wtorek, 22 lipca 2025

Pszczół bzyk, wonny lawendy aromat...

Ostatni na naszej trasie kemping nosi nazwę Petit Arlane i położony jest tuż przy słynącej z upraw lawendy miejscowości Valensole. Zajmuje imponującą powierzchnię siedemdziesięciu hektarów, co pozwala spacerować nago nie tylko po terenie samego ośrodka, ale również swobodnie przemierzać szlaki, które momentami biegną tuż przy pachnących polach lawendy. Jeśli więc lubicie falujące połacie fioletu i bzyczenie pszczół, to miejsce jest stworzone właśnie dla was. Trzeba tylko pamiętać, by odwiedzić je w porze kwitnienia- od początku czerwca do połowy lipca. Po tym okresie na polach zostają jedynie smutne kikuty, co może być sporym rozczarowaniem dla miłośników pięknych krajobrazów.


Sam kemping jest bardzo spokojny, a nawet w szczycie sezonu nie ma tu tłoku. Co druga parcela pozostaje wolna, co zapewnia przyjemne poczucie intymności i spokoju. Ma to także pozytywny wpływ na infrastrukturę- pod prysznicami nie ma kolejek, a o wolny leżak przy basenie również nietrudno. Dostępne są również domki do wynajęcia, niektóre z nich wyposażone nawet w jacuzzi na przestronnym tarasie.


Cały teren łagodnie opada ku centrum, gdzie znajdują się dwa stawy. Niestety służą one wyłącznie hodowli ryb i cieszeniu oka- nie są przeznaczone do kąpieli, więc nie liczcie na orzeźwiające naturystyczne pluskanie. My, zanim tu przyjechaliśmy, naiwnie sądziliśmy, że będziemy mogli radośnie wskoczyć do wody… cóż, życie.


 
Z udogodnień dostępne są jeszcze baro- restauracja oraz niewielki sklepik

Podsumowując: jeśli cenicie sobie spokój i sielską atmosferę bez zbędnych fajerwerków- to miejsce jest dla was. Jeśli jednak oczekujecie czegoś wyjątkowego- zarówno pod względem przyrody, jak i infrastruktury- możecie poczuć się zawiedzeni. My z pewnością wpadniemy tu jeszcze kiedyś na jeden czy dwa noclegi, ale po tym czasie raczej ruszymy dalej.