piątek, 22 lipca 2016

Lago Maggiore


W zeszły piątek rano pakowaliśmy kamperka z zamiarem spędzenia weekendu w Konstanz (Konstancja). Szło nam to jednak dosyć niemrawo, bo znamy je dobrze i nie spodziewaliśmy się niczego nowego, ot po prostu trochę opalania i łażenia po sklepach. Wtedy Komo wstał ze swojego legowiska, podszedł do nas, łypnął okiem i zapytał: a czemu ja właściwie jestem Komo, co to znaczy? Jako, że z psem nie zawsze da się dogadać słowami, to postanowiliśmy po prostu przejść do czynów i zabrać go do jednego ze źródeł jego imienia, czyli nad jezioro Como. Wcześniej zahaczyliśmy jeszcze o Lago Maggiore, gdyż tam nas jeszcze nie było. Po prostu nie mogliśmy odmówić tym diabelskim ślepkom :).


Po powrocie do domu stwierdzamy, że była to bardzo dobra decyzja. Jeziora Como oraz Maggiore to po prostu cuda natury. Nim tam jednak dotarliśmy to musieliśmy przejechać przez Alpy, które też oczywiście potrafią zachwycić.



Jak widać już sama trasa obfituje w atrakcje i nie jest straconym czasem. Przed Państwem dumnie prezentuje się Jezioro Czterech Kantonów.



Już jesteśmy we Włoszech. Jezioro Maggiore przywitało nas palmami i upałem...


...oraz takimi widokami.


Wielkie górzyska, u ich stóp malownicze miejscowości oraz wioseczki, a to wszystko okraszone całkiem sporym jeziorem. Jest tam po prostu przepięknie. Co tu dużo pisać, popatrzcie sami.








Parking dla kamperów w Maccagno zasługuje na wysokie noty. Tuż przy plaży, za darmoszkę i jeszcze wody można dotankować. Nie jest źle :).





Jak komuś znudzi się plażowanie może ruszyć na szlak.







W piątek było jeszcze trochę miejsca. Sobota i niedziela to już jednak inna bajka. Plażę oraz najbliższe okolice zalała fala głodnych i hałaśliwych Włochów.


Jeszcze tylko uzupełnienie wody i możemy ruszać do Como.


Żegnaj Maggiore! Zakochaliśmy się, więc wrócimy tu jeszcze na pewno.