wtorek, 6 września 2011
Didol wychodzi z inicjatywą
Ostatnimi czasy nasz pies zrobił się bardzo apatyczny. Całymi dniami tylko polegiwał w kącie, a jego umysł był czymś wyraźnie zaprzątnięty.
Biedny Didol myślał i myślał, dumał i dumał, jego oczy skrzyły się inteligencją, a gdzieś na dnie mózgu powoli kiełkowało rozwiązanie. Aż w końcu go olśniło.
Dość leżenia na kanapie!
Kończy się lato, trzeba gdzieś pojechać!
Zeskoczył z leżanki, podbiegł do nas i zaczął nas namawiać. Oczywiście nie jesteśmy szaleni, wiemy, że psy nie mówią ludzkim językiem. Lecz mopsy to nie do końca członkowie psiej braci. To byt pośredni, coś między królikiem, kotem perskim, a psem właśnie. A takie stwory mają swoje sposoby na przekazanie tego o co im chodzi. Mianowicie wpatrują się uporczywie w człowieka próbując przekazać mu swoje myśli za pomocą telepatii. Po prostu się ślepią.
Tak właśnie było w tym przypadku. Uporczywe wpatrywanie się sprawiło, że i w naszych umysłach zaczęły pojawiać się myśli o wyjeździe, z początku niewyraźne oraz mgliste, lecz z czasem nabierające coraz więcej kształtów i konturów.
Podejrzewamy, że stojący na podwórku kamper również maczał w tym swe palce, a raczej opony.
Ale do rzeczy. Plan jest mniej więcej następujący: jedziemy do Włoch po troszkę towaru i na mały zwiad hadlowo-biznesowo-jarmarczny po drodze zahaczając Słowację, Węgry (Balaton) oraz Słowenię. We Włoszech oczywiście kilka dni w Grado, następnie Werona, jezioro Garda i powrót przez Innsbruck oraz Niemcy. Powinniśmy się uwinąć w jakieś 2-3 tygodnie :). Termin wyjazdu: przyszły poniedziałek.
Wiemy, wiemy, zapowiada się to bardzo męcząco. Ale co my mamy zrobić? Musimy jechać, bo Didol tak łatwo nie odpuści...
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
do wszystkich potencjalnych włamywaczy- wróciliśmy!
Jak się rzekło w tytule jesteśmy z powrotem. Dwa tysiące kilometrów, cztery dni, bieganina po sklepach, sporo towaru oraz ból pleców i pośladków, oto w skrócie nasz krótki wyjazd. Jak widać na obrazkach poniżej tym razem busem z namiotem.
Dwie noce spędziliśmy na kempingach, a jedną w samochodzie na parkingu przy autostradzie. Zaskoczeniem był dla nas kemping przy austriacko-czeskiej granicy kilka kilometrów za Mikulovem. Wiele razy mijaliśmy jeziorko przy którym jest usytuowany, ale nie spodziewaliśmy się aż tak ciekawego obiektu. Masa knajpek, kilka własnych plaż (w tym FKK- tam gdzie pływamy :)) oraz przystępne ceny. Ciekawy pomysł na nocleg w drodze na lub z południa Europy.
Zaraz po powrocie zaliczyliśmy bazarek, a teraz sukcesywnie będziemy dodawać przedmioty na Allegro.
Uff.
Dwie noce spędziliśmy na kempingach, a jedną w samochodzie na parkingu przy autostradzie. Zaskoczeniem był dla nas kemping przy austriacko-czeskiej granicy kilka kilometrów za Mikulovem. Wiele razy mijaliśmy jeziorko przy którym jest usytuowany, ale nie spodziewaliśmy się aż tak ciekawego obiektu. Masa knajpek, kilka własnych plaż (w tym FKK- tam gdzie pływamy :)) oraz przystępne ceny. Ciekawy pomysł na nocleg w drodze na lub z południa Europy.
Zaraz po powrocie zaliczyliśmy bazarek, a teraz sukcesywnie będziemy dodawać przedmioty na Allegro.
Uff.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Panie! kup Pan oliwę!
Póki co handlujemy. Możecie nas znaleźć w niedzielę Pod Młynem obok Korony we Wrocławiu (no i w internecie). Klienci, jak to ludzie: pomarudzą, pomądrzą się, potargują... w sumie nie jest źle. Za to towarzystwo handlujące doborowe, można się pośmiać, posłuchać ciekawych opowieści i poznać pokręcone ludzkie życiorysy.
Ale za to jutro znowu wyruszamy do Italii. Tym razem wyłącznie na zakupy, wypożyczonym busem. Mimo to i tak przez wygrzejemy odrobinę kości :)
Ale za to jutro znowu wyruszamy do Italii. Tym razem wyłącznie na zakupy, wypożyczonym busem. Mimo to i tak przez wygrzejemy odrobinę kości :)
czwartek, 4 sierpnia 2011
Pan Frederico i jego Bentley czekają
Jako, że należymy do osób pracowitych, nie zamierzamy poprzestać na organizacji i prowadzeniu naszego jarmarczno-internetowego biznesu w Polsce. Ciągle szukamy jakichś dodatkowych okazji by podreperować nasz spragniony karawaningu budżet. Dlatego też przeglądamy sieć wyszukując ogłoszenia prac sezonowych itp. Oto co dziś wychwyciliśmy :).
Zresztą przeczytajcie sami:
Zatrudnimy do sprzatania rezydencji
Ogłoszenie z 2011-06-20
Praca za granicą, Praca Szwajcaria, Praca Sprzątanie
Zatrudnimy okolo,20 Polakow nie karanych do prowadzenia rezydencji pana Frederico Richardo praca polega na sprzataniu ,myciu okien na prowadzeniu samochodow marki Porsche ,Regeneracji jachtow oraz strzezenia spokoju i obslugi monitoringu gwarantujemy kurs na miejscu za darmo pan Frederico mowi po Polsku jest starsza osoba wymaga opieki sanitarnej jak i w prowadzeniu obowiazkow dla niektorych osob beda nalezaly obowiazki ,zakupy przelot z panem Frederico na Floryde do prywatnej rezydencji,obecnie na posesji pana Frederico pracuje 12 osob wszystkie sa sumiene i uczciwe tak samo wymagamy od nowych kandydatow proponuje pan Frederico stawke miesieczna 3700Frankow zakwaterowanie oraz wyzywienie i samochody do dyspozycji sa to nowe Mercedesy Ml,Bmw sport wersje M,Porsche Carera,Bentley na wszystko trzeba uwazac gdyz jest to wlasnoscia pana Frederico rekrutacja zajmuje sie pan Viktor Trusardi ktory mowi po polsku +447826161777 Koszty zwiazane z zatrudnieniem wynikaja z przelotu na miejsce koszty takie sa w granicach 1200zl za osobe chcialem dodac iz praca jest na stale .
Lokalizacja: Szwajcaria
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
przedgórze, czyli przed nami tunele i wysokie szczyty
Dwie podgórskie przyjaciółki Tarcento i Gemona del Friuli są niewątpliwie warte odwiedzenia. Oferują piękne widoki, darmowy parking wraz z pełnym serwisem i, co może najważniejsze- spokój. Jadąc od strony Wiednia/Villach warto zrobić sobie tam przerwę.
W latach 70-tych ubiegłego wieku w Gemonie miało miejsce trzęsienie ziemi, które zniszczyło znaczną część miasta i jego zabytków.
sobota, 30 lipca 2011
Papa polacco
Nasza wizyta we Włoszech nie była wyjazdem czysto turystycznym, lecz nie mogliśmy odmówić sobie podjechania na kilka dni do Grado. Jest to idealne miejsce na krótki urlop (patrz majowe wpisy) i możemy je polecić z czystym sumieniem zarówno kamperowcom, jak i turystom indywidualnym. Kolejnym dużym plusem jest odległość od Polski (Grado jest chyba najbliżej położonym włoskim miasteczkiem, które ma dostęp do morza).
"Płytka plaża" to raj dla Kite surferów.
W weekend miasto funduje darmowe rowerki i transport publiczny na główną plażę (z dużego parkingu, gdzie znajdują się także miejsca dla kamperów i serwis).
Grado z lotu ptaka. To nie nasze zdjęcie ale dobrze obrazuje ciekawe położenie miasteczka na wyspie.
A to już Udine. Stolica regionu. Dotychczas konsekwentnie przez nas omijane, dzięki czemu teraz mieliśmy co zwiedzać. Miasto jest bardzo ciekawe. Rozległa starówka, górujący nad nią zamek, wąskie uliczki i liczne Palazzo nadają mu przyjemny klimat. Do tego wszystkiego darmowy parking dla kamperów z serwisem.
Tylko ten cholerny internet, a raczej jego zupełny brak.
A mówią, że Polak potrafi.
W drodze na zamek.
Położenie u stóp gór z pewnością nie odbiera uroku Udine.
W krainie krasnali :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)