poniedziałek, 25 marca 2013

Sainte Maxime

 
Do Ste. Maxime trafiliśmy trochę przypadkiem. Jadąc w stronę Cannes postanowiliśmy sprawdzić parking, który miał znajdować się na naszej na trasie. Wiadomo, zatoka Saint Tropez, czyli drogo. Postój z serwisem za 5 albo 10 euro- różne fora podają inne ceny. Zajeżdżamy więc na miejsce, robimy serwis- darmowy i idziemy się rozejrzeć. Spotkany Francuz, na pytanie co, gdzie i za ile, odpowiada: nie ma szlabanu, bo zdemontowali, czyli za darmoszkę :) Na parkingu stoi już kilkanaście dobrze ukorzenionych kamperów. Ludzie noszą sobie wodę w wiaderkach i konewkach, sąsiedzi Niemcy pucują szmatkami Concorda, ktoś się opala, ogólnie sielanka. Po krótkim spacerze okazuję się, że niedaleko mamy Lidla, a i do centrum kilkaset metrów. Na dodatek łapiemy internet z McDonalda, który znajduje się po drugiej stronie ulicy. To jest życie. Zostajemy.
Samo miasteczko okazuje się równie przyjemne. Kilka wąskich uliczek ze stara zabudową, mały kościołek przy marinie, piaszczysta plaża i piękny widok na znajdujące się po drugiej stronie zatoki, osławione Saint Tropez. Czas mija nam błogo na spacerach i wygrzewaniu się przed kamperem (chyba najcieplejsze dni od czasu naszego zawitania do Francji). Po wizycie w biurze informacji turystycznej dowiadujemy się , że wcale nie musimy pchać się samochodem do miasteczka komicznego żandarma. Jeździ tam autobus za 2 euro.

Namiary na parking:

Ste. Maxime
GPS: N 43.31713
E 6.62.985

 Po drugiej stronie zatoki- Saint Tropez w pełnej krasie.

 Całkiem nas dużo.



Byliśmy świadkami takiej oto mrożącej krew w żyłach sceny. Jastrząb, czy inny orzeł upolował na naszych oczach biednego gołąbka.