środa, 13 lipca 2016

relaksujący relaks


Tak nas umęczył ten objazd po dalszych okolicach, że wpadliśmy tylko do domu po ręczniki i wybraliśmy się w odrobinę bliższe nam rejony, a konkretnie na jezioro. Niezawodne Überlingen, słynące z tego, iż jest niezawodne właśnie, nie zawiodło i tym razem :). Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc nad Bodeńskim, po prostu nie ma się do czego przyczepić (a to akurat umiemy dobrze :)).

piątek, 8 lipca 2016

Szukając rottweilerów w... Rottweil


Rottweil, najstarsze  miasto Badenii- Wirtembergii, założone jeszcze przez Rzymian szczyci się tym, że jest najstarsze właśnie oraz tym, iż właśnie tu wyhodowano pierwszego rottweilera. Psy te wykorzystywane były do pilnowania obozów rzymskich i do dzisiaj ich obecność w mieście jest dość widoczna. Komo spotkał nawet jednego, lecz jak widać nie udało im się nawiązać nazbyt zażyłych stosunków :).

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rottenburg am Neckar


Po dwudniowym pobycie w domu doszliśmy do wniosku, że już wystarczy zalegania na kanapie i wybraliśmy się znowu na wycieczkę. Tym razem na północ w stronę stolicy, czyli Stuttgartu. Nie kierowały nami wyłącznie pobudki czysto turystyczne, o nie. Można by rzec, że prowadziły nas serca :).

czwartek, 30 czerwca 2016

Egzorcysta pilnie poszukiwany :)


Im dłużej przebywamy z Komo, tym mocniej ugruntowuje się w naszych głowach myśl, że coś jest z nim nie tak. Kiedy śpi wszystko jest jeszcze w porządku, ot mały, sympatyczny, można by nawet rzec słodki w swej bezbronności piesek. Leży sobie taka zwinięta kuleczka u człowieczych stóp i cichutko pochrapuje. Wszystko zmienia się jednak gdy się budzi. Otwiera wtedy swe czarne jak węgiel, przepastne oczy i gdy człowiek w nie tylko spojrzy widzi, że to nie jest zwykły pies, dostrzega gdzieś tam głęboko otchłań, bezdenną czeluść, a w tejże coś jakby obity aksamitem ogromny tron, na którym zasiada nie kto inny jak sam Książe Ciemności, zwany też Diabłem...

niedziela, 26 czerwca 2016

Komo wychodzi z wycieczkową inicjatywą

W poniedziałek człowiek narzeka, że pada, we wtorek- kurde wciąż leje, co za niesprawiedliwe życie- myśli sobie, środa- o, wreszcie wyszło słońce, niech grzeje, nareszcie ciepło, w czwartek- Jezu, co tak gorąco, upał nie do zniesienia, mogłoby chociaż odrobinkę powiać chłodnym wietrzykiem, nadchodzi piątek- skwar iście piekielny, już mamy dość, niech wreszcie popada odrobinę, sobota- wreszcie trochę deszczu dla ochłody, no i niedziela- ku..a, znowu pada, kiedy wreszcie wyjdzie słońce!- tak mniej więcej mijają nam ostatnie tygodnie :).


poniedziałek, 30 maja 2016

ostatnia wspólna wycieczka


Nasz ostatni wspólny wyjazd z Didolem. Mops czuł się znakomicie, dokazywał, ciągał się na smyczy, jadł z apetytem, jak już dawno nie miał w zwyczaju. Na drugi dzień w nocy się rozchorował i po niecałej dobie nas opuścił. Po jedenastu latach wspólnego życia nie tak łatwo jest nam przejść nad tym do porządku dziennego.

wtorek, 24 maja 2016

żegnaj przyjacielu...


Nasz kochany przyjaciel mops zwany Didkiem wczoraj odszedł z tego świata. Pozostała pustka, smutek i ból... Żegnaj przyjacielu!

wtorek, 10 maja 2016

wiosenne Überlingen


Po powrocie z Włoch nie zwlekaliśmy długo i wybraliśmy się na dwudniową wycieczkę nad jezioro zobaczyć, czy aby nie wyschło :). Informujemy, że nie, wszystko z nim w porządku, a nawet lepiej, bo przybrało piękne, wiosenne barwy.

sobota, 7 maja 2016

Gall Anonim uprzejmie donosi



Jako, że o Como już trochę było pisane i fotografowane (klik) nie będziemy przynudzać i się powielać. Z kronikarskiego obowiązku donosimy, że miasto i jezioro o tej samej nazwie były ostatnimi punktami podczas naszej niestety minionej już wycieczki. Myśleliśmy, że znamy już Como dosyć dobrze i tym samym skompromitowaliśmy się odrobinę. Wystarczyło trochę poruszać nóżkami, by odkryć takie oto piękne widoki.