środa, 7 marca 2018

W poszukiwaniu lata, czyli jak Komo namówił nas na wyruszenie ku słońcu :)


Ostatnio wspominaliśmy coś nieśmiało, że gdzieś tam, w niedalekiej przyszłości, rysują się przed nami szeroko i oślepiająco zarazem, perspektywy legalnego oraz na dodatek trwałego zatrudnienia. Niestety, a może i stety, pracowe miraże rozpuściły się póki co w badeńskiej mgle, by następnie zacząć się powoli formować w migoczące w przyszłości helwetyckie konkrety. Ale to jeszcze nie teraz, trochę wolności jeszcze nam pozostało do wykorzystania w najbliższym czasie. Co więc czynić, siedzieć w domu i obrastać mchem, jak nasz balkon po zimie?


Po ostatnich srogich mrozach nareszcie zawitała do nas wiosna, a stęskniony za nią Komo, łapczywie łapie słoneczne promienie. Co się będzie biedaczek tak ubogo suplementował ciepłem i niesioną wraz z nim dobroczynna energią, skoro gdzieś tam, na południu jest jeszcze lepiej. Wystarczy hycnąć przez Alpy i już można usłyszeć szum palm oraz, co już mniej przyjemne, siadając nieuważnie w niewłaściwym miejscu, poczuć ukłucie kaktusowego kolca :)


Dlatego też, niniejszym oświadczamy i jednocześnie dajemy cynk wszystkim okolicznym włamywaczom, że w sobotę ruszamy w stronę równika, a konkretnie do Italii. Co by, to była za wiosna bez wizyty w tym urokliwym kraju, zamieszkiwanym przez życzliwych oraz uczynnych mężczyzn, piękne kobiety dla równowagi okraszone ścielącym się delikatnie pod nosem uroczym wąsikiem oraz wysoce kulturalne i eleganckie bambini. Strzeżcie się pizze, makarony oraz lidlowe wino, nadjeżdżamy!