako, że my to my, zajęło nam to jakiś czas.

Po drodze przeczekaliśmy jeszcze kilkudniową sztormową pogodę w San Lorenzo al Mare. Nasze skąpe z natury dusze zaszalały i zdecydowaliśmy się na płatny postój. Podczas trwającej kilka dni ulewy, nic tak nie koi serca,  jak spowijająca kampera przyjemnym ciepłem farelka, nie wspominając o hulającym niczym wicher na zewnątrz Internecie.

Kiedy się w końcu wypogodziło wybraliśmy się na przechadzkę, która okazała się okraszonym potem drałowaniem pod górę. Na szczycie przywitał na widok, może i nie oszołamiający, ale z pewnością wart wysiłku.


Jak już się porządnie wypogodziło, to i słońce zaczęło wywiązywać się ze swoich obowiązków i zrobiło się cieplej.

W sam raz, żeby pomoczyć nogi oraz powygrzewać się gdzieś w kąciku.

Co, jak co, ale palmy, piasek oraz morskie fale, to to, co nadaje naszej marnej egzystencji sens.


Jeszcze kilka dni w Diano Marina (niestety z pobliskiej, chyba najbardziej przez nas lubianej Imperii goni policja), leniwy spacerek do opustoszałego o tej porze roku Cervo...

...i ruszamy dalej.

Czas powiedzieć: Ciao Italia, może wrócimy za kilka miesięcy (a taki ch.j! Patrz: Covid-19). Żegnajcie spienione fale, bywaj wspaniała tłuścioszko- Farinato! Dobrze, że zrobiliśmy zapas lokalnej oliwy oraz mąki z ciecierzycy :)


 

sobota, 29 sierpnia 2020

Guess who's back?!

Nie wiemy jak zacząć, rozpoczniemy więc odrobinę trywialnie, posługując się przy tym dosyć wyświechtanym powiedzeniem. Otóż tak, blog powraca, odradza się niczym ten feniks z popiołów :) Przyznajemy, że Facebooki, czy też inne Instagramy, to doskonałe narzędzia do publikowania oraz komunikacji z innymi, a jeszcze lepsze do śledzenia i nabijania kabzy reklamodawcom oraz koncernom do których należą. I nic w tym złego, no dobra, prawie nic. Nie będziemy się tu jednak zagłębiać we względy ideologiczne... 
Chodzi o to, że media te ograniczają nas do kilku fotek oraz paru zdań, a tak naprawdę najważniejsze są komentarze oraz lajki. Taki klub wzajemnej adoracji- ty dasz mnie łapkę w górę, to i ja się tobie takową odwdzięczę. Nie usuwamy jednak tamtych kont, bo, bądźmy szczerzy, my też trochę lubimy, jak nas lubią :) 
A blog miał być dla nas, odrobię archaiczny, bez komentarzy, czy też statystyk wyświetleń. Po to, by po kilku latach powrócić do postów oraz zdjęć, powspominać i powzdychać, jak to ten czas szybko leci.

 
Postanowiliśmy zatem nadrobić miniony czas oraz zaległe posty, dlatego też, zaczynamy mniej więcej tam gdzie skończyliśmy, czyli na przełomie grudnia i stycznia. Szkoda, żeby się tyle zdjęć zmarnowało, a wspomnienia zatarły się z biegiem życia.

Czas ten spędzaliśmy we włoskiej Ligurii, ze szczególnym wskazaniem na San Remo i krótkimi wypadami do francuskiego Menton, by odpocząć od hord mniej lub bardziej lokalnych kamperowców, którzy to, postanowili masowo zasiedlić wszystkie możliwe i nadające się do postoju miejsca. Tylu kamperów oraz takiego tłoku nie widzieliśmy dotąd nigdy.

Choć nie możemy ich przecież potępiać, skoro i my tam byliśmy i dołożyliśmy tym samym naszą kamperową cegiełkę do tego ogólnego szaleństwa.

Dlatego, po dystyngowanych deptakowych przechadzkach w najlepszych dresach jakie mieliśmy, uciekaliśmy ku spokojowi, w poszukiwaniu miejsc odludnych.

 Albo, jak się rzekło- do sąsiedniej Francji. Tutaj zdarzało się nam nawet nocować w samotności...

 ...popijać winko patrząc na jedną z najpiękniejszych nadmorskich starówek...

 ...zażywać słonecznych kąpieli...

 ...czy też moczyć stopy w słonej i wbrew porze roku, wcale nie tak zimnej wodzie.

A, że w międzyczasie wypadał Sylwester, to i moczyliśmy usta w znacznych ilościach alkoholu, próbując uciec przed uciekającym czasem oraz hałasem fajerwerków. Przestrzegamy jednak wszystkich! Metoda to bowiem zwodnicza, o czym przypominały nam rano wątroby oraz rozedrgane dłonie :) 

Niech żyje Nowy Rok! Choć z obecnej perspektywy, nie wiemy, czy było się na co cieszyć...