sobota, 25 maja 2019

Operacja delegacja.


Kiedy przychodzi piątek, a szef zagaduje nieśmiało jak tam samopoczucie, wspomni odrobinę o pogodzie i innych tego typu duperelach, to wiadomo, że o coś mu chodzi, że coś tam w tej swojej szwajcarskiej głowie planuje, dosadniej mówiąc- knuje.


My, jeszcze niczego nieświadomi, szczerzymy zęby podpierając wesoło ścianę i ciesząc się na nadchodzący weekend ale on już, niczym prorok jakiś zna dokładnie naszą przyszłość, dobrze wie, co będziemy robić w kolejnym tygodniu.


Zaplanował już dawno nasz los, banicję na totalne zadupie, ot zsyłkę po prostu.


Tak to trafiliśmy do położonego nad Renem Buchberg.


Przez pierwsze trzy dni pogoda nie rozpieszczała i tylko ślimaki oraz dżdżownice tryskały humorem :)



Całe szczęście w środę zza chmur zaczęło zerkać słońce, a w czwartek pojawiło się w pełnej krasie.


Potem nadszedł piątek, a z nim wolne oraz czas, by opuścić odludzie, które było nam domem oraz miejscem pracy w minionym tygodniu. Co przyniesie kolejny? My nie wiemy, ale na pewno w pewnej głowie trybiki pracują już nad tym na pełnych obrotach :)