sobota, 20 lipca 2024
Kemping naturystyczny Domaine de l'Escride- vintage znów jest w modzie.
czwartek, 23 marca 2023
Mrożące krew w żyłach przygody.
Lubicie, kiedy krew w waszych arteriach zmienia stan skupienia z ciekłego na stały? Kiedy z emocji ściska w piersi i niemalże brakuje tchu? Kiedy serce bije tak szybko, że prawie nie nadążacie z liczeniem jego uderzeń? Jeżeli, któraś z odpowiedzi jest przecząca, to nie czytajcie dalej. Nie warto ryzykować zdrowotnych komplikacji. Jeżeli jednak wzbudziliśmy wasze zainteresowanie, jeśli poczuliście przyjemne mrowienie w ciele, a włosy na karku podniosły się choć odrobinę, to oznacza, że trafiliście właściwie. Zapewne także macie w sobie ducha przygody, gen prawdziwego odkrywcy. Niewykluczone wcale, iż całe życie ukrywano przed wami prawdę. Że ludzie, których braliście za swoich rodziców, wcale nimi nie są, a tak naprawdę tak jak my jesteście potomkami Indiany Jonesa i Lary Croft. Tak, tak, to całkiem możliwe. Kończmy więc te wywody, nie ma co dłużej zwlekać. Ruszajmy w drogę. Ostrzegamy jednak: przygotujcie się na prawdziwie mrożące krew w żyłach przeżycia.
wtorek, 21 marca 2023
Ciężki jest los krezusa.
Tak ciężko jest nam pożegnać się z gościnną Francją, że po opuszczeniu La-Seyne-sur-Mer (chlip, chlip) nie ujechaliśmy nazbyt daleko. Pokonaliśmy może jakieś sto kilometrów, by ponownie osiąść na Lazurowym Wybrzeżu, tym razem w miejscowości Fréjus.
środa, 15 marca 2023
Żegnaj straszący niewinnych ludzi, ukryty w krzakach wypchany lisie!
poniedziałek, 13 marca 2023
Hyères les Palmiers oraz Tulon (Toulon).
Hej, hej! Jesteście tam? Macie może ochotę na małą wycieczkę? Tak? To super! Nie zwlekajmy więc nadmiernie i ruszajmy czym prędzej zwiedzać. Dziś w planach krótka, jednodniowa wizyta w zabytkowym Hyères. Miasteczko jest tak bardzo obsadzone palmami, że nawet dodało sobie do nazwy zwrot "les Palmiers". W rzeczy samej, ilość tych egzotycznych roślin jest niespotykana nigdzie indziej we Francji- porastają niemal każdą wolną przestrzeń.
piątek, 10 marca 2023
Plage du Jonguet, czyli raj dla golasów.
niedziela, 5 marca 2023
Cap Canaille w Parku Narodowym Calanques- tylko najwięksi śmiałkowie są w stanie wykrzesać w sobie na tyle odwagi, by zbliżyć się do krawędzi grani.
piątek, 3 marca 2023
Widoczny z górskiego szczytu bezkres horyzontu.
wtorek, 28 lutego 2023
Dreptu, dreptu
sobota, 25 lutego 2023
Niepomni zagrożeń
środa, 22 lutego 2023
Naturyście zawsze piasek w... no właśnie gdzie?
Plan na ten wyjazd był taki, żeby jak najwięcej przebierać nogami, czyli po prostu chodzić. Przemierzać nadmorskie szlaki, szlajać się po leśnych ostępach, czy też eksplorować większe lub mniejsze ludzkie sadyby. Niestety (dla planu, bo dla nas jak najbardziej stety) nie przewidzieliśmy w tych założeniach, że pogoda będzie już tak bardzo wiosenna, że tak przyjemnie przypiekające słońce będzie nam na co dzień towarzyszyć, co pozwoli na plażowanie pełna gębą.
niedziela, 19 lutego 2023
Cap Nègre, Île du Grand Gaou i takie tam inne pierdoły.
Sami musicie przyznać, że ciężko byłoby nam zostać prawdziwymi instagramowymi influencerami w temacie podróży. No bo jak to, co to ma niby być? Niespieszne spacerki, plażowanie na golasa, palmy, niebo, morze oraz skrzeczące od czasu do czasu dla przerwania tej całej monotonni mewy. Gdzie jakaś akcja, gdzie dreszczyk emocji, gdzie zapierające dech w piersiach przygody? Zamiast tego tylko jakieś stetryczałe, emeryckie pierdoły. Ale, ale, czterdziestki już siedzą nam na karkach i przyginają swym ciężarem do ziemi, więc tak naprawdę bliżej nam do kuracjuszy z ciechocińskiego deptaka, niż do bywalców szkolnej ławy. Poza tym, cóż jest złego w powłóczeniu nogami po leśnych szlakach oraz smażeniu cielsk pośród kamieni? Od nadmiaru emocji można dorobić się jedynie kolejnych siwych włosów oraz ewentualnie nadciśnienia. A tego przecież nie chcemy. Dlatego też, nie unośmy się zanadto i zacznijmy wpis od pierdół.
czwartek, 16 lutego 2023
Vive la France, Vive Provence!
Podekscytowani nadchodzącym wyjazdem wstaliśmy tak wcześnie, że postanowiliśmy zbudzić pogrążone jeszcze głęboko w morskiej toni słońce. Wstawaj leniwa gwiazdo, nie ma co kaprysić! Nie czas na ociąganie się z rozpoczęciem dnia, pora ruszać na zachód, ku francuskiej ziemi, ku chrupiącym bagietkom, lazurowej wodzie oraz... okraszającej to wszystko barierze językowej :)
sobota, 14 listopada 2020
Powrót do przeszłości. Część druga i wcale nie ostatnia.
Halloween dopiero dzisiaj, a tu ktoś już wczoraj miał stracha i przyszedł do nas do łóżka szukać ratunku 😆 Jak widać po zdjęciu, tryb rozpoznawania twarzy poległ. Jak można mieć taki długi nos? Przecież to nie polski premier 😉
Dobrze, że mieszkamy w całkiem ładnej, obfitującej w zabytki oraz inne atrakcyjne cuda okolicy. Wystarczy podreptać odrobinę nóżkami, by trafić na herbatkę do hrabiego:
Może i nie da się za wiele podróżować, ale za to można dużo spacerować! 🍁🦔😎
Lecz, mimo wszystko, co Śródziemnomorze, to Śródziemnomorze. Albo chociaż jakiekolwiek morze. A gdy okrasimy je strzelistymi, wiecznie zielonymi palmami, słońcem oraz przyjemnym ciepełkiem, to wspomnienia wykują się nam na wieki w mózgownicach, by, gdy przyjdzie taki czas jak teraz, móc do nich wracać:
Wspomnień czar 😉 Dwa lata temu o tej porze 😍
No właśnie :):
Wspominkowych fotek ciąg dalszy. Znowu Genova, znowu słońce , no i kolejny raz palmy 😎 Może i przynudzamy, ale wycieczki w przeszłość, to jedyne co nam obecnie pozostaje...
Ponoć nowi właściciele dbają o kamperka- co czyni nasz smutek odrobinę mniejszym. Skąd o tym wiemy? Oczywiście z Instagrama!:
Już ponad miesiąc minął od naszego rozstania 😶 Przez obecną sytuację i to, że musimy siedzieć w domu na zadkach, pewnie tęsknimy trochę mniej ♥️
Jak już było wspominane powyżej, wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia. Tylko one dają nam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy w stanie tworzyć kolejne:
A nawet popracować odrobinkę w odległych krainach:
Visperterminen- najwyżej położone winnice kontynentalnej Europy. Się pracowało💰😎
Jeszcze kilka dni temu wygrzewaliśmy się na tej ławeczce w słońcu sycąc oczy widokiem majestatycznego zamczyska 😍 Dziś zaś świat spowija gęsta mgła, a my nasiąkamy wilgocią 🦔🍁
By znów powrócić do przeszłości:
Zagadka: Co to za jesień bez wizyty na riwierze?
Odpowiedź: Obecna! 😉😢
I już w niej pozostać :):
niedziela, 30 sierpnia 2020
Konfrontacja z marzeniami
Wsiedliśmy więc w busika na dworcu w San Remo i ruszyliśmy ku Cerianie. W linii prostej to zaledwie kilkanaście kilometrów (może nawet nie), w rzeczywistości zaś, to pnąca się zakrętami ku górze, miejscami dosyć wąska droga. Ku przypomnieniu nadmieniamy tylko, że panowała wówczas zima i miasteczko było dosyć ponure oraz sprawiało mocno mroczne wrażenie. Wiadomo- będąc na letnich wakacjach, kiedy słońca nie śmią zasłaniać chmury, a temperatura nie pozwala na ubranie długich spodni, czy też bluzy, takie miejsca wydają się urokliwe, a nawet romantyczne. Jednak podczas chłodniejszej pory roku, cały romantyzm spowija mgła, a wspomniany wyżej urok zarasta mchem. Zaś dające schronienie przed upałami ściany starych domów- pokrywają się grzybem. Żeby już więcej nie przedłużać, czyli po prostu nie przynudzać, napiszemy jedno- wyleczyliśmy się. Nie powiemy, że definitywnie, ale na jakiś czas na pewno. Trzeba po prostu przekierować myśli ku klimatowi, który nie jest skalany zimą :)
Po tych wszystkich, jakże emocjonujących przeżyciach, by podreperować zdrowie, zarówno fizyczne, jak i mentalne, wróciliśmy na kilka dni do Menton, aby w towarzystwie emerytów z całego świata, powygrzewać się odrobinę w słońcu. Choć wszechobecna w kamperze wilgoć oraz atakujący nasz materac grzyb nie przestawały nam przypominać, że mimo wszystko mamy najchłodniejszą porę roku.
Dlatego też, leciutko zdołowani, ruszyliśmy powoli z powrotem w stronę domu. A, jako, że my to my, zajęło nam to jakiś czas.
Po drodze przeczekaliśmy jeszcze kilkudniową sztormową pogodę w San Lorenzo al Mare. Nasze skąpe z natury dusze zaszalały i zdecydowaliśmy się na płatny postój. Podczas trwającej kilka dni ulewy, nic tak nie koi serca, jak spowijająca kampera przyjemnym ciepłem farelka, nie wspominając o hulającym niczym wicher na zewnątrz Internecie.
Kiedy się w końcu wypogodziło wybraliśmy się na przechadzkę, która okazała się okraszonym potem drałowaniem pod górę. Na szczycie przywitał na widok, może i nie oszołamiający, ale z pewnością wart wysiłku.
Jak już się porządnie wypogodziło, to i słońce zaczęło wywiązywać się ze swoich obowiązków i zrobiło się cieplej.
W sam raz, żeby pomoczyć nogi oraz powygrzewać się gdzieś w kąciku.
Co, jak co, ale palmy, piasek oraz morskie fale, to to, co nadaje naszej marnej egzystencji sens.
Jeszcze kilka dni w Diano Marina (niestety z pobliskiej, chyba najbardziej przez nas lubianej Imperii goni policja), leniwy spacerek do opustoszałego o tej porze roku Cervo...
...i ruszamy dalej.
Czas powiedzieć: Ciao Italia, może wrócimy za kilka miesięcy (a taki ch.j! Patrz: Covid-19). Żegnajcie spienione fale, bywaj wspaniała tłuścioszko- Farinato! Dobrze, że zrobiliśmy zapas lokalnej oliwy oraz mąki z ciecierzycy :)
sobota, 29 sierpnia 2020
Guess who's back?!
Czas ten spędzaliśmy we włoskiej Ligurii, ze szczególnym wskazaniem na San Remo i krótkimi wypadami do francuskiego Menton, by odpocząć od hord mniej lub bardziej lokalnych kamperowców, którzy to, postanowili masowo zasiedlić wszystkie możliwe i nadające się do postoju miejsca. Tylu kamperów oraz takiego tłoku nie widzieliśmy dotąd nigdy.
Choć nie możemy ich przecież potępiać, skoro i my tam byliśmy i dołożyliśmy tym samym naszą kamperową cegiełkę do tego ogólnego szaleństwa.
Dlatego, po dystyngowanych deptakowych przechadzkach w najlepszych dresach jakie mieliśmy, uciekaliśmy ku spokojowi, w poszukiwaniu miejsc odludnych.
Albo, jak się rzekło- do sąsiedniej Francji. Tutaj zdarzało się nam nawet nocować w samotności...
...popijać winko patrząc na jedną z najpiękniejszych nadmorskich starówek...
...zażywać słonecznych kąpieli...
...czy też moczyć stopy w słonej i wbrew porze roku, wcale nie tak zimnej wodzie.
A, że w międzyczasie wypadał Sylwester, to i moczyliśmy usta w znacznych ilościach alkoholu, próbując uciec przed uciekającym czasem oraz hałasem fajerwerków. Przestrzegamy jednak wszystkich! Metoda to bowiem zwodnicza, o czym przypominały nam rano wątroby oraz rozedrgane dłonie :)
Niech żyje Nowy Rok! Choć z obecnej perspektywy, nie wiemy, czy było się na co cieszyć...
wtorek, 7 stycznia 2020
Nie strzelaj w sylwestra, bo... ;)
Tak oto prezentowała się nasza sylwestrowa miejscówka :) Tutaj odbył się wielki bal, a towarzystwo i partnerów do tańca posłużyły nam stare drzewa oliwne. ;) Nie żebyśmy byli jakimiś dziwakami i odludkami, ale jeśli na pokładzie kampera ma się psa boi-dupę, to najlepiej unikać hucznych imprez (ze szczególnym wskazaniem na hucznych). Całe szczęście Komo przetrwał jakoś tą noc, lecz każdy wystrzał to dla niego ogromny stres i telepanie się w kącie ;( Jakby jednak nie było, to życzymy Wam Szczęśliwego Nowego Roku!
czwartek, 22 listopada 2018
Bogaczy chów klatkowy, czyli najdroższe blokowisko świata.
Elo ziomeczki! Tak nam się tęskno za rejonem, kwadratem, czy też, jak zwał, tak zwał, dzielnicą zrobiło, nasze serca tak mocno łaknęły swojskiego widoku starych dobrych bloków, że musieliśmy niezwłocznie jakoś zareagować na to Heimweh. Całe szczęście, że w zasięgu krótkiej autobusowej podróży mieliśmy poczciwe księstwo Monako, bo by nas ten spleen chyba zabił. Niestety, nie można mieć wszystkiego, ze smutkiem donosimy, że ziomeczków na ławce brak, w psią kupę nie wdepnęliśmy, a i żaden kreszowy dresik nie ukoił uszu swym melodyjnym szelestem. Ale co tam... i bez tego wychyliliśmy tradycyjne puszkowe piwko pod wysokim, oszklonym blokiem. Dziwne tylko, że zamiast tagować ściany, to chłopaki tam neony montują... No i, co to za graficiarz ten Marriott?