wtorek, 25 maja 2010

Zagadka: dom na kólkach i wcale nie kamper?

Wczoraj dostaję telefon od agenta:
- mam zainteresowanego wynajmem klienta, kiedy można zobaczyć mieszkanie, dałoby radę dzisiaj?
- ok- odpowiadam- może około 15-16?
- dobrze, może być, to będę z klientem o 15.30- on na to
- a kto to jest- pytam- studenci, małżeństwo?
- klient pracujący, szuka lokum bliżej centrum- pada odpowiedź.

Wiec co robić? Trzeba posprzątać, bo się syf mały zrobił. No to sprzątam, zmywam, ustawiam telewizor, żeby miał ładniejsze nasycenie kolorów, dmucham i chucham, bo jak wiadomo liczy się pierwsze wrażenie. I czekam.
Pojawiają się. Spóźnieni- o czwartej. Para koło czterdziestki. Dobry klient myślę sobie.
- bardzo ładne mieszkanko- mówią- bylibyśmy zainteresowani, tylko wie pan chcemy tu prowadzić salon masażu
- masażu, hmm, czy ja wiem, znaczy się gabinet kosmetyczny?
- no nie do końca, salon masażu erotycznego
- znaczy się burdel?- zagajam nieśmiało
- jak to burdel?- pyta zaskoczony agent- przepraszam, ja nic nie wiedziałem- kaja się biedaczek
- no tak jakby, dwie dziewczyny, od 10 do 20, cicho, sprawnie i do rzeczy
- zastanowię się- pada moja deklaracja, oczywiście jedynie ze względów na dobre wychowanie :)

 Więc na razie lipa.