Do południowych Włoch
nie zagnała nas wcale ciekawość, czy też potrzeba odkrycia niespenetrowanego dotychczas regionu. Nie, zaprowadziła nas tam
prognoza pogody, która nęciła nas świecącym tam słońcem oraz
dwucyfrową temperaturą. Co się więc długo zastanawiać, czas
ruszać w stronę równika.
wtorek, 27 marca 2018
niedziela, 25 marca 2018
leżac krzyżem w Loreto
Pielgrzymi przybywający
tu od setek lat wytarli bruk tak, że stał się gładki, jakby z
pietyzmem polerował go wprawiony w swym fachu kamieniarz. My zaś,
odrobinę nieświadomie, ruszyliśmy ich śladem i tak dotarliśmy do
Loreto. Fakt jest bowiem taki, że główną przyczyną naszego
przybycia, nie był zamiar leżenia krzyżem, czy też
wielogodzinnych modłów, co to, to nie. Powód był dużo bardziej
prozaiczny, a dokładnie stanowił go, polecany w internecie, świetny
parking z prądem, gdzie zamierzaliśmy przeczekać przy farelce
gorszą pogodę. Całe szczęście dla naszej ignorancji przejaśniło
się na kilka godzin i mogliśmy ruszyć na rekonesans.
sobota, 17 marca 2018
Włoska pogoda kobietą jest...
Włoska wiosna (choć tak naprawdę mamy jeszcze zimę) nie odbiega wcale od polskiej, czy w naszym przypadku- niemieckiej. Fakt, że jest tu cieplej i odrobinę słoneczniej, ale ze zmiennością pogody jest tak samo. Niejednokrotnie rano budzi nas, zaglądając nieśmiało do kamperowego okienka, piękne słońce, by potem zniknąć za gęstą mgłą, bądź też grubymi, pękatymi od deszczu chmurami.
czwartek, 15 marca 2018
Nexte Monate alles perfecto!
Ostatnio pisaliśmy coś nieśmiało o
zarobkowych pracach wszelakich, zatrudnieniach długoterminowych,
bilansach, saldach, giełdach oraz możliwych hossach, czy też mniej
chętnie widzianych bessach. No więc, w sobotę byliśmy umówieni
na rozmowę w Szwajcarii, nad Jeziorem Zuryskim, z pewnym, jak się
na miejscu okazało, bardzo przyjemnym potencjalnym pracodawcą. Po
twardych, obfitujących w nieprzewidziane zwroty akcji negocjacjach,
doszliśmy w końcu do owocnego dla obu stron konsensusu. Co by się
dalej nie rozwodzić w tym temacie, nadmienimy jedynie, że
potencjalnie owocna we franki praca, zbliża się do nas
nieubłaganie, rzucając przy tym złowrogi cień na nasze
bumelanckie życie :)
środa, 7 marca 2018
W poszukiwaniu lata, czyli jak Komo namówił nas na wyruszenie ku słońcu :)
Ostatnio wspominaliśmy coś nieśmiało, że gdzieś tam, w niedalekiej przyszłości, rysują się przed nami szeroko i oślepiająco zarazem, perspektywy legalnego oraz na dodatek trwałego zatrudnienia. Niestety, a może i stety, pracowe miraże rozpuściły się póki co w badeńskiej mgle, by następnie zacząć się powoli formować w migoczące w przyszłości helwetyckie konkrety. Ale to jeszcze nie teraz, trochę wolności jeszcze nam pozostało do wykorzystania w najbliższym czasie. Co więc czynić, siedzieć w domu i obrastać mchem, jak nasz balkon po zimie?
Etykiety:
?,
Badenia,
Eigeltingen,
fotki,
kamperowanie,
Komo,
Niemcy,
Włochy
wtorek, 20 lutego 2018
dwa stopnie powyżej zera już się zdarzało :)
Kamperowanie zimą, jakiś wyjazd na narty, ludzie zastanawiają się, czy to ma sens i czy się, potocznie mówiąc, da. Pewnie, że tak. Czy jest to przyjemne? W naszym przypadku nie do końca. Przy hulającym piecu, czy też farelce nie jest źle. Do tego dołóżmy bulgoczący sobie spokojnie bojler z gorącą wodą. Niektórzy tak mają i sobie chwalą. U nas jest jednak odrobinę inaczej. Dlaczego? Bo szparujemy gaz, prąd i Ojro w ogóle i szczególe. Więc ciepła woda tylko wieczorem oraz ogrzewanie przerywane chwilami chłodu. Choć ostatniej nocy, przy solidnym mrozie farelka wspierała nas niemal bez przerwy.
sobota, 17 lutego 2018
tymczasem w pozafacebookowym życiu...
Coś ostatnio u nas cichutko, spokojniutko, blog się kurzy i wpisów brak. No cóż, nie znaczy to wcale, że nic się nie dzieje w naszym pozafacebookowym życiu. Co to, to nie! Kilka tygodni temu wybraliśmy się do Polski, by nasz domek na kółkach mógł podreperować zdrowie u mechanika samochodowego, zwanego też kamperowym spa. Jako, że Hymerek nie był w pełni sił, to ten niecały tysiąc kilometrów pokonaliśmy w cztery dni :) Teraz już wszystko ponaprawiane, porobione i odpicowane, a my pakujemy się na drogę powrotną. Mamy nadzieję, że teraz kamperek będzie mknął po autostradzie niczym Komo za piłką. Jak widać na fotce, ten Rudy Potwór także aktywnie pomaga w przygotowaniach :)
środa, 27 grudnia 2017
zmasowany atak pięknych widoczków
Ale piękny widok, nieprawdaż? Nie spodziewaliśmy się, że aż tak cudna panorama ukarze się naszym oczom, gdy wychodziliśmy rano z domu. Jako, że mieszkamy w sąsiednim Cernobbio, to do samej starówki w Como mamy około sześciu kilometrów dymania. Nie tak dużo, ale jak pokonuje się tą trasę kilka razy dziennie, to pod wieczór nogi z radością opierają się na taborecie, wzdychając przy tym z ulgą skarpetowym smrodkiem :)
poniedziałek, 25 grudnia 2017
świąteczne Como
Z jednej strony Włosi są mistrzami kiczu, blichtru oraz życia na pokaz, ale też, patrząc z drugiej- elegancji i stylu. Cóż jak widać, skrajności dają się czasami bardzo dobrze połączyć, szczególnie uwydatnia się to podczas świątecznego przyozdobienia Como.
sobota, 23 grudnia 2017
Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej...
Kilka dni wolnego... za mało, żeby jechać do Polski na spotkanie z rodziną, za dużo zaś, żeby siedzieć w domu. Co więc robić? Na okolicznych polach zalega śnieg, a ponure mgły otulają senne Eigeltingen, nie dopuszczając słonecznych promieni. Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej na termometrze...
...a do Italii nie tak daleko! Co prawda kamperek już śpi, ale są przecież jeszcze inne możliwości. Niecałe cztery godziny w pociągu, przejazd przez najdłuższy tunel świata (tunel bazowy Świętego Gotarda- 57 km) i już stawiamy stopę na włoskiej ziemi :)
Więcej szczegółów już wkrótce...
Subskrybuj:
Posty (Atom)