poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Czas zwiedzania cz.2, czyli czas wzuć skarpety


Kolejne miasto na naszej trasie wytrawnego turysty obutego w sandały i eleganckie skarpetki to Konstanz- największa miejscowość nad Jeziorem Bodeńskim. Słynąca z soboru oraz spalenia Jana Husa Konstancja nigdy nas nie zawodzi, więc i tym razem wizyta w niej była czystą przyjemnością. Nie będziemy się nadmiernie o niej rozpisywać i powielać poprzednich postów. Najlepiej po prostu tu przyjechać i wyrobić sobie własne zdanie :).


Właśnie w tym budynku odbywał się wspomniany wcześniej sobór. Za wikipedią: "W latach 1414-1418 odbył się tu sobór, podczas którego wybrano papieża Marcina V, kończąc tym samym wielką schizmę zachodnią. Było to jedyne w historii konklawe na północ od Alp. W trakcie soboru spalono też na stosie czeskiego reformatora Jana Husa". 


Dzielni zwiedzający nieomal w komplecie :)  


Następny przystanek to Singen i górująca nad nim twierdza Hohentwiel. Singen to dosyć nowe miasto, więc nie obfituje w zabytki (oprócz twierdzy), jest to jednak komercyjne centrum regionu, z wieloma handlowymi ulicami. Zaś w sobotę pod marketami przeważają samochody na szwajcarskich numerach.


Może na zdjęciu tego nie widać, ale są to największe ruiny twierdzy w Niemczech. 


Na koniec wpisu Titisee- jezioro położone w południowym Schwarzwaldzie na wysokości 840 m.n.p.m. Sama miejscowość jest bardzo spokojna, choć turystów nie brakuje. Warto usiąść w piwnym ogródku i popijając złocisty trunek pogapić się w dal. Wersja dla oszczędnych (patrz- nas): ławka i piwko z marketu. Niemcy to taki wesoły kraj, gdzie nie ma zakazu konsumpcji w miejscach publicznych :). To jeszcze może wersja dla skner: ustawiacie poniższe zdjęcie jako tapetę, idziecie do kuchni po kufelek i gotowe. Jesteście z nami nad brzegiem jeziora. Zdrówko!