sobota, 25 maja 2013

Wieści z krainy wina oraz ślimaków winniczków

Szczęśliwie minął nam pierwszy tydzień pracy w słynącej ze znakomitych win oraz przepysznych ślimaków Burgundii. Kraina ta nie bez powodu dzierży miano francuskiej stolicy tych niewinnych, oślizgłych stworzonek. No bo, czy wiedzą Państwo czego taki słodki winniczek potrzebuje najbardziej do życia? Tak, tak, dobrze myślicie. Otóż potrzebuje on deszczu. Dlatego też ród ślimaczy świętuje od kilkunastu dni, gdyż pada bez przerwy. Wśród gęstych traw trwa ślimacza fiesta. Nie narzekamy jednak i niestraszne nam to. Dzielnie ruszamy co ranek w pole, walczyć z niesforną winoroślą. Odziani w nieprzemakalne skafandry oraz uzbrojeni w kilofy (Tak, tak, kilofy), sekatory oraz własne dłonie toczymy bój z krnąbrną i niechcącą się podporządkować naturą. A jest jej tutaj co niemiara, gdyż winnica nasza produkuje wina posiadające certyfikat Bio (domaine-bersan-vin.fr). Dlatego też, pracujemy w nieskażonym chemią środowisku oraz mamy przyjemność obcować z wszelkiej maści żyjątkami i roślinkami :). Nie jesteśmy jednak osamotnieni w tym codziennym znoju. Nasza dzielna ekipa składa się z kilku przesympatycznych ludzi (Francuzów i jednego czeskiego rodzynka), a przewodzi nam Jean- Christophe właściciel winiarni, człowiek życzliwy i jak to się mówi „do rany przyłóż”. Mieszkamy sobie radośnie przy winnicy (jak widać na zdjęciu kamper nasz dorobił się nawet komfortowego tarasu w postaci palety) i śpimy twardym snem człowieka pracy. Wioska nasza nie obfituje w szerokopasmowe łącza internetowe (wąskopasmowe też), dlatego też wpisy będą odrobinę rzadsze. Załączamy pozdrowienia od ślimaków :)