środa, 27 listopada 2019

Miesiąc później. Część 2.


Góry górami, ale mimo wszystko najbardziej ciągnie nas do morza. Jako, że pogoda wyraźnie się poprawiła, urządziliśmy sobie sentymentalną podróż do Grado. Kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Polsce, bywaliśmy tu parę razy w roku. Minęło kilka dobrych lat od naszej ostatniej wizyty w tym lekko sennym, lecz przepięknym miasteczku i musimy przyznać, że niewiele się zmieniło. Tyle wspomnień, tyle wspomnień :)


Jest starówka, są wąskie uliczki...


...jest morze, jest plaża...


...jest i jedzona w promieniach słońca pizza. Fakt, że uboga oraz skromna, ale w prostocie siła, no i wybór wegańskich pizz skromny :) Tak, czy siak, marinara pasuje nam zawsze!


Po prostu jest dobrze :)


Są również różnorakie morskie stwory.


Nawet nogi można pomoczyć.


Kurcze, aż tak gorąco?


Można nawet znaleźć ustronne miejsce do pojogowania.
 

No i na koniec, to co najlepsze... Są i piękni my :)