Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Didek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Didek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2012

poniedziałek, 7 listopada 2011

wtorek, 6 września 2011

Didol wychodzi z inicjatywą


Ostatnimi czasy nasz pies zrobił się bardzo apatyczny. Całymi dniami tylko polegiwał w kącie, a jego umysł był czymś wyraźnie zaprzątnięty.

Biedny Didol myślał i myślał, dumał i dumał, jego oczy skrzyły się inteligencją, a gdzieś na dnie mózgu powoli kiełkowało rozwiązanie. Aż w końcu go olśniło.

Dość leżenia na kanapie!
Kończy się lato, trzeba gdzieś pojechać!

Zeskoczył z leżanki, podbiegł do nas i zaczął nas namawiać. Oczywiście nie jesteśmy szaleni, wiemy, że psy nie mówią ludzkim językiem. Lecz mopsy to nie do końca członkowie psiej braci. To byt pośredni, coś między królikiem, kotem perskim, a psem właśnie. A takie stwory mają swoje sposoby na przekazanie tego o co im chodzi. Mianowicie wpatrują się uporczywie w człowieka próbując przekazać mu swoje myśli za pomocą telepatii. Po prostu się ślepią.
Tak właśnie było w tym przypadku. Uporczywe wpatrywanie się sprawiło, że i w naszych umysłach zaczęły pojawiać się myśli o wyjeździe, z początku niewyraźne oraz  mgliste, lecz z czasem nabierające coraz więcej kształtów i konturów.
Podejrzewamy, że stojący na podwórku kamper również maczał w tym swe palce, a raczej opony.


Ale do rzeczy. Plan jest mniej więcej następujący: jedziemy do Włoch po troszkę towaru i na mały zwiad hadlowo-biznesowo-jarmarczny po drodze zahaczając Słowację, Węgry (Balaton) oraz Słowenię. We Włoszech oczywiście kilka dni w Grado, następnie Werona, jezioro Garda i powrót przez Innsbruck oraz Niemcy. Powinniśmy się uwinąć w jakieś 2-3 tygodnie :). Termin wyjazdu: przyszły poniedziałek.
Wiemy, wiemy, zapowiada się to bardzo męcząco. Ale co my mamy zrobić? Musimy jechać, bo Didol tak łatwo nie odpuści...

niedziela, 17 kwietnia 2011

Boney M.


Nad rzekami Babilonu – tam myśmy siedzieli i płakali, kiedyśmy wspominali Syjon.
Księga Psalmów, Psalm 137. Aż dziw bierze, że ktoś zrobił z tego cytatu refren piosenki disco, ale czemu nie. My też biedne, małe żuczki tak  siedzimy i płaczemy nad tą rzeką :).
Ale już niedługo.

sobota, 12 marca 2011

dum, dum, dum


Wiosna się zbliża. Koniec leżenia pod kołdrą!!! U nas bez zmian. Ciągle dumamy i dumamy- co tu zrobić, by zarobić.
Dum, dum, dum...
:)

piątek, 28 stycznia 2011

środa, 4 sierpnia 2010

Lekcje pływania

Mimo swojego dojrzałego już wieku, Didol jako pies typowo miejski, do wczoraj był pływacką dziewicą. Zazwyczaj już sam widok wody wywoływał paniczną reakcję i chęć ucieczki. W końcu jednak powiedzieliśmy- dość! Co to za pies? Wszystkie inne wbiegają do morza, pluskają się i radośnie pływają. A on tylko siedzi pod parasolem i nieznośnie sapie (niczym silnik w naszym pełnoletnim już kamperku).
Więc wzięliśmy się za niego. Poniżej fotograficzna relacja (krok po kroku).


- Nie, nie! Ratunku!
Didol zapiera się używając swej najskuteczniejszej metody na tzw. płaszczkę :)


Nie chcesz po dobroci? Ja ci pokarze jak się pływa!


Najpierw tak zwany- trening na sucho. Didol ćwiczy w powietrzu odpowiednie ułożenie łap i koordynację (tu przydałaby się kamera).


Wystartował!


Uratowany. Jak widać po minie, nie było aż tak źle.
Po paru godzinach i lekkim wyschnięciu Didol sam wykazuje inicjatywę do kolejnych kąpieli (no może trochę koloryzujemy :)), ciągle trzeba mu jeszcze pomóc w podjęciu decyzji.



Gdzieś tam bardzo głęboko w oczach widać radość z pływania :)

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Nos i Dełko

Gorąco.
Super, że tak grzeje.
Nam się podoba, ale Didolowi już nie koniecznie. Jak ten biedny pies zniesie pobyt na upalnym południu? Gdy tylko temperatura przekroczy 25 stopni nasz chodzący na czterech łapach przyjaciel  zamienia się w charczący- dyszący i sapiący trzydziestoletni silnik diesla. Dodatkowo skupia całą swoją uwagę na poszukiwaniu cienia i kładzeniu się w nim, względnie chowaniu się pod samochód.

Biedne, małe stworzonko :)


Jak mu pomóc, ulżyć w cierpieniu i męce słonecznej? Pomysły były różne.
Może kupić torbę do noszenia psów?
Chodzimy po sklepach zoologicznych i szukamy. Niestety, takiego rozmiaru to oni nie mają (a miał być mały piesek pokojowy :))
To, może sami zrobimy. Kupimy w markecie torbę sportową, wytniemy dziury i voila!
No nie wiem, wszystko fajnie ale jedenaście kilo masy robi swoje, za daleko to się nie doniesie takiego potwora.
To może walizka na kółkach?
Tak, będziemy chodzić wszędzie z walizą? Halo? Miało być mobilne.
Klatka?
Nie.
To ja już nie wiem, odpuszczamy, najwyżej będziemy go zostawiać w kamperze.
Aż pewnego dnia, podczas sklepowych wojaży, na dziale dziecięcym- znaleźliśmy nosidełko.

Takie nosidełko, to już prawie to czego szukaliśmy. Niestety ten egzemplarz musieliśmy zwrócić (kto pamięta ile waży Didol?) ale będziemy szukać dalej czegoś w tym stylu, tylko dla większych dzieci.

poniedziałek, 1 marca 2010

Hrr...

Przygotowania w toku...
My gromadzimy materiały, planujemy trasę, ogarniamy kamperka. A Didol? on ma swoje sposoby na przygotowywanie się do wyjazdu.

To nie jest inscenizowane, Didol naprawdę znosi swoje zabawki i z nimi śpi :)

czwartek, 28 stycznia 2010

oto on...przed Państwem...Didol!!

Jako,że nie jedziemy sami, a można nawet powiedzieć, jesteśmy jedynie dodatkiem i siłą sprawczą (czyt. żywiąco- kierującą), należałoby przybliżyć sylwetkę głównej postaci tej wyprawy, czyli didka, przepraszam- Pana Didka.
Zacznijmy od początku. Dawno, dawno temu (dokładniej jakieś 3 lata wstecz) przyszedł na nasz niegościnny świat, korzystając z doczesnej powłoki psa, on- Didek.
W szczenięcych latach jego skromne mopsie życie nie było lekkie. Chorował, cierpiał, ale walczył dzielnie,
aż uzyskał pełnie zdrowia i sił witalnych. Lecz aby to się stało musiał....spać.....spać....i.....

spać.....
Gdy już się porządnie wyspał i odzyskał pełnię samczej mocy, zapragnął podróżować. Najpierw skromnie, w okoliczne góry i doliny,

następnie coraz dalej i dalej.
Oczywiście nigdy nie zapomniał, że w podróży bardzo ważny jest nie tylko sam akt eksploracji, ale także porządny wypoczynek.