sobota, 23 lipca 2016

Komo z wizytą w Como


Zgodnie z obietnicą daną naszemu czworonożnemu potworowi, po kilku dniach spędzonych nad Jeziorem Maggiore, które to upłynęły nam na opalaniu oraz ogólnym słodkim nieróbstwie ruszyliśmy dalej. Pnąc się powoli serpentynami, po kilku godzinach dojechaliśmy nad znajdującą się kilkadziesiąt kilometrów na wschód koleją dziurę pełną wody, zwaną przez tubylców Lago di Como.

piątek, 22 lipca 2016

Lago Maggiore


W zeszły piątek rano pakowaliśmy kamperka z zamiarem spędzenia weekendu w Konstanz (Konstancja). Szło nam to jednak dosyć niemrawo, bo znamy je dobrze i nie spodziewaliśmy się niczego nowego, ot po prostu trochę opalania i łażenia po sklepach. Wtedy Komo wstał ze swojego legowiska, podszedł do nas, łypnął okiem i zapytał: a czemu ja właściwie jestem Komo, co to znaczy? Jako, że z psem nie zawsze da się dogadać słowami, to postanowiliśmy po prostu przejść do czynów i zabrać go do jednego ze źródeł jego imienia, czyli nad jezioro Como. Wcześniej zahaczyliśmy jeszcze o Lago Maggiore, gdyż tam nas jeszcze nie było. Po prostu nie mogliśmy odmówić tym diabelskim ślepkom :).

środa, 13 lipca 2016

relaksujący relaks


Tak nas umęczył ten objazd po dalszych okolicach, że wpadliśmy tylko do domu po ręczniki i wybraliśmy się w odrobinę bliższe nam rejony, a konkretnie na jezioro. Niezawodne Überlingen, słynące z tego, iż jest niezawodne właśnie, nie zawiodło i tym razem :). Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc nad Bodeńskim, po prostu nie ma się do czego przyczepić (a to akurat umiemy dobrze :)).

piątek, 8 lipca 2016

Szukając rottweilerów w... Rottweil


Rottweil, najstarsze  miasto Badenii- Wirtembergii, założone jeszcze przez Rzymian szczyci się tym, że jest najstarsze właśnie oraz tym, iż właśnie tu wyhodowano pierwszego rottweilera. Psy te wykorzystywane były do pilnowania obozów rzymskich i do dzisiaj ich obecność w mieście jest dość widoczna. Komo spotkał nawet jednego, lecz jak widać nie udało im się nawiązać nazbyt zażyłych stosunków :).

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rottenburg am Neckar


Po dwudniowym pobycie w domu doszliśmy do wniosku, że już wystarczy zalegania na kanapie i wybraliśmy się znowu na wycieczkę. Tym razem na północ w stronę stolicy, czyli Stuttgartu. Nie kierowały nami wyłącznie pobudki czysto turystyczne, o nie. Można by rzec, że prowadziły nas serca :).

czwartek, 30 czerwca 2016

Egzorcysta pilnie poszukiwany :)


Im dłużej przebywamy z Komo, tym mocniej ugruntowuje się w naszych głowach myśl, że coś jest z nim nie tak. Kiedy śpi wszystko jest jeszcze w porządku, ot mały, sympatyczny, można by nawet rzec słodki w swej bezbronności piesek. Leży sobie taka zwinięta kuleczka u człowieczych stóp i cichutko pochrapuje. Wszystko zmienia się jednak gdy się budzi. Otwiera wtedy swe czarne jak węgiel, przepastne oczy i gdy człowiek w nie tylko spojrzy widzi, że to nie jest zwykły pies, dostrzega gdzieś tam głęboko otchłań, bezdenną czeluść, a w tejże coś jakby obity aksamitem ogromny tron, na którym zasiada nie kto inny jak sam Książe Ciemności, zwany też Diabłem...

niedziela, 26 czerwca 2016

Komo wychodzi z wycieczkową inicjatywą

W poniedziałek człowiek narzeka, że pada, we wtorek- kurde wciąż leje, co za niesprawiedliwe życie- myśli sobie, środa- o, wreszcie wyszło słońce, niech grzeje, nareszcie ciepło, w czwartek- Jezu, co tak gorąco, upał nie do zniesienia, mogłoby chociaż odrobinkę powiać chłodnym wietrzykiem, nadchodzi piątek- skwar iście piekielny, już mamy dość, niech wreszcie popada odrobinę, sobota- wreszcie trochę deszczu dla ochłody, no i niedziela- ku..a, znowu pada, kiedy wreszcie wyjdzie słońce!- tak mniej więcej mijają nam ostatnie tygodnie :).


poniedziałek, 30 maja 2016

ostatnia wspólna wycieczka


Nasz ostatni wspólny wyjazd z Didolem. Mops czuł się znakomicie, dokazywał, ciągał się na smyczy, jadł z apetytem, jak już dawno nie miał w zwyczaju. Na drugi dzień w nocy się rozchorował i po niecałej dobie nas opuścił. Po jedenastu latach wspólnego życia nie tak łatwo jest nam przejść nad tym do porządku dziennego.

wtorek, 24 maja 2016

żegnaj przyjacielu...


Nasz kochany przyjaciel mops zwany Didkiem wczoraj odszedł z tego świata. Pozostała pustka, smutek i ból... Żegnaj przyjacielu!