poniedziałek, 12 grudnia 2022

Zimowe jęczały.

Od jakiś dwóch tygodni jesteśmy znowu w domu. Skończyło się słoneczko, w mglistej przeszłości powoli nikną morskie kąpiele oraz naturystyczne, bezwstydne wygrzewanie się na gorących kamieniach. Przeminęły usłane kamieniami szlaki, spalone żarem bezdroża, przygody i towarzyszące im zachwyty nad pięknem przyrody. Chowające się w falach wieczorne słońce, szumiące fale- to wszystko już za nami. Od jakiegoś czasu otacza nas jedynie szaruga, wilgoć, a od kilku dni nawet bielący świat mróz. Parafrazując Paula Verlaine'a: Wszystko wypite, wszystko zjedzone.

sobota, 3 grudnia 2022

Garda dzielnie trzyma gardę.

Zapewne są wśród Was tacy, którzy tą naszą całą pisaninę traktują odrobinę wnikliwiej, śledzą bloga na bieżąco, a może nawet pamiętają, co siedzi nam w głowach oraz życiorysach. Ci właśnie (och bądźcie błogosławieni, niech Najwyższy obdarzy Was licznym, zdrowym potomstwem oraz setką innych łask :) niewątpliwie wiedzą, że nasz stosunek do Italii, a w szczególności do zamieszkującej ją ludności jest mocno ambiwalentny. Zaś każdej wizycie w tym znanym ze słonecznej pogody oraz doskonałej kuchni kraju towarzyszą skrajne emocje. Wręcz uczuciowy rollercoaster. Od pełnej uwielbienia egzaltacji, do niechęci oraz zniecierpliwienia, czy nawet odrazy. Jeszcze niedawno myśleliśmy, że coś jest z nami nie tak, że problem tkwi w naszej psychicznej niestabilności- jednak po rozmowach z innymi ludźmi, którzy bywają tutaj częściej, czy też wiodą na tych ziemiach permanentną egzystencję wiemy, że to nie w nas jest przyczyna. Oczywiście to my filtrujemy bodźce oraz odpowiednio na nie reagujemy, istotniejszy jest jednak tychże stymulant. Zwie się on najczęściej Francesco, czy też Riccardo lub też (podążając ścieżką parytetu) Giulia, czy inna Sofia i od jego/ jej humoru, życzliwości, tego którą nogą wstał z łóżka oraz jaką ilość espresso wypił zależy nasz mentalny los. Całe szczęście, podczas bieżącej wizyty trafialiśmy na samych wyspanych oraz odpowiednio podlanych kawą Włochów, którzy uczynili z naszego pobytu istny trzy-dzień miodowy.

poniedziałek, 28 listopada 2022

Żegnaj Piękna!

Czy to Déjà vu, czy też znowu znaleźliśmy się w Makarskiej? Przecież zaledwie kilkanaście dni temu opuszczaliśmy ją z zamiarem zadomowienia się w Czarnogórze, zapuszczenie prawdziwych bałkańskich wąsów oraz objadania się lokalnymi smakołykami. Mieliśmy zamiar zadzierzgać dożywotnie przyjaźnie, poznawać niedostępne dla turystów, tajemnicze lokalizacje, a nawet planowaliśmy zakup bliźniaczej pary dresów w barwach Bokelj Kotor lub (wcale nie gorzej kopiącej piłkę) drużyny zwanej Omladinski Fudbalski Klub Titograd Podgorica (zdania były podzielone, lecz skłanialiśmy się ku drugiej z nich, gdyż występuje w tak bliskich naszym sercom barwach biało- czerwonych). Jak jednak wiecie z poprzedniego wpisu, wszystko wzięło w łeb i po kilkudniowej wizycie w Dubrowniku znaleźliśmy się z powrotem w Makarskiej. Czy żałujemy tego, że znów zadawaliśmy szyku na tutejszej rivie ? Skądże! Ponad dwa tygodnie zleciało nam na błogim lenistwie, zażywaniu kąpieli solarno- wodnych, leniwych spacerach oraz (niestety) sprawdzaniu prognozy pogody, bo ta pod sam koniec postanowiła spłatać nam psikusa i się bezczelnie popsuć.
 

piątek, 18 listopada 2022

Śladami Ojca Mateusza, czyli dubrownicka starówka.

 
Do Raguzy, bo tak jeszcze sto lat temu mienił się Dubrownik, mieliśmy dość ambiwalentny stosunek, ze wskazaniem na aspekt negatywny. Że takie tłumy, że może przereklamowane, że każdy tam był lub być chce, że w sumie to tylko stare budynki pokryte czerwonymi dachami i otoczone jeszcze starszymi murami. Czy w ogóle warto się tam pchać? W końcu jednak postanowiliśmy wyrobić sobie własne zdanie, co poskutkowało kilkudniową wizyta. Zastanówmy się, dlaczego każdy chce być w takim miejscu, czemu ludzie się tak garną do jakiegoś miasta, czy atrakcji? Bo prawdopodobnie jest tego warte, jest piękne, urokliwe, oczarowujące. Po prostu. Nie można z góry zakładać, że jeżeli coś jest popularne to jest niedobre, nieładne, czy też w złym guście. No dobra, czasem tak bywa (patrz: disco polo), ale nie stanowi to reguły. Z pewnością nie jest tak w wypadku Dubrownika. Jego popularność nie bierze się bowiem znikąd, ta otoczona murami adriatycka perła jest po prostu śliczna.
 

środa, 16 listopada 2022

Zatoka umarłych hoteli oraz pierwsze rendez-vous z Dubrownikiem.

Zatoka umarłych hoteli- to lokalizacja zarówno straszna oraz przygnębiająca, jak i posiadająca dużą dozę tajemniczości okraszonej postapokaliptycznym romantyzmem. Noszące to tajemnicze miano pozostałości po kompleksie hotelowo- rekreacyjnym znajdują się w niewielkiej miejscowości Kupari, kilka kilometrów od Dubrownika. Przed wojną domową z lat 90- tych było to znane miejsce wypoczynku dla rządu Jugosławii i oficerów Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Swoje rezydencje miała tu cała partyjna śmietanka na czele z Josipem Broz Tito.

niedziela, 13 listopada 2022

Czarnogóra! Czy może czarna dupa?

 
Od dawna marzyliśmy o Czarnogórze. Zaczytywaliśmy się w internetowych stronach, namiętnie wertowaliśmy przewodniki i wodziliśmy palcami po mapach. Widzieliśmy oczyma wyobraźni jak spacerujemy po wąskich uliczkach Kotoru, jak przemierzamy starówkę Perastu, jak pniemy się krętymi chodnikami coraz wyżej i wyżej, by ze szczytu góry ujrzeć piękna panoramę Zatoki Kotorskiej. Fantazja wyświetlała na płótnie mózgu obrazy: tu smażymy się w słońcu na plaży w Budvie, kiedy indziej z kolei poszukujemy flamingów pośród szuwarów Jeziora Szkoderskiego (no dobra, z tym sitowiem to już chyba przesada). Nie mogliśmy się już doczekać buszowania po niemal arabskim w charakterze targu w Ulcinj oraz budzenia przez drącego się z minaretu o piątej rano muezzina wzywającego do modlitwy. No i stało się. Jesteśmy w Montenegro.

wtorek, 8 listopada 2022

Przygód klika w poszukiwaniu przygód kilku.

Przyznajcie sami, czyż nie cudownie jest plażować oraz zażywać morskich kąpieli niemalże zimą? To znaczy, jeszcze w listopadzie wygrzewać cielska w palącym żarem słońcu, pluskać się w orzeźwiającej, lecz nie zimnej wodzie, dać masować swe plecy przeróżnej wielkości kamieniom. Zrzucić fatałaszki i delektować się naturą oraz prywatnością graniczącą niemal z samotnością. Niemal, ponieważ zdarzają się także inne cielesne byty, którym w głowie gra ta sama melodia.
 

piątek, 4 listopada 2022

Mostar i okolice

Mówi się, że Wrocław to Wenecja północy, miasto stu mostów. Natomiast w przypadku Mostaru wypadałoby bardziej powiedzieć- miasto jednego mostu. A to dlatego, iż tak naprawdę wszystko, szczególnie w kwestiach turystycznych, skupia się wokół tegoż. Nawet nazwa osady bierze swe imię od słowa mostari, co można ponoć przełożyć jako: strażnicy mostu. 

Z ciekawostek jakie ma nam do zaoferowania przewodnik, czy też inne internetowe mądrości, warto byłoby wspomnieć, że ta słynna przeprawa nad Neretwą została wybudowana w 1566 r., a 9 listopada 1993 w wyniku działań wojennych most został zburzony przez Chorwatów (którzy, nota bene, obecnie stanowią większość mieszkańców miasta). Zaś jego odbudowę zakończono 23 lipca 2004. Z kolei w lipcu 2005 Stary Most i jego najbliższe otoczenie zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

niedziela, 30 października 2022

Z bratnią wizytą u jugosławiańskich towarzyszy.

Największe umysły tego świata, najznamienitsi naukowcy łamią sobie od dawna głowy nad kwestią podróży w czasie, a nam jako zupełnym laikom w tej materii udał się właśnie taki skok w przeszłość. Wystarczyło tylko przyjechać do dalmatyńskiej Baćiny i już możemy znaleźć się w odległej o kilkadziesiąt lat rzeczywistości. Czarno-biały telewizor śnieży odrobinę, pułki salonowych regałów uginają się od dzieł Lenina, Marksa oraz Engelsa, a naczelne miejsce na meblościance zajmuje opasła biografia towarzysza Tito.

czwartek, 27 października 2022

***** ***!

Makarska dzieli ludzi. Taka to już miejscowość, że dla jednych jest uosobieniem raju na ziemi, pięknych plaż, wpadających niemal bez ostrzeżenia wprost do morza stromych gór i dzikiej przyrody zaś dla innych to synonim urbanistycznego gwałtu na naturze oraz betonowego piekła. Najciekawsze jest jednak to, iż każda ze stron ma rację. Nie trzeba nadmiernie wysilać umysłu, by wyobrazić sobie, co też musi się tutaj dziać w szczycie sezonu, jakie masy ludzi przetaczają się po deptakach, jakie tłumy okupują każda wolną przestrzeń na plaży. Apartamenty pełne, knajpy pękają w szwach. Płaczące dzieci, rozdarte nastolatki oraz podpici dorośli. Muzyka waląca do późnej nocy z dyskotekowych głośników. Śmieci i rzygi. Chaotyczna zabudowa dzielnicy Veliko Brdo wdzierająca się wysoko w dziewiczy masyw Biokovo, skrząca się basenami oraz rozjeżdżona kołami samochodów. Infrastruktura nie radząca sobie z nadmiarem ludzi oraz ich "produktów". To sezon, to lato- to miejsce w którym z pewnością nie chcielibyśmy spędzić ani chwili (choć kilkanaście lat temu byliśmy tutaj na klasycznym urlopowym wypoczynku). Lecz upalna pora roku to nie wszystko. Jest jeszcze jesień, zima oraz wiosna. Wtedy to Makarska diametralnie zmienia swoje oblicze i przeistacza się w istny eden.