czwartek, 9 września 2010

Jak szaleć to szaleć. Drugi wpis dzisiaj.

Jesteśmy w miejscowości Sarti i korzystając z dostępności internetu (kawałek trzeba przejść, ale co tam. Dziękujemy niezabezpieczonej sieci hotelu Ammos :)), dodajemy jeszcze kilka fotek.

 Wszystko co ciekawe wymaga wysiłku, ale najczęściej warto.


Kampery spotyka się tu częściej niż zwykłe samochody. A co się z tym wiąże, w wielu miejscach są znaki- No Camping.

Ale jak się chce to można :P.

Widok z sypialni.

Ach, ta turkusowa, czysta woda.