niedziela, 16 marca 2025

Pustka w próżni- znaczy się, wróciliśmy.

Każde kolejne spojrzenie we wsteczne lusterko wiązało się z drobnym ukłuciem w sercu. Stan ten pogłębiał się w miarę tego, jak na początku drogi wyraźne jeszcze morskie fale, poczęły zlewać się w jedną gładką masę. Równolegle z kurczeniem się błękitu, coś zapadało się w naszych sercach, karlało. Sukcesywnie do zmierzania na północ i pokonywania kilometrów, roślinność zmieniała się, traciła zieleń, niebo zaś szarzało coraz bardziej. Godziny mijały, a deszcz nasilał się. W końcu dotarliśmy do domu. Niemal puści w środku. Czym wypełnimy tę próżnie? Czy zalanie jej wodą z właśnie rozkręcającej się, rzęsistej ulewy wystarczy? Czy może jednak ten rodzaj pustki jest w stanie uleczyć jedynie słońce, wlewając swe promienie aż po brzegi serc? Cóż, zobaczymy...