Podczas pobytu w Donaueschingen brakowało nam jednego, a mianowicie- jeziora. Dlatego po dosyć chłodnej nocy (miasto leży na wysokości niemal 700 m n.p.m.) podczas, której tylko nosy wystawały nam spod kołdry postanowiliśmy wracać w bliższe nam okolice i odrobinę powygrzewać się nad wodą. Wybraliśmy jedno z naszych ulubionych miast, czyli Überlingen. W poprzednich wpisach już coś tam o nim naskrobaliśmy, więc nie będziemy się powtarzać :). Dodatkowo pogoda dopisała, dzięki czemu pożegnanie z Bodeńskim możemy uznać za udane.
Nie roń łez nasz piękny akwenie! Za kilka miesięcy będziemy z powrotem :)
Golasy. Ach, ci Niemcy :)
My co prawda nie odważyliśmy się na kąpiel, ale już opalanie przy piwku to jak najbardziej.
Kamperowcom Überlingen oferuje całkiem przyjemny parking (płatny-10 €) z beznadziejnym serwisem.
W czwartek ruszamy do Francji podreperować odrobinę budżet jakąś uczciwą pracą. Cykl "Buszujący pośród winorośli" czas zacząć!