poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Prawie w raju.

No i stało się. Jak wszyscy wiemy, nawet przy najlepszych chęciach nie da się powstrzymać biegnącego czasu, a dodatkowo ten złośliwiec zdecydował się uparcie podążać jedynie do przodu. Ku majowi. Cóż się takiego wtedy wydarzy?- zastanawiasz się zapewne Drogi Czytelniku. Otóż, od początku tego znanego z kwitnącego kwiecia miesiąca zaczynamy naszą coroczna gehennę, zwaną też popularnie pracą zarobkową. Ktoś na ten cały bajzel (znaczy się: nas) zarobić musi (znaczy się: niestety my), by po kilku miesiącach obfitego oddawania potu szwajcarskiej ziemi, móc powrócić do normalności, czyli błogiego nieróbstwa. Och, chwała mu, po trzykroć chwała nieróbstwu! Bo, czy jest coś cudowniejszego od niego? 
 

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

A Ty za co siedzisz?

Wczoraj obchodziliśmy dwunastą rocznicę ślubu. Data w sumie ważna, choć w naszym przypadku bardziej liczy się moment poznania, a następnie dogłębnego zapoznania :) A fakt ten miał miejsce dziewiętnaście wiosen temu. I tak naprawdę od tego momentu liczymy nasz wspólny czas. Czyli nie dwanaście, a dziewiętnaście lat razem. Niemal połowa życia każdego z nas. Szmat czasu.
 

niedziela, 10 kwietnia 2022

Papa Was a Rolling Stone...

Już tydzień minął od naszego powrotu do domu. I musimy szczerze przyznać, że tyle czasu w jednym znanym nam miejscu zupełnie wystarczy. 
 
Jeżeli jeszcze przez pierwsze dni po powrocie towarzyszy człowiekowi popodróżowa ekscytacja oraz pozytywne pobudzenie, to kiedy po kilku dniach ten stan powoli mija, wraca stara, dobra melancholia. Nie jesteśmy widocznie stworzeni do osiadłego stylu życia, do dbania o ogródek, o dom, o relacje z ludźmi, o znajomych, o rodzinę, czy też dzieci. 

Można śmiało zanucić: Papa Was a Rolling Stone...

Widocznie niektórzy już tak mają. Nie potrafią, bądź nie chcą (co w sumie jest tożsame) zapuścić korzeni, ustatkować się gdzieś, by tam budować jakąś stałość, jakiś solidny dom na równie trwałym fundamencie, a nie tylko rozbijać co chwilę tymczasowe obozowisko. 

Nie żebyśmy nie lubili miejsca i okolicy w której jesteśmy zameldowani i posiadamy mieszkanie. W końcu nie bez powodu się tutaj znaleźliśmy. Nieruchomość jest spoko, wioska także. Tu nie o to chodzi, że coś jest nie tak jak powinno. 

Rozchodzi się o to, że najwspanialej jest być w ruchu, w drodze, zastanawiać się co czeka za kolejnym zakrętem, gdzie będziemy spać za tydzień, czy też w jakim języku będą mówić otaczający nas ludzie za miesiąc. Podejrzewamy, że nawet w Makarskiej, na Hawajach, a nawet w samym Raju po jakimś czasie nadszedłby ten moment. Chwila, w której nieznane staje się znane, a najbliższa okolica przestaje skrywać ekscytujące niespodzianki. Wtedy też zaczyna się to wiercenie w brzuchu, łażenie z kąta w kąt po mieszkaniu, szukanie przysłowiowej dziury w całym. Ot syndrom niespokojnych nóg po prostu. Każdej kolejnej nocy śpi się coraz gorzej, a każdy kolejny spacer cieszy coraz mniej. To znak, że albo zaciągniemy porady specjalisty, by usłyszeć diagnozę: depresja, albo rozpoczniemy naturalne leczenie, czyli ruszymy dalej. 

Najgorsze, a może i najlepsze w całej tej kwestii jest to, iż miast przemijać z wiatrem czasu dolegliwość ta się pogłębia. 

I jak tu żyć?

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Powolne blednięcie lic.

Pod butami znów śnieg chlupie, znaczy się jesteśmy w dupie! W sensie: z powrotem w domu, po drugiej stronie Alp. Niestety tej odrobinę klimatycznie mniej przyjaznej. Wydaje się, że zamiast wrócić do wytrwale postępującej ku latu wiosennej aury, przyjechaliśmy w późnojesienne, powakacyjne klimaty. Aż żal patrzeć na siebie w lustrze, bo prawdopodobnie z żalem w oczach będziemy obserwować, systematycznie cofającą się opaleniznę, czyli powolne blednięcie lic. Nie biadolmy jednak! Jak to się mówi- byle do wiosny! Ale czekaj, czekaj, przecież ona już od jakiegoś czasu trwa...