wtorek, 19 maja 2015

piwa łyk, precla gryz, złagodzi najgorszy kryzys


Ostatnio za sprawą tego, iż wszystkie nasze życiodajne soki płyną zamiast do mózgu, to do spracowanych rąk oraz równie umęczonych nóg, blog został odrobinę zaniedbany. Ale całe szczęście miniony czterodniowy weekend odwrócił na chwile tą jakże niekorzystną dla naszego intelektu sytuacje.
Postanowiliśmy zregenerować się odrobinę w domowym zaciszu i po ośmiu godzinach jazdy byliśmy już w naszych ukochanych okolicach. Nic nie koi tak robotniczego ciała jak piwo i precel, zaś dźwięczna niemiecka mowa stanowi doskonały balsam dla ducha. Niestety wszystko co dobre (i złe także :)) ma swój kres i od dwóch dni znowu doginamy pośród winorośli. Ale już niedługo, niedługo...


Wybraliśmy się na targ do Radolfzell...


...oraz przywitaliśmy się z jeziorem.






W Niemczech obecnie rządzą szparagi. My zrobiliśmy z nimi pizze.