wtorek, 27 października 2015

Orange

Przez Orange, zwane w przewodnikach bramą Prowansji przejeżdżaliśmy już kilkakrotnie, ale zawsze tak spieszyło się nam nad morze, że odkładaliśmy zwiedzanie miasta na później. Tym razem postanowiliśmy zostać tu na noc i odrobinę poodkrywać.


Największą atrakcją miasta jest niewątpliwie wzniesiony na początku naszej ery Łuk Triumfalny Tyberiusza, który robi niesamowite wrażenie. Jest to majestatyczna budowla, którą pokrywają płaskorzeźby upamiętniające zwycięstwo Rzymian nad Galami. Łuk znajduje się na środku ronda, które pokonujemy jadąc na trasie pn-płd. Obok umiejscowiony jest parking, na którym można się zatrzymać chcąc zwiedzić miasto, bądź też przenocować.


Starówka jest zwarta i niezbyt okazała (miasto liczy niecałe 30 tyś. osób), więc wystarczy kilka godzin by odkryć niemal wszystkie zaułki oraz urokliwe uliczki.


Drugą z największych atrakcji miasta jest pozostały po Rzymianach teatr. Obiekt można zobaczyć sposobem tradycyjnym, czyli płacąc 10 euro wstępu i następnie zwiedzając sobie leniwie. My jednak, jak zawsze wybieramy tzw. wersję dla aktywnych, inaczej zwaną też sposobem na skąpca :).


Odrobina dymania pod górę i już mamy okazję obserwować ten podobno najlepiej zachowany we Francji rzymski teatr z odrobinę innej perspektywy.





Miasto w pełnej krasie. Warto było się spocić.