Co tu dużo mówić- bogowie postanowili z nas zakpić! Jakimś tylko sobie znanym, nadprzyrodzonym sposobem dostali się do naszych czaszek i poczęli dynamicznie mieszać w szarej masie mózgowej. Na dodatek skierowali się również ku sercom, by tam, wykonując iście krecią robotę, drążyć je w celu przekopania i dokumentnego przekształcenia.
Bo jak inaczej to wytłumaczyć? Jak to w ogóle mogłoby być możliwe, gdyby nie ta niebiańska interwencja?
My- zatwardziali emigranci, twierdzący, że jeśli przeprowadzka, to tylko
na południe, ewentualnie dalej na zachód. Że nigdy, przenigdy powrót do
Ojczyzny, bo nie ma takiej opcji. Jeszcze niedawno: „Polska jest fe”, a
teraz: „Cóż to za wspaniały kraj!”.
Od sprzedaży mieszkania w Niemczech nie minął nawet miesiąc, a my
staliśmy się dumnymi Jeleniogórzanami- a dokładniej: Ciepliczaninami.
Przyjechaliśmy na dziesięć dni, by nieśmiało rozejrzeć się na rynku
nieruchomości i nieco poznać okolicę. A po kilku dobach zdecydowaliśmy
się na zakup i tym samym- na przeprowadzkę na stałe.
Akt notarialny podpisaliśmy dokładnie w dniu opuszczania Airbnb- i tego samego dnia się wprowadziliśmy.
Jednym słowem: jaja.
Jednym słowem: jaja.
Wszystko dzieje się błyskawicznie, a nasze skołowane poznanie nie nadąża
za całym tym procesem. Dwie doby w nowym lokum już za nami- ogarniamy
wszystko, sprzątamy, reorganizujemy etc., i wciąż nie możemy uwierzyć.
Co chwilę któreś z nas mówi: „Ale jaja, ale jaja!”
W tej konfuzji pozostawimy również Was, Drodzy Czytelnicy… wraz z widokiem z naszych okien- na Jej Wysokość Śnieżkę.
Ale jaja!