środa, 6 listopada 2013

Oben? Ganz oben!


Oben? Ganz oben! Te jakże miłe naszym uszom słowa nie padną niestety już więcej w tym roku, a to dlatego, że trwające niecały miesiąc winobranie zakończyło się. Kilka dni temu pożegnaliśmy gościnną wioskę Diefenbach oraz nasz pokoik na strychu i ruszyliśmy dalej. Gdzie? A kto to wie :)

Gościnne występy z sekatorem u Gerharda, naszego traktorzysty. Tak to można pracować. Szklanka winka co rządek, precle oraz jazda bryczką na górę (żadne tam oben :)) No i oczywiście obiad na świeżym powietrzu. Jako, że nie jemy mięsa musieliśmy zadowalać się przez miesiąc ziemniakami z surówką :)

Neufen. Urocza miejscowość z górującą nad winnicami twierdzą. Kilka razy zbieraliśmy grona również tam.



 Ekipa na tle twierdzy Neufen.

 :)

 W Neufen wyjątkowo trzeba było nosić kosze. Normalnie obsługiwał nas traktor.

 Znowu Gerhard (ten wąsaty) i jazda bryczką na górę :)



Nie tylko chińskie i indyjskie dzieci zmuszane są do pracy. Mali Niemcy też muszą doginać na polu. Całe szczęście dla nich tylko w dni wolne od szkoły :)


Wycieczka na twierdzę. Nasza wesoła ekipa odziana w brudne od winogronowych soków stroje oraz obuta w gumowce budziła niemałe zdziwienie wśród biesiadujących w restauracjach Niemców.


Piękny to i dobrze zorganizowany kraj. Nikt się nie nudzi :)


P.S. Większość zdjęć pochodzi z aparatu Estończyków. Danke :)