piątek, 1 listopada 2024

Jesienne migawki- szarość mgły i zieleń trawki.

W miejscu, gdzie mieszkamy, jesień przywdziewa bardzo często stworzoną z gęstej mgły tunikę. Tak to już po prostu jest, kiedy rezyduje się w pobliżu dużego jeziora. A Bodensee do tycich akwenów z pewnością nie należy. Kiedy więc prognoza pogody przewiduje piękne słońce, rozpoczyna się inwazja szarego oparu i cała okolica poczyna sukcesywnie w nim znikać. Niczym w jakimś horrorze mgła powoli podpełza pod naszą wioskę, wnika między domy, rozlewa się po polach i lasach. Zjawisko to potrafi utrzymywać się przez kilka dni, a bezpośrednio nad jeziorem nawet tygodni. Gdy to następuje, nie pozostaje nic innego, jak ewakuować się wyżej, ponad parową maź. Całe szczęście, że w promieniu kilkunastu kilometrów mamy już wynurzające się z mgły pagórki, a kilkadziesiąt kolejnych dzieli nas już od solidnych, alpejskich szczytów.

Widocznie wspięliśmy się jeszcze niezbyt wysoko. Gdzie to słońce?

Gdzieś tam roztacza się wspaniała, majestatyczna, wysokogórska panorama.

Ach ta jesień.

Wreszcie! Choć walka wciąż trwa.

Góry, niczym ślimaki swe czułki, nieśmiało i powoli wystawiają szczyty ku słońcu, ku błękitnemu niebu.

Nie tylko one zresztą. Cała przyroda pragnie ciepłych promieni.

My także :)

Tak czy inaczej, lasoterapia zdecydowanie działa i wykazuje wysoką skuteczność w rozjaśnianiu mroków duszy podczas każdej pogody.

Szary budyń zagęszcza się, konsoliduje, by opaść w dolinach jeszcze niżej

Tu już dolina Dunaju. Wystarczająco daleko, by nie musieć się stresować wciskającą się wszędzie wilgocią.

Naprawdę pięknie.

Zresztą co tu się rozpisywać, popatrzcie sami.






Następna wycieczka to będzie już Szwajcarska ziemia. W niedzielę ruszamy tam na kilka najbliższych tygodni. Za chlebem, za skwarkami!