środa, 25 maja 2011

Ferrara


Ferrara jest ponad stu tysięcznym miastem nie odkrytym jeszcze przez masową turystykę. A niewątpliwie jest tego warta. Można napawać się pięknem włoskiego języka bez jakichkolwiek zakłóceń. Zamek i ogromna katedra w samym centrum to już wystarczające atuty aby tu przyjechać.
W internecie znaleźliśmy darmowy parking dla kamperów tuż przy starówce do którego też się udaliśmy. Na miejscu okazało się jednak , że parking jest i owszem ale płatny 6 euro (niby nic ale ludzi skąpych każda oszczędność cieszy :)). Obok znajdował się drugi maksymalnie zapchany (bo darmowy), nielegalnie zarządzany przez naszych Afrykańskich Braci plac wielkości dwóch boisk piłkarskich. Nie można było szpilki wcisnąć, a wspomniani już Bracia uwijali się jak w ukropie, jeżdżąc na rowerach, biegając i komunikując się na rożne sposoby w celu wyszukania miejsca dla chcącego zaparkować pojazdu (za dobrowolną opłatą co łaska). Dla nas również się nasili, lecz nic nie udało się im znaleźć. Wtedy podeszła do nas pewna przemiła Włoszka i powiedziała, że odjeżdża i możemy zając jej miejsce (znowu oszczędność). W cieniu :).
Po tym jak już się ulokowaliśmy ruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
Spotkaliśmy również parę Polaków z Tarnowskich Gór co jednak nie zaowocowało libacją alkoholową oraz ogólnym zatruciem organizmu.
Po achaliśmy i ochaliśmy nad pięknem średniowieczno- renesansowej zabudowy i po spokojnej ncy na pustym już parkingu pojechaliśmy dalej. Ku Wenecji...










Na koniec włoskie danie made in kamper :)