niedziela, 14 lutego 2021

Katalizator

 

W związku z obecną sytuacją wielu internetowych guru twierdzi (czy też łudzi się), iż ludzkość zmierza do przebudzenia, że świat podnosi swą wibrację i już niedługo dane nam będzie żyć w społeczeństwie tworzonym przez jednostki świadome oraz przepełnione miłością. Narody zjednoczą się, bogaci przytulą do swych wypchanych pieniędzmi kieszeni biednych, serca naszych sąsiadów wypełni miłość, a czyny przesiąknie bezinteresowność.

Otóż, gówno prawda. Dzieje się zupełnie odwrotnie. Zapatrzona w migocące ekrany ludzkość już od dłuższego czasu zmierza nie ku przebudzeniu, a w stronę stromej przepaści. Choć i to odrobinę zbyt optymistyczny obraz. Od  dawna nie kroczymy sobie leniwie ku urwisku, lecz biegniemy coraz szybciej, a kowidowe szaleństwo jedynie podkręca tempo. Zaś będąc jeszcze bardziej pesymistycznym powiedziałbym, iż, nasz tak dumny ze swej wyprostowanej postawy gatunek, już jedną nogę oderwał od ziemi i podeszwa buta, czy też inny obcas, spogląda sobie wesoło w nieprzenikniona otchłań.

Czas spojrzeć prawdzie w oczy i wyciągnąć wnioski. Obawiamy się, że to co było nie wróci już w postaci takiej jaką znamy. A to, co teraz się dzieje, to jakaś realizacja mokrego snu podrzędnego autora SF. Coś, co kilka lat temu było jedynie filmową fikcją, teraz spełnia się na naszych oczach. Nie mamy już siły się denerwować, czy też dyskutować z wierzącymi w jedynie słuszną kowidowa prawdę. Za dużo źle przespanych nocy za nami...

Dlatego też, zamiast walczyć z tym całym szaleństwem, postanowiliśmy zejść mu z drogi. Szukamy ziemi w liguryjskich górach, gdzie chcemy żyć jak najbardziej z boku głównego nurtu. Na własnych warunkach, z własną wodą, prądem oraz jedzeniem. Spotykać się jedynie z ludźmi, którzy myślą podobnie. Biegać boso po lesie, a wśród postronnych uchodzić za niegroźnych świrów :) Może wtedy system da nam spokój. Tak naprawdę, to od lat o tym myślimy/marzymy, a cały ten cyrk jest jedynie katalizatorem.

Podróże nie są już dla nas tak ważne jak jeszcze kilka lat temu. Miło jest odkrywać nowe miejsca, dać urzec się krajobrazom, widzieć rzeczy o których śniliśmy, czy też czytaliśmy w książkach. Problem w tym, iż coraz więcej ludzi tak myśli. Zapatrzeni w instagramowe fotki też chcemy tam być, też chcemy mieć to na swojej tablicy. Skutkiem czego są wszechobecne tłumy oraz coraz bardziej sztuczny, zadeptany świat.Jest to jeden z powodów przez który po dziesięciu latach sprzedaliśmy kamperka. Ilość karawaningowców, szczególnie w zachodniej Europie, przysparza o zawrót głowy i sprawia, że nie identyfikujemy się już do końca z tą formą spędzania czasu, czy też życia. Nie znaczy to, iż zamierzamy całkiem zrezygnować z turystycznego przemieszczania się. Planujemy zakup namiotu dachowego, który to zamontujemy na świeżo zakupionym, choć używanym, Fiacie Doblo. Z takim zestawem nie straszne będą nam leśne ostępy, czy też odludne plaże.

Z plątaniny myśli urodził się więc taki oto tekst. Taki drobny update na temat tego, co u nas słychać oraz co siedzi nam w głowach. Więc, w sumie dosyć pesymistyczny na początku wpis, zamyka się małą, optymistyczna klamerką :) Czuwaj!