wtorek, 16 lipca 2013

Weekend


 
Słoneczko przypieka u nas ostatnimi dniami. Oj, przypieka. Żar leje się z nieba niemiłosierny. Już prawie zapomnieliśmy o naszych gumowych skafandrach oraz kaloszach. Opisywana aura skłoniła nas do wybrania się nad wodę. Po zasięgnięciu języka u tubylców zdecydowaliśmy się wybrać do Vermenton. Z opowieści wynikało, że to miejsce wprost idealnie nadające się do błogiego plażowania oraz orzeźwiających kąpieli. Rzeka, drzewka dające odrobinę cienia i do tego przyjemne miasteczko. Więc, nie ma co siedzieć przy traktorze. Ruszamy. Myśl o odrobinie ochłody oraz radosnym pływaniu dodała nam skrzydeł. Lecz, co to? Po przyjeździe na miejsce nie możemy znaleźć plaży. Rzeka jest i owszem, drzewka rosną zgodnie z opisem, o, jest i nawet piasek. Ale gdzie ludzie? Nie ma nikogo. Czy na pewno dobrze trafiliśmy? Rozglądamy się niespokojnie dookoła, aż w końcu dostrzegamy jakieś napisy po francusku. Pollution (czy jakoś tak :). Znaczy się, woda niezdatna do kąpieli. Nasz misternie utkany od tygodnia plan szlak trafił. Jakaś podstępna roślinka postanowiła rozmnożyć się ponad miarę skażając przy tym wodę i pozbawiając nas odrobiny ochłody. Cóż, trzeba wracać. W drodze powrotnej przypomnieliśmy sobie o tym, iż w Cravant odbywa się festiwal średniowieczny. Jako, że miasteczko leżało na naszej trasie postanowiliśmy sprawdzić co tam się dzieje. Nie zawiedliśmy się. Było całkiem miło. Pod koniec dnia tylko mops miał odrobinę wodnej przyjemności (choć on pewnie jest innego zdania :)) i zaliczył orzeźwiającą kąpiel w pianie. I tak to dobiegł końca nasz pełen szaleństw weekend. Budzik na 4.55 i do pracy rodacy :)

 Cravant.



Biedaczek :(. Dotarliśmy za późno żeby go uratować. Co do tego tematu, to zapraszamy na bloga Alexa. Koniecznie obejrzyjcie filmik (co prawda to ubój rytualny, ale nie różni się wiele od zwykłej rzeźni. Zainteresowani mogą poszperać w necie). Smacznego kotleta życzymy.



 Tradycyjny poczęstunek wprost ze średniowiecza. Chrupki w różnych smakach :).

 No i winko.

 Mopsie SPA.


 Cykada.

 Uroki BIO uprawy. Chwasty, chwasty, chwasty!


 Te ręce trzymają fortunę :).