środa, 1 września 2010

Tekirdağ

Mówi się, że Turcy to oszuści i naciągacze. Według naszych obserwacji to grubo przesadzone słowa. Jest to trochę inna kultura, w której należy się targować i może w typowo turystycznych miejscowościach turysta= pieniądze (choć w obleganym Stambule nie spotkaliśmy się z takim podejściem). Po ponad 40 dniach od naszego wyjazdu, dopiero tu zostaliśmy zaproszeni na herbatkę i pogaduchy (jako jedyni obcokrajowcy na kempingu, przy okazji wysłuchaliśmy peanów na cześć urody mojej żony :)). Ponadto przeżyliśmy wielonarodowościową imprezę, na której bawiliśmy się z Turkami, Słoweńcami, Kurdem ,Irańczykiem oraz skrzypkiem, który był bardzo dumny ze swego podobieństwa do Maradony (a to wszystko w parku w centrum Stambułu). I mimo tego, że towarzystwo zachowywało się dość głośno i mamy ciągle Ramadan, spacerujący Turkowie podchodzili i zagadywali z uśmiechem.
Gdyby tylko piwo było tańsze, zostalibyśmy tu do zimy :)

Póki co, sprezentowane nam Oko proroka działa. Chodź dzisiaj podczas jazdy przeżyliśmy mały pożar (zapaliły się liście w przewodach wentylacyjnych).