czwartek, 14 września 2017
No to ruszamy, ale szkoda, że już tylko w przeszłość...
Stety, bądź też nie (chociaż bardziej nie :)) jesteśmy już z powrotem w domu. Nim jednak to się stało spędziliśmy we Włoszech pierwszy prawdziwy rodzinny urlop, który mimo, że nie był naszym klasycznym kamperowaniem zasługuje przecież na krótką relację :) Jako, że podróżujemy dosyć powoli i nie robimy długaśnych tras, to po przejechani ponad trzystu kilometrów na pierwszy nocleg i zwiedzanie zatrzymaliśmy się po włoskiej stronie jeziora Lugano.
piątek, 1 września 2017
niedziela, 20 sierpnia 2017
Pociąg_ _ająca Praga
Z racji położenia Praga znana jest chyba prawie wszystkim Polakom, którzy dosyć chętnie wybierają się tam na dłuższe, bądź też normalne weekendy. My także, mieszkając jeszcze we Wrocławiu, odwiedziliśmy ją kilkukrotnie. Teraz jednak mamy do czeskiej stolicy kilka kilometrowych setek więcej, dlatego też już dosyć dawno nas tam nie było.
niedziela, 30 lipca 2017
z wizytą w Kostnicy
Mimo, że od kilku lat jesteśmy prawdziwymi wieśniakami z krwi i kości, to czasem gdzieś w głębokich zakamarkach duszy budzi się dawny mieszczuch, który łaknie miejskiego zgiełku, jak nasze balkonowe pomidory wody. Wtedy też zzuwamy z siebie zaplamione dresy, ubieramy się w szykowne, zakupione na przecenie fatałaszki i ruszamy ku cywilizacji :)
środa, 19 lipca 2017
Ratujmy bloga, czyli baraszkujący w wodzie piesek :)
W zamyśle ekspresowy remont mieszkania przeciąga nam się odrobinę, co skutkuje kamperową abstynencją, która to z kolei przyczynia się bezpośrednio do braku nowych wpisów na blogu. Całe szczęście jest jeszcze jezioro nad które można wyskoczyć po robocie, by zmyć z siebie renowacyjny znój.
poniedziałek, 3 lipca 2017
Prozak życia
Wchodzimy na bloga, patrzymy na datę ostatniego wpisu, nasze umysły powoli mielą i zagniatają przesyłane z oczu dane, mija jeszcze krótka chwila i... bum! Od czasu, gdy ostatnim razem wystukaliśmy tu jakieś treści minęło już prawie trzy tygodnie. Toż, niepodlewany aktualnościami zapis naszego życia gotów jeszcze uschnąć w samotności. Kontynuując rozumowanie tym tokiem możemy zadać sobie pytanie, czy my w ogóle żyjemy? Bo, jak widać blogowe ślady wcale na to nie wskazują.
czwartek, 15 czerwca 2017
żyjąc w rytmie godzin otwarcia piekarni oraz dostaw świeżych, długich buł.
Bonjour wszystkim czytającym, czyli tak naprawdę wspólnikom w naszym niecnym kamperowym procederze :) Stety, bądź też nie, ale faktem jest, iż od kilku dni polegujemy już z powrotem na salonowej kanapie. Opuszczając oceaniczne brzegi nie spodziewaliśmy się, że w domu przywitają nas takie upały. Dzień w dzień ponad trzydzieści stopni, słońce już od samego swego wzejścia, atakuje nasze czaszki gorącem, powodując powolne lasowanie się mózgów i zanik chęci na jakikolwiek większy wysiłek umysłowy. Całe szczęście, nie samym rozumem ciało żyje i tylko kilka prostych neuronowych operacji wystarcza, by wprawić mięśnie w ruch i tym samym umożliwić obsługę rowerów, które to służą nam za główny środek komunikacji. Kąpiel w jeziorze już zaliczona, okoliczne lasy również zwizytowane. Uf, gorąco! Ale do rzeczy ...
piątek, 9 czerwca 2017
Wyspa Oléron i zapluty karzeł naturyzmu
Po przekroczeniu najdłuższego mostu we Francji, dotarliśmy na drugą największą wyspę tejże (oczywiście w Europie, bo miłośnicy ślimaków mają jeszcze posiadłości zamorskie). Co by to było, gdyby Google nie było ... na pewno wielu magistrów mniej :)
Île d’Oléron to miejsce, w którym próżno szukać masowej turystyki oraz wielkich hoteli. Małe, kolorowe rybackie domki, niemal puste plaże i wszechogarniający spokój- tak można ją pokrótce scharakteryzować. Czyli, po prostu nasze klimaty :)
środa, 31 maja 2017
w gościnnych progach Château Marquis de Vauban
sobota, 27 maja 2017
Z kamperowego pamiętniczka …
Drogi kamperowy pamiętniczku piszemy
do Ciebie, bo zeszły tydzień minął nam bardzo intensywnie.
Zwiedziliśmy ciekawe miejsca i przeżyliśmy bardzo wiele
fascynujących przygód. Jakie interesujące wydarzenia? - zapytasz
pewnie. No to, na przykład weszliśmy na największą wydmę Europy,
przemierzaliśmy pieszym szlakiem klify na hiszpańskim wybrzeżu,
albo też gościliśmy na mistrzostwach świata w surfingu. Uśmiejesz
się pewnie, ale zostaliśmy nawet wzięci za członków polskiej
ekipy ujeżdżaczy fal. Niestety nasi rodacy nie brali udziału w
zawodach, zostaliśmy więc z miejsca zdekonspirowani :)
Etykiety:
Akwitania,
fotki,
Francja,
Hiszpania,
kamperowanie,
Kraj Basków
Subskrybuj:
Posty (Atom)