wtorek, 25 listopada 2025

Promajna grzechu warta?

 
Podczas jesiennego pobytu na Makarskiej Riwierze stacjonowaliśmy w małej miejscowości Promajna. Oprócz strategicznego położenia pomiędzy turystycznymi kurortami Baška Voda i Makarska, nie wyróżniała się ona niczym szczególnym. Ot, ożywająca w sezonie, by potem popaść w jesienno - zimowy letarg dziura. Jej największym plusem, oprócz wspomnianej lokalizacji, był spokój. Do kilku okolicznych plaż FKK można dojść spokojnie pieszo, a jeśli dysponujemy samochodem, naturystyczny raj stoi przed nami otworem (proszę bez gorszących skojarzeń :)).
 
 
No i najważniejsze - na miejscu również mamy do dyspozycji kilka sprzyjających nagości zatoczek. Nie są, co prawda, tak spektakularne jak ich położone nieco dalej „kuzynki”, ale są. Tuż pod nosem. Kilka kroków od apartamentu. Kiedy więc nie mieliśmy ochoty na dłuższą wyprawę, wybieraliśmy się właśnie na którąś z nich.
 

A teraz garść szczegółów. Naturystyczna część plażowych zasobów Promajnej to parę zatoczek ulokowanych przy ścieżce prowadzącej do Baškiej Vody. W zależności od stanu morza i wysokości fal jest tam więcej lub mniej miejsca. Granicę strefy bez ubrań stanowi bar ViagraR (więc dostęp do czegoś orzeźwiającego i na ząb jest), natomiast fani motoryzacji mogą zajechać i zaparkować niemal na plaży. 
 


Nie są to ostoje intymności, bo tuż za plecami biegnie wspomniana ścieżka. Ale co tu narzekać. Jest woda, jest plaża, jest piękny widok i - co najważniejsze - czegoś nie ma. „Czego?” - zapytacie. Ano tego, co najczęściej przeszkadza w pełni poczuć słońce na skórze: gaci na waszych skąpanych w słonecznych promieniach ciałach. I to liczy się najbardziej.