Widocznie wspięliśmy się jeszcze niezbyt wysoko. Gdzie to słońce?
Gdzieś tam roztacza się wspaniała, majestatyczna, wysokogórska panorama.
Ach ta jesień.
Wreszcie! Choć walka wciąż trwa.
Góry, niczym ślimaki swe czułki, nieśmiało i powoli wystawiają szczyty ku słońcu, ku błękitnemu niebu.
Nie tylko one zresztą. Cała przyroda pragnie ciepłych promieni.
My także :)
Tak czy inaczej, lasoterapia zdecydowanie działa i wykazuje wysoką skuteczność w rozjaśnianiu mroków duszy podczas każdej pogody.
Szary budyń zagęszcza się, konsoliduje, by opaść w dolinach jeszcze niżej
Tu już dolina Dunaju. Wystarczająco daleko, by nie musieć się stresować wciskającą się wszędzie wilgocią.
Naprawdę pięknie.
Zresztą co tu się rozpisywać, popatrzcie sami.
Następna wycieczka to będzie już Szwajcarska ziemia. W niedzielę ruszamy tam na kilka najbliższych tygodni. Za chlebem, za skwarkami!