sobota, 12 grudnia 2015
łzy przekupek zraszają obficie konstanckie bruki
Kramarze, straganiarze, gastronomicy, sprzedawcy waty cukrowej, żebracy nawet- wszyscy oni spoglądają z żalem w niebo wpatrując się w nie uparcie, jakby swym smutnym spojrzeniem mogli coś zmienić. Jakby to pełne niemocy gapienie się miało jakiś wpływ na bieg wydarzeń. Niestety nie ma, nic się nie zmienia.
niedziela, 6 grudnia 2015
ho, ho, ho!
Szukaliśmy rano prezentów pod poduszką, obok łóżka, a nawet w szafie. I nic! Mikołaj chyba o nas zapomniał- pomyśleliśmy. Postanowiliśmy jednak pomyszkować jeszcze dokładnie w całym mieszkaniu. I znaleźliśmy naszego Mikołaja :). Naprawdę miałem dla was prezenty, ale nie wytrzymałem i je zjadłem- powiedział na swoją obronę- ale to nic, nie smućcie się, macie przecież mnie!
czwartek, 3 grudnia 2015
Czy deszcz, czy słota, ku psotom ogarnia nas ochota
Byle do wiosny!- te słowa powtarzamy co rano, by dodać sobie otuchy zwlekając się z łóżka pośród otaczających nas zewsząd ciemności. W jakimś mądrym piśmie przeczytaliśmy ostatnio, że te wszystkie jesienne chandry, spadki nastroju i małe depresje to tylko wytwór naszego kapryśnego, zmanierowanego umysłu.
niedziela, 22 listopada 2015
Angie
Tak, obudziłem się, ale czy to był tylko sen? Otóż, nie do końca. Dobrotliwa Angela postanowiła zrobić z nas porządnych oraz prawych Niemców i posłała na kurs integracyjny. Mamy przyswoić sobie dobrze język Goethego, aby następnie zacząć wieść uczciwe oraz produktywne życie. Koniec obijania się, czas się za siebie zabrać, znaleźć stałą pracę, zacząć płacić podatki i kupić w końcu żelazko. Czy Angeli się uda? Czy tacy bumelanci jak my dadzą się przykryć,
ciepłym społecznym kocykiem. Czas pokaże, choć my tak łatwo się nie damy :).
wtorek, 17 listopada 2015
Ostateczne rozwiązanie
Stukające regularnie o podłogę czółenka od Valentino napełniały olbrzymi gabinet niepokojącym dudnieniem. Po co był mi ten szwarcwaldzki parkiet- przeleciało jej przez głowę- twardy jak nasz naród- dodała jeszcze w myślach, a na jej ustach pojawił się delikatny, ledwo zauważalny, pełen dumy uśmiech. W końcu przestała nerwowo chodzić, podeszła do biurka i usiadła. Obite czerwonym welurem, solidne mahoniowe krzesło lekko zaskrzypiało. Surowość i prostota, pracowitość i porządek- te myśli zawsze czaiły się z tyłu jej głowy i teraz znów na chwilę wypłynęły na powierzchnię świadomości. Oparła dłonie na idealnie uporządkowanym, błyszczącym biurku. Solidne jak bawarskie buki z których je zrobiono- pomyślała ponownie. Następnie spojrzała na zapadniętą w klubowych fotelach dwójkę interesantów. Mierzyła ich przez chwilę ostrym wzrokiem po czym rzekła, jak jej się wydawało odrobinę zbyt mało pewnym siebie głosem.
niedziela, 8 listopada 2015
co tam szumi w okolicznych lasach
Wrzucamy trochę zdjęć z ostatnich dni, aby się biedaczki nie zmarnowały. Póki co nie szykuje nam się żaden większy kamperowy wyjazd, ale za to dużo włóczymy się po okolicy. Oczywiście ulubiony kierunek to jezioro, gdy do tego trafi się ładna pogoda to jest idealnie, niczym na urlopie.
poniedziałek, 2 listopada 2015
Fryburg Bryzgowijski
W południowej Badenii mieszkamy już ponad rok, ale jakoś nie mieliśmy okazji do odwiedzenia stolicy naszej rejencji, czyli Fryburgu Bryzgowijskiego (Freiburg im Breisgau). Jako, że z wjazdem do miasta 25 letnim kamperem jest mały problem (patrz- Umweltzone) to postanowiliśmy wybrać się tam pociągiem, który po kilku przesiadkach oraz przekroczeniu Schwarzwaldu dowiózł nas w końcu do jednego z najsłoneczniejszych oraz najcieplejszych zakątków Niemiec.
czwartek, 29 października 2015
taką to już mamy dole, że kończymy w Dole
Ostatni dzień naszego jesiennego wyjazdu spędziliśmy w Dole. Dawna stolica regionu Franche- Comté to małe, odrobinę senne miasteczko idealne na jednodniowy pobyt. Nie ma tu niczego szczególnie pięknego, ale całość robi dobre wrażenie, a mała starówka zachęca do spaceru. Dole bardzo przypomina nam takie Auxerre w miniaturze (ach Auxerre, piękne Auxerre, kochać Cie, czy nienawidzić ?! :)). Zaś obfitujący w kampery, całkiem przyjemny parking w centrum stanowi kolejną zachętę, by zatrzymać się tu podczas jazdy na południe (lub północ :)).
wtorek, 27 października 2015
Orange
Przez Orange, zwane w przewodnikach bramą Prowansji przejeżdżaliśmy już
kilkakrotnie, ale zawsze tak spieszyło się nam nad morze, że
odkładaliśmy zwiedzanie miasta na później. Tym razem postanowiliśmy
zostać tu na noc i odrobinę poodkrywać.
niedziela, 25 października 2015
Ciao signora Italia
Zawsze podczas naszych wyjazdów następuje taki moment, gdy pojawia się jakieś dziwne mrowienie w stopach, które z godziny na godzinę narasta i narasta, aż staje się nieznośne. Nie, nie mamy problemów z grzybicą, czy innymi schorzeniami kończyn dolnych :). To po prostu znak, że czas ruszać w dalszą drogę :). Nawet najpiękniejsze miejsca nie potrafią nas zatrzymać na dłużej niż kilka dni. Tak więc czas jechać dalej na zachód, ku Francji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)