piątek, 9 listopada 2012

z życia zbieracza -łowiacza cz. 3


To już ostatni wpis z  francuskiej części odysei zbieracko-łowieckiej. Po miesiącu pobytu w Fitou nadszedł moment wyjazdu. Ot i tyle. Na zdjęciu nr 1. spożywamy wino (chcieliśmy soczek, ale ten co chodzi po wodzie wolał wino :)).


Świder- przyczyna bezsennych nocy i niekontrolowanych napadów lęku. Całe szczęście wkręcił tylko lewą rękę i mogę pisać tego posta :) Gorące pozdrowienia dla wszystkich pająków, żab i innych biednych stworzeń, które zmielił.

Zaplecze. Właśnie tu można odnaleźć tajemnicze składniki wina. Ot np. zakurzony pustak, czy wiązka gałęzi mająca imitować aromat drewnianej beczki :)


Ostania wieczerza (znaczy się piwo).



No i w drogę. Znana już wszystkim różowa torebka (ponoć pomaga łapać stopa) została spakowana i ruszamy ku germańskim landom. Jako, że jest weekend i mamy przed sobą 1000 km- nie idzie nam łatwo to nieszczęsne stopowanie.