Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bałtyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bałtyk. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 lipca 2010

akcja Bałtyk zakończona

Coś ostatnio mamy problem z dostaniem się do sieci. Więc krótko i na temat. Już wróciliśmy znad morza. Nasz kraj to jednak taki europejski Taliban, przejechawszy prawie całe pomorze nie udało nam się spotkać żadnej, słownie ani jednej kobiety opalającej się toples! Całe szczęście za jakiś tydzień ruszamy na południe, gdzie trudno znaleźć zakryte górne partie ciała (a i dolne łatwiej opalić:)). Mamy zamiar w kilka miesięcy spenetrować Słowację, Rumunię i Bułgarię, a co dalej zobaczymy.
Czas kończyć, bo nas coś rozłącza :(. Następne wpisy już chyba z trasy. A na koniec trochę wspomnień z nad Bałtyku.

byliśmy na wyborach, bo jakże by inaczej. Nie tylko my, jak widać

 może coś się zmieni :)

widzieliśmy nie-dzikie dziki

ale mimo wszystko- ostrożności nigdy nie za wiele

odwiedzili nas Obcy?

W drodze powrotnej zaliczyliśmy jeszcze nocleg pod urzędem miasta w Bornem- Sulinowie. Bardzo sympatyczne małe, pustawe miasteczko. Jest jeziorko, bardzo dużo opuszczonych poradzieckich budynków, cisza i spokój.

piątek, 2 lipca 2010

piękna nasza Polska- tylko Polaków za dużo

Ostatni post skończyliśmy informacją, że nocujemy na Campingu Rodzinnym w Mielnie. Więc może wypadałoby coś o nim napisać. Do rzeczy, jest to bardzo czysty, zadbany i mały obiekt z miłą obsługą i 95 procentami zachodnioeuropejskich klientów. Raj wydawałoby się. Lecz niestety. Tuż za płotem znajduje się po peerelowski ośrodek pracowniczy ze stu procentowym polskim obłożeniem. Wszyscy już chyba wiedzą o co chodzi: Jesteś Szalona, Abba, Majteczki w Kropeczki i dużo wódeczki, krzyki, śpiewy i ogólna radość. Tylko nie dla klientów campingu :) Skończyło się na tym, że około 4 rano zadzwoniliśmy po policję, która, niechętnie i ospale ale interweniowała. Trzeba tu nadmienić, że nie jesteśmy jeszcze aż takimi zgredami. Też lubimy się napić i zabawić, ale z poszanowaniem innych!
Rano zatem ruszyliśmy w stronę Dąbek, w poszukiwaniu emerytów i koloni letnich :)


 wiadomo, w dzisiejszych czasach laski już nie lecą na ciągniki :)

postój przy przystanku

i znowu pod kościołem, tym razem Dąbki. Polecamy, wreszcie się wyspalismy

co to był za wpis bez widoczków

i zachodów słońca oczywiście.

środa, 30 czerwca 2010

Nie jest łatwo spać na dziko w Mielnie :)

No właśnie, nie jest łatwo spać na dziko w Mielnie. Ostatniej nocy zatrzymaliśmy się niedaleko plaży, już pod koniec miejscowości w stronę Unieścia. Nie spodziewaliśmy się, że ta noc upłynie nam głównie na wyglądaniu przez okno, bądź to bezskutecznych próbach zaśnięcia. Wszystko to za sprawą bardzo zacnych młodych ludzi, którym pojęcie snu jest zupełnie obce, a już spanie w nocy to jakiś zupełny absurd.
Więc, na początek dyskoteka i miłe sercu staropolskie przyśpiewki, następnie gromadna wyprawa na plażę i równie gromadny i wesoły powrót. Później kontynuacja w okolicznych domkach. Około pierwszej stanęło koło nas dwóch młodzieńców golfem dwójką i rozpoczęło celebrację imienin jednego z nich. Po wymianie uprzejmości między nami, chłopcy udali się na plaże rozpalić, jak to ujęli, zajebiste, ogromne ognicho. Dobrze- myślimy- może teraz uda nam się zasnąć. Niestety nasi nowi znajomi po jakiejś godzinie wrócili ponieważ zapomnieli jeszcze wielu niezbędnych akcesoriów i zeszło im odrobię czasu nim je odnaleźli. Później znowu wrócili, żeby rozgrzać samochód i posłuchać odrobinę muzyki, przypominającej odgłosy wydawane przez pociąg jadący po polskich torach. Następnie postanowili troszkę pojeździć. I tak do 9 rano.
Dzięki Bogu dziś przypada dzień gospodarski (mycie, wypróżnianie, zalewanie, ładowanie itp ) , więc teraz siedzimy wśród podstarzałych Niemców na kempingu i uzupełniamy braki w kamperze a także w naszych skromnych skołatanych organizmach.
Jutro dalej na wschód, może będziemy spać w jakimś lesie? :)

po krótkiej dyskusji wybraliśmy totem inaczej ducha opiekuńczego,który będzie nas chronił przed złymi mocami :)

nadmorski lasek

i widoczek.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

to nas Dziwnów rozpieścił :)

Po miłym zaskoczeniu jakim był darmowy internet w rzeczonym Dziwnowie, nastała sieciowa pustka. Mimo usilnych prób w wielu odwiedzanych po drodze miejscowościach, musieliśmy ulec i iść do knajpy na piwo po sześć złotych oraz internet w cenie (och! nasze szkockie, biedne, umęczone dusze).
Więc, skoro już nadarzyła się nam sieciowa obfitość dodamy trochę zdjęć. Nie będziemy opisywać szczegółowo zdarzeń, w których braliśmy udział, ani przygód jakie nam się przytrafiły, gdyż czytelnik o słabych nerwach, bądź to posiadający rozrusznik serca, mógłby nie wytrzymać takiego nawału emocji. Zdjęcia muszą wystarczyć :)
jak widać i .... mogą latać :P

 a tak sobie śpimy....(Pobierowo)

... i tak (Mrzeżyno)


 oczywiście z wielkim poświęceniem- plażujemy :)

po Didku to widać najlepiej

udaje nam się również  coś zwiedzić ( Trzęsacz )

podziwiamy i podziwiamy...


c.d.n.

piątek, 25 czerwca 2010

nie ma się co dziwić

Po przejechaniu 426 kilometrów dojechaliśmy na polskie wybrzeże. Nie wiadomo dlaczego znaleźliśmy się w Dziwnowie (najpierw mieliśmy dojechać do Zielonej Góry, w wersji drugiej do Szczecina, potem do Świnoujścia- a wyszło jak zawsze, czyli bardzo dobrze). Jest to bardzo sympatyczne, małe miasteczko, trochę pustawe przed, sezonem ale za to z darmowym internetem.
Zdając się na powszechnie znaną życzliwość polskiego kleru i chęć do niesienia przez nich pomocy oraz udzielania gościny, zatrzymaliśmy się pod kościołem.

Tuż za widoczną na zdjęciu ulicą znajduję się zejście na plażę :)



Jak widać na załączonych obrazkach zaczynamy plażowo- leniuchowo. Po jednym dniu pobytu w nudnawo- pustawym Dziwnowie wyjeżdżamy za chwilę na wschód w poszukiwaniu nietekstylnych dzikich plaż :)