Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 maja 2011

Vrchlabi- brama do Karkonoszy



Jesteśmy w Czechach w miejscowości Vrchlabi. Ze względu na znajomych zatrzymaliśmy się na kempingu, o nazwie Euro Air Camping. Skąd taka nazwa, ano stąd, iż obok znajduje się polne lotnisko dla małych samolotów, więc uczymy się rozpoznawać poszczególne modele po warkocie silnika. Ale tak naprawdę to bardzo miłe miejsce. Piwo tanie, ludzie mili, a i sama miejscowość zwana "Bramą Karkonoszy" urokliwa. Jest ryneczek, jest zameczek z pięknym parkiem, czyli wszystko czego turysta potrzebuje. Jutro ruszamy dalej.


 i grilla zrobiliśmy, a co!

środa, 12 stycznia 2011

Niezawodna Praga

 
O Boże, a ci znowu piwo i piwo. 
A czym innym można zacząć wpis o Czechach? Knedlikami? Wbrew pozorom czeskie piwa nie są najlepsze na świecie, jak przyjęło się sądzić. Mają za to jeden niepodważalny walor- są tanie :). Więc tuż po przyjeździe do Pragi zaopatrzyliśmy się w niezbędnik piwosza, czyli kilkanaście butelek złocistego trunku. 
Ale nie o tym będzie chyba cały wpis.
Wypadałoby napisać coś o samym mieście. O jego niezniszczonej przez wojny starówce, pięknych zabytkowych budowlach, brukowanych uliczkach pamiętających jeszcze minione pokolenia, które po nich spacerowały. Więc piszemy. Wszystko to prawda. Praga ma tyle do zaoferowania turyście, że kilka dni to z pewnością za mało. Wiedzą o tym ludzie na całym świecie i licznie przybywają. Bardzo licznie. Most Karola w południe przypomina polski hipermarket w sobotę lub kościół w niedzielę, panuje tam dosyć duży ścisk.

Oto i on- most Karola.



Pocztówkowe ujęcie- rzeczony most i Hradczany w tle. Tam też nie sposób delektować się widokami w samotności. Przewodnicy pędzą z parasolami, flagami i Bóg wie czym jeszcze, a za nimi podążają hordy turystów.

Widok ze wzgórza Žižkov . Duużo schodów do pokonania :)
Bardzo ciekawym obiektem, omijanym przez wielu turystów, ze względu na to, iż nie leży na głównym szlaku zwiedzania, jest Wyszehrad i znajdujący się w jego obrębie cmentarz zasłużonych Czechów.




Wieża tv.

???
Ślub i sesja zdjęciowa na praskiej starówce- marzenie każdego Japończyka.


Jaki początek, taki koniec -  piwko w lokalnym barze i do domu :(
Pragę następny raz odwiedzimy już chyba dopiero w marcu, kiedy wyruszymy wreszcie na kilkumiesięczną włóczęgę kamperem.

piątek, 7 stycznia 2011

Ať doušek zlatého kapaliny osvětlení vám život v tomto novém roc !

Z nastaniem nowego roku postanowiliśmy wybrać się z pielgrzymką to Mekki każdego piwosza, czyli kraju naszych południowych sąsiadów- Czech. Po dwóch dniach w Kłodzku i wędrówce podziemnymi korytarzami największej górskiej twierdzy w Europie (tako rzecze przewodnik) siedzimy sobie w Pradze i degustujemy. Jako przyzwoici czciciele piwnego bożka spędzimy tu kilka dni. Więcej wieści niebawem.

Częstochowa 2010

czwartek, 4 listopada 2010

Liberec



Do Czechów trzeba umieć podejść. Gdy prezentujemy roszczeniową postawę oraz zaciętą minę- odpowiadają nam tym samym. Stąd też biorą się negatywne opinie o naszych południowych sąsiadach. Wystarczy jednak uśmiech, życzliwa postawa i chęć wzajemnego zrozumienia, a miłośnik piwa i knedlików zamienia się w chcącego pomóc, życzliwego człowieka. Czesi to tacy europejscy południowcy, nieopatrznie rzuceni do tej zimniejszej części kontynentu.

No ale do rzeczy, miało być o Libercu. No to za Wikipedią: "Liberec leży zaledwie 10 kilometrów od Polskiej granicy i jest szóstym co do wielkości miastem Czech". Od siebie można dodać, że położony jest u stóp gór izerskich i stanowi doskonałą bazę do wypadów w góry, zarówno na pieszą eksplorację, jak i zimowe szaleństwa na jednej, bądź dwóch deskach. Po męczącym dniu można się wybrać do jednego z dwóch aquaparków lub po prostu na czeskie piwo, które na dodatek jest co najmniej dwukrotnie tańsze niż w naszym jakże "przyjaznym państwie".


Proszę się dokładnie przyjrzeć powyższemu zdjęciu.
Bliżej, jeszcze bliżej.
I co?
Tak, tak, nie mylicie się, w tej budce siedzi najprawdziwszy golas :)
Nie wiemy o co chodzi, musi to być jakaś forma "artystycznego wyrazu". Jedno jest pewne. W środku miasta, na platformie znajdującej się pośrodku jeziora otoczonego parkiem, mieszka sobie ten oto pan (nie tylko siedzi wewnątrz, oddał również, ku uciesze przechodniów, dwa popisowe skoki do nie najcieplejszej już chyba wody). Dookoła spacerują ludzie, bawią się dzieci i nie widać jakiegoś szczególnego zainteresowania czy zgorszenia. Pełna tolerancja- chce sobie siedzieć i marznąć- jego sprawa. Za to również coraz bardziej lubimy Czechów.



Neogotycki ratusz.




Symbol miasta, słynna wieża w której znajduje się restauracja i hotel. Jak widać można wjechać tam kolejką gondolową (oraz samochodem, w końcu gość nie będzie się drapał). My wybraliśmy trasę na wprost. Nie było lekko.


Na szczycie z wypasionych samochodów, w równie wypasionych ciuchach do wspinaczki górskiej, wysiadali głodni trekkingu turyści, by zrobić sobie zdjęcie przy wieży.



A ta pani co? W trampkach?



W oczekiwaniu na pociąg. Stopem do Pragi- 3 godziny. Za to droga powrotna, czterema pociągami i dwoma autobusami- 7. Ale za to jakie widoki. Linia kolejowa najpierw pnie się pod górę, by potem wieść górskimi szczytami, tunelami oraz wąskimi parowami. I co jest lepsze? Wiadomo- KAMPER! :)

poniedziałek, 1 listopada 2010

Krátký výlet do krásné stopování v Praze a podhorských Liberec


Wróciliśmy. Bilans wycieczki to mnóstwo zdjęć, kilka centymetrów więcej w pasie i złamany ząb. Dwa dni spędziliśmy w Pradze, a dwa kolejne w Libercu. Dziś krótka, fotograficzna relacja ze stolicy.
Do Pragi udało się nam dojechać jednym samochodem. Zabraliśmy się z miłym panem, który udawał się tam służbowo. Po trzech godzinach jazdy byliśmy na miejscu.


Kolejne dwie szukaliśmy naszego hotelu :). Trzygwiazdkowy hotel Vitkov kosztował nas około 40 zł za osobę/noc ze śniadaniem. Niewtajemniczonym polecamy stronę www.booking.com.


Nie ma co rozpisywać się o urokach praskiej starówki. Jest ogromna, pełna zabytków i bardzo urokliwa.










wtorek, 26 października 2010

już prawie w Domu


Zbliżamy się  już do końca relacji z naszego wypadu. Na deser pozostały Czechy- kraina taniego piwa i wąsatych mężczyzn. U południowych sąsiadów spędziliśmy kilka dni rozkoszując się wyrobami mistrzów trudniących się zamianą zboża w złocisty płyn, zwiedzając oraz popadając powoli w dosyć zaawansowaną i ostrą formę depresji.
Czechy są dla piwosza tym, czym dla muzułmanina Mekka, trzeba tam być choć raz w życiu, a najlepiej wracać co roku. My postanowiliśmy wrócić, wiec wybieramy się na kilka dni stopem.
Jutro wyjazd.

Brno

Hradec Kralove



Hronov


Tuż przy granicy z Polską znajduje się miejscowość Hronov. Nie ma tam nic specjalnego do oglądania, są za to górki i tanie knajpki. My wybraliśmy się na kilka małych wycieczek podczas których było nam dane zobaczyć....

...grzybki...

...dziwaczną roślinność...

...autentycznego, żywego żuka...

...oraz jedynego w swoim rodzaju Kozla :)


Czesi strzeżcie się, wracamy!!!