niedziela, 13 maja 2018

Nawet największym bumelantom zdarza się czasem iść do roboty...


Od naszego ostatniego zarobkowania w Visp minął już ponad rok, na koncie bankowym hulają więc przeciągi, w portfelach zaś zamiast pieniędzy panoszą się zuchwale pajęczyny- czas najwyższy znaleźć jakąś robotę :)



Jak pomyśleliśmy, tak też uczyniliśmy i po mailowej ofensywie skierowanej ku krainie szczęśliwych oraz zamożnych czcicieli demokracji bezpośredniej, udało nam się tradycyjnie już zaokrętować w uroczej winnicy.


Założenia były następujące: dobra płaca, ładna okolica, mili właściciele, najlepiej nad wodą i nie tak daleko od domu jak ostatnim razem.


Po pozytywnym zweryfikowaniu powyższych punktów, zdecydowaliśmy się przyjąć ofertę, a nasi mocodawcy postanowili dać nam szansę, suchy kąt oraz kawałek chleba :)


Tak oto trafiliśmy wczoraj nad Jezioro Zuryskie, do wioski zwanej Freienbach. Wisienką na tym helweckim torcie jest przytulne małe mieszkanko z okien którego widać czekającego cierpliwie na kolejne wojaże kamperka, a nawet jezioro.


Jutro do roboty. Strzeżcie się krzaczki!