niedziela, 23 lutego 2025

Jeszcze medytacja została do zamedytowania...

Dzień dobry!- krzyczy wręcz na powitanie, wyskakujące z morskich toni niczym z procy słońce- czas rozpocząć kolejny pełen przygód dzień. Wciskajcie dupska w galoty, stopy zaś w trzewiki i ruszajcie ku przygodzie! 
Ale jak to?- włączamy się do dyskusji- jako podmioty oraz przedmioty tejże, mamy chyba prawo do zabrania głosu. Przecież u nas czasu poważne niedobory, nic tylko wyginamy ciała na matach, recytujemy śpiewnie mantry, czy też dychamy świszcząco podczas praktyk pranajamy. Co, jak, kiedy?! Kurs nauczycielski w pełni, jeszcze medytacja została do zamedytowania, znaczy się wykonania, czy też odbycia- widzisz samo, słowa się nam już w ustach plączą i z ich sanskryckimi przodkami na językach mieszają- nie damy rady. Pilni z nas w końcu uczniowie, nie jakieś tam nygusy!
Oj tam, oj tam- macie kiedy bezwstydnie wystawiać do mnie gołe dupy, to i na spacer wygospodarujecie momencik, albo i dwa- no już, jazda, bo jeszcze zbyt mocno skórę przypiekę!
 

Na tym zakończyła się nasza, chyba z góry już przegrana dyskusja. Trzeba było wzuć kamasze, by następnie ruszyć ku bezdrożom. W końcu niemal co dzień wykonujemy kilka "Powitań słońca", a wiadomo- z szefem się nie dyskutuje. Ot co.

Zapraszamy więc i Was na kilkufotograficzną podróż w naszą codzienność, czy też bardziej przeszłość.

Zawsze podczas karmienia krokomierza, rozglądamy się również na miejscowym rynku nieruchomości.  Powyżej idealna siedziba dla takich odludków jak my. Smagana wiatrem oraz sztormowymi falami samotna wieża. Tak można by było rezydować.

Albo inaczej. Widzicie, toto na szczycie wzgórza? To mógłby być nasz przyszły dom. Co prawda ani on, ani tym bardziej jego właściciel jeszcze o tym nie wiedzą. Nie wspominając nawet o naszych bankowych kontach :)

Pomiędzy wieżą, a naszą przyszłą willą umiejscowiona jest natomiast taka oto piękna plaża. Jeśli nic nie wypali z nieruchomością, to zawsze możemy zaludnić którąś z okolicznych jaskiń.

Których pełno przecież w rozpościerającym się dalej na zachód parku przyrody Cabo de Gata.

Tu z kolej, niemal dokładnie pośrodku zdjęcia ulokował się, a raczej nielegalnie ulokowany został taki oto olbrzymi hotel (klik!). Budowa nie doczekała się ukończenia i tak to straszy już prawie od dwudziestu lat swym ogromem ten betonowy potwór.

Kolejna sadyba zlokalizowana.

W poszukiwaniach posługujemy się najnowocześniejszym sprzętem latającym. Nic nam nie umknie.

Hop, hop!



Dobra, starczy tych wojaży, trzeba wracać do nauki. Nasz indyjski nauczyciel należy do gatunku tych bardziej srogich guru, więc sami rozumiecie. OMMMMM, OOOMMMMMM!