piątek, 3 września 2010
środa, 1 września 2010
Tekirdağ
Mówi się, że Turcy to oszuści i naciągacze. Według naszych obserwacji to grubo przesadzone słowa. Jest to trochę inna kultura, w której należy się targować i może w typowo turystycznych miejscowościach turysta= pieniądze (choć w obleganym Stambule nie spotkaliśmy się z takim podejściem). Po ponad 40 dniach od naszego wyjazdu, dopiero tu zostaliśmy zaproszeni na herbatkę i pogaduchy (jako jedyni obcokrajowcy na kempingu, przy okazji wysłuchaliśmy peanów na cześć urody mojej żony :)). Ponadto przeżyliśmy wielonarodowościową imprezę, na której bawiliśmy się z Turkami, Słoweńcami, Kurdem ,Irańczykiem oraz skrzypkiem, który był bardzo dumny ze swego podobieństwa do Maradony (a to wszystko w parku w centrum Stambułu). I mimo tego, że towarzystwo zachowywało się dość głośno i mamy ciągle Ramadan, spacerujący Turkowie podchodzili i zagadywali z uśmiechem.
Gdyby tylko piwo było tańsze, zostalibyśmy tu do zimy :)
Póki co, sprezentowane nam Oko proroka działa. Chodź dzisiaj podczas jazdy przeżyliśmy mały pożar (zapaliły się liście w przewodach wentylacyjnych).
Gdyby tylko piwo było tańsze, zostalibyśmy tu do zimy :)
Póki co, sprezentowane nam Oko proroka działa. Chodź dzisiaj podczas jazdy przeżyliśmy mały pożar (zapaliły się liście w przewodach wentylacyjnych).
niedziela, 29 sierpnia 2010
Güzel İstanbul
Co można napisać o Stambule? Że jest wielki, piękny, że tak naprawdę to już nie jest Europa (choć geograficznie jest), że ludzie są przemili? Można tak napisać, bo to wszystko prawda. Póki co jesteśmy zachwyceni. Zdzieramy podeszwy sandałów i chodzimy bez przerwy. Zarówno po typowo turystycznych zakątkach, jak i miejscach gdzie turystów już trochę mniej. Można tam usiąść w tureckiej knajpce i wypić piwo w przyzwoitej cenie, a przy okazji wzbudzić mała sensację, że niby jak to, jedyna kobieta w lokalu i na dodatek popija z kufelka (całe szczęście ma porządną ochronę w mojej osobie:)). Nie będziemy się rozpisywać o zabytkach, bo jest ich zbyt dużo. Musi starczyć kilka zdjęć.
Stambule! nadjeżdżamy!
Błądzimy, przy okazji zwiedzając pół miasta.
Udało się. Parking tuż przy starym mieście. Z okien kampera widać Błękitny Meczet (i słychać :))
Nie zostawiajcie mnie!- idziemy zwiedzać (Didek stanowi nie lada atrakcję, więc lepiej niech śpi)
Zabytek :)
Błękitny Meczet.
Hagia Sophia.
Wielki Bazar. On nie jest wielki, on jest ogromny! A na dodatek pod dachem (a to wszystko zbudowano paręset lat temu).
Sprzedawcy zachęcają. Taka już kultura. Najlepszy sposób to się uśmiechać i palić przysłowiowego głupa.
Jedna z iluś tam alejek.
Jakoś nikt się nie oburza i nie współczuje polskim zakonnicom.
Cuda niewidy.
Zdarzają się i puste uliczki.
Nowe Miasto- objechane przez nas dokładnie, gdy szukaliśmy starego.
Zbliża się wieczór. A jako, że mamy Ramadan niedługo zacznie się wyżerka.
I tak do 3 w nocy. Dzieci jeżdżą na rowerach, dorośli grillują, muzyczka gra (a my chcemy spać). Żyć, nie umierać!
Stambule! nadjeżdżamy!
Błądzimy, przy okazji zwiedzając pół miasta.
Udało się. Parking tuż przy starym mieście. Z okien kampera widać Błękitny Meczet (i słychać :))
Nie zostawiajcie mnie!- idziemy zwiedzać (Didek stanowi nie lada atrakcję, więc lepiej niech śpi)
Zabytek :)
Błękitny Meczet.
Hagia Sophia.
Wielki Bazar. On nie jest wielki, on jest ogromny! A na dodatek pod dachem (a to wszystko zbudowano paręset lat temu).
Sprzedawcy zachęcają. Taka już kultura. Najlepszy sposób to się uśmiechać i palić przysłowiowego głupa.
Jedna z iluś tam alejek.
Jakoś nikt się nie oburza i nie współczuje polskim zakonnicom.
Cuda niewidy.
Zdarzają się i puste uliczki.
Nowe Miasto- objechane przez nas dokładnie, gdy szukaliśmy starego.
Zbliża się wieczór. A jako, że mamy Ramadan niedługo zacznie się wyżerka.
I tak do 3 w nocy. Dzieci jeżdżą na rowerach, dorośli grillują, muzyczka gra (a my chcemy spać). Żyć, nie umierać!
sobota, 28 sierpnia 2010
TURCJA
Pożegnaliśmy się już z Bułgarią. Wczoraj dojechaliśmy pod Stambuł i spaliśmy na jakimś osiedlu mieszkaniowym. Około 2.30 w nocy zbudził nas nieprawdopodobny hałas. Trzęsienie ziemi- myślimy- strzelanina? Słuchamy i słuchamy, aż naszym oczom ukazuje się Pan z bębnem. Zwykłym, ogromnym defiladowym bębnem! I wali w niego bez opamiętania! Minął nas i poszedł dalej przez nikogo nie niepokojony. Jeszcze długo było słychać jak przemieszcza się w okolicy. Dziwne.
Poza tym Turcja zachwyca drogami i miłymi ludźmi (póki co :)). Zdjęcia i coś więcej dodamy później. Idziemy cieszyć oczy zabytkami Stambułu.
Poza tym Turcja zachwyca drogami i miłymi ludźmi (póki co :)). Zdjęcia i coś więcej dodamy później. Idziemy cieszyć oczy zabytkami Stambułu.
środa, 25 sierpnia 2010
Lepiej uważajcie na następne zdjęcie, zbliżą się...
...DIDOL!!!
Dalej przemieszczamy się po południowej Bułgarii. W najbliższych dniach, po uprzednim zaopatrzeniu się w hektolitry piwa (chcemy napełnić nim główny zbiornik z wodą- mycie i picie jednocześnie :)), mamy zamiar przekroczyć Turecką granicę.
W niedzielę patrzymy przez okno- obok nas stoi karetka pogotowia i radiowóz. Patrzymy dalej, a na klifie przy morzu tłumek ludzi patrzy w dół. Więc cóż, my też jesteśmy tylko jednymi z nich, również podchodzimy i się gapimy. Za bardzo nie widzimy o co chodzi, lecz robimy zdjęcie (na zbliżeniu już coś widać- nie róbcie tego!). Po chwili okazało się, że mega fale niedające nam w nocy spać, wyrzuciły na brzeg zwłoki jakiegoś nieszczęśnika w stanie rozkładu.
...DIDOL!!!
Dalej przemieszczamy się po południowej Bułgarii. W najbliższych dniach, po uprzednim zaopatrzeniu się w hektolitry piwa (chcemy napełnić nim główny zbiornik z wodą- mycie i picie jednocześnie :)), mamy zamiar przekroczyć Turecką granicę.
W niedzielę patrzymy przez okno- obok nas stoi karetka pogotowia i radiowóz. Patrzymy dalej, a na klifie przy morzu tłumek ludzi patrzy w dół. Więc cóż, my też jesteśmy tylko jednymi z nich, również podchodzimy i się gapimy. Za bardzo nie widzimy o co chodzi, lecz robimy zdjęcie (na zbliżeniu już coś widać- nie róbcie tego!). Po chwili okazało się, że mega fale niedające nam w nocy spać, wyrzuciły na brzeg zwłoki jakiegoś nieszczęśnika w stanie rozkładu.
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
bułgarski szołbiz
Dziś jesteśmy w Carevie, właśnie zaparkowaliśmy pod posterunkiem Straży Granicznej. W weekend byliśmy na kempingu Delfin (niedaleko Achtopola), który zaprezentował nam typowo bułgarski standard tzn.wspólny prysznic (kilka rur wystających z brudnej ściany), zimną wodę i ukochane przez nas dziury toaletowe. Wczoraj rano na plaży, tuż pod klifem na którym staliśmy i o mało nie zwiał nas szalony wiatr, znaleziono zwłoki wyrzucone przez morze. W naszych chorych głowach pojawiła się nawet myśl, by zrobić zdjęcia (co ostatecznie uczyniliśmy). Ale jako, że są jeszcze w aparacie o szczegółach będzie w najbliższych dniach. Dziś post, który staramy się dodać już od kilku dni i dzięki mega szybkiemu internetowi robimy to dopiero dziś.
Gwiazdy są odzwierciedleniem kraju, w którym są wielbione. My mamy Dodę, a Bułgarzy? No właśnie...
Lokalna Shakira
Bułgarska Doda :)
Romantiko- taki nasz Iwan bez Delfina?
Munko- bezkonkurencyjny. Jak nie pokochać tego słodkiego uśmiechu?
Ich Dwoje?
A to ostatnia bardzo popularna gwiazda, przez nas zwana Zlatko. Zlatko jest wszędzie (jak widać nie urąga mu nawet śmietnik) i w rzeczywistości jest trochę starszy. Oczarowani jego tajemniczym uśmiechem wybraliśmy się nawet na koncert.
Tłumy szalały, łzy ciekły obficie po policzkach, a słowa piosenek znał prawie każdy. To był show :)
piątek, 20 sierpnia 2010
Primorsko
Od paru dni odświeżamy sobie Primorsko. Jest to typowo turystyczne miasteczko z wieloma knajpkami, deptakiem i przepięknymi plażami (North Beach- chyba najładniejsza i najszersza w całej Bułgarii). Zabytków, czy innych atrakcji historyczno- kulturalnych zupełny brak. Jeżeli ktoś chce popijać egzotyczne drinki, smażyć się na plaży, a wieczorem torturować swoje uszy setkami decybeli, przy okazji wydając kilkakrotnie mniej niż w podobnych miejscach na zachodzie Europy, to powinien tu przyjechać. My nie do końca, więc jutro wyjazd :).
Na plaże idzie się poprzez szerokie wydmy (inne plaże są tuż przy mieście i nie trzeba daleko iść).
Na samym końcu North Beach znajduje się była rezydencja komunistycznych dostojników- Perla. Z własną plażą, mariną i olbrzymim terenem, zachwyca przepychem. Jeszcze teraz wiele najlepszych hoteli nie dorównuje jej standardem. Podłogi wyłożone marmurem, sufity drewnem, żyrandole i wszystkie meble zrobione specjalnie do tego obiektu. Olbrzymi basen, koktajl bar i ekskluzywny butik- to wszystko w czasach głębokiego socjalizmu czekało na wypoczywających tu członków partii. Cały teren ogrodzony był płotem i chroniony, żeby tylko nie dostał się nikt z zewnątrz. Teraz Perla popada w ruinę i służy plażowiczom za toaletę.
My- tu lepsza wersja z wciągniętym brzuchem :)
Na spacer do opisywanej wyżej rezydencji wybraliśmy się bez ręczników i całego plażowego osprzętu, bo to jednak kawałek drogi. Podczas spaceru robiliśmy sobie przerwy na pływanie. Jak widać na zdjęciu nie wyglądamy zbyt zamożnie. Tak też pomyślał pewien Słowak i w akcie litości podarował nam parasol :).
A to czeka wasz samochód, jeżeli źle zaparkujecie.
Na plaże idzie się poprzez szerokie wydmy (inne plaże są tuż przy mieście i nie trzeba daleko iść).
Na samym końcu North Beach znajduje się była rezydencja komunistycznych dostojników- Perla. Z własną plażą, mariną i olbrzymim terenem, zachwyca przepychem. Jeszcze teraz wiele najlepszych hoteli nie dorównuje jej standardem. Podłogi wyłożone marmurem, sufity drewnem, żyrandole i wszystkie meble zrobione specjalnie do tego obiektu. Olbrzymi basen, koktajl bar i ekskluzywny butik- to wszystko w czasach głębokiego socjalizmu czekało na wypoczywających tu członków partii. Cały teren ogrodzony był płotem i chroniony, żeby tylko nie dostał się nikt z zewnątrz. Teraz Perla popada w ruinę i służy plażowiczom za toaletę.
My- tu lepsza wersja z wciągniętym brzuchem :)
Na spacer do opisywanej wyżej rezydencji wybraliśmy się bez ręczników i całego plażowego osprzętu, bo to jednak kawałek drogi. Podczas spaceru robiliśmy sobie przerwy na pływanie. Jak widać na zdjęciu nie wyglądamy zbyt zamożnie. Tak też pomyślał pewien Słowak i w akcie litości podarował nam parasol :).
W ramach wieczorku kulturalnego udaliśmy się do kina na wolnym powietrzu.
A to czeka wasz samochód, jeżeli źle zaparkujecie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)