niedziela, 10 sierpnia 2025

Pierwsze randki, czyli nieśmiały trzepot rzęs.

Choć w rzeczywistości idzie nam to dosyć powoli, dzień po dniu coraz bardziej przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, nowego domu, nowego sąsiedztwa, miasta, no i oczywiście kraju. A może inaczej – wszystko wydarzyło się tak szybko, że dopiero „po ślubie” mamy czas, by zacząć się poznawać.

Bo choć Polska to nasza ojczyzna, przez pewien czas traktowaliśmy ją jak obczyznę – miejsce, do którego wpadamy jedynie na chwilę, trochę z konieczności, ponieważ to tutaj mieszka nasza rodzina, a przecież nie chcemy zrywać z nią kontaktu.

Świeżo zakupione mieszkanie wciąż traktujemy jak jedno z wielu wynajmowanych w ciągu roku airbnb. Nieustannie mamy wrażenie, że jesteśmy na urlopie, że wkrótce znowu będziemy się pakować i wyjeżdżać. Pomalutku oswajamy tę przestrzeń, zapisujemy jej karty własnym pismem. Tu ramka, tam książka, ulubiony kubek czy niezrównany towarzysz – ekspres do kawy. Znaczymy teren, wydeptujemy ścieżki.

Zapoznajemy się także z okolicą – z tym, co tak naprawdę sprawiło, że postanowiliśmy osiąść właśnie tutaj. Zaczynamy skromnie, nieśmiało; każda wycieczka to jak pierwsza randka – spuszczanie wzroku, uciekanie dłonią, by z każdym krokiem zbliżać się do siebie coraz bardziej.
 

 
Nie chcemy dać się zniechęcić wakacyjnym tłumom, zepsuć pierwszego wrażenia ani zrazić do tych przyrodniczych cudów. Odkryliśmy już imponujący, uwielbiany przez morsów Wodospad Podgórnej, „Patelnię” – czyli karkonoski czakram i znane od wieków miejsce mocy, które jak widać na zdjęciu sprzyja lewitacji... oraz wiele pomniejszych szlaków i dróżek, by przemierzając je uczynić bardziej "naszymi".