niedziela, 23 lipca 2023

Ostatnia prosta.

Doczekaliśmy, dożyliśmy, dotrwaliśmy- wkraczamy właśnie na ostatnią prostą na końcu której, tli się już światełko bezrobocia. Ach, radośni Ci, którzy nie muszą parać się pracą. Roześmiane lico tych, którym obcy codzienny zarobkowy znój. Jeszcze niecały tydzień odhaczania franków i my także zaliczać będziemy się do tego grona szczęśliwców.

Każda mijająca minuta, każde bicie zegara oznaczające zmianę godziny przybliża nas do upragnionej wolności. Co prawda przed nami jeszcze zbiory, ale to za ponad miesiąc i tylko na kilka tygodni. Szybko minie, a co sobie człowiek podje winogron, to jego- ot taka owocowa premia. W naszych głowach zapadła już też decyzja, że nie będziemy przyjeżdżać do Freienbach na kolejny sezon. Sześć lat pod rząd to i tak już za dużo. Czas na zmiany, na nowe miejsca, innych ludzi, a może nawet odmienną branżę. Może nawet zrobimy sobie rok przerwy, by odrobinę przeorganizować życie. Ale o tym kiedy indziej, nie ma co zapeszać.

W sobotę zaś wybraliśmy się na kilkugodzinną przechadzkę po Zurychu.

Jak nie lubimy dużych miast, to w tym przypadku musimy przyznać, że największa ze szwajcarskich osad bardzo przypada nam do gustu. Jest wielkomiejsko, szykownie i "na bogato" ale jednocześnie bardzo spokojnie, wyluzowanie i tak "małomiasteczkowo". Z pewnością położenia nad jeziorem oraz niemal u stóp Alp też robi swoje.

 Może i powoli żegnamy się z obecną firmą oraz miejscem zamieszkania, ale do Zurychu zawsze chętnie zawitamy ponownie.