środa, 1 grudnia 2010

skąd jesteś? - z Poznania...


Kilka lat temu, jeszcze w szkole, byliśmy na wycieczce we Włoszech. Tak się złożyło, że ulokowano nas w apartamencie z kierowcami autobusu, którym przyjechaliśmy. Jeden z nich, powiedzmy pan Edek, zamęczał nas kilka razy dziennie swoim ulubionym powiedzonkiem (słynął jeszcze z kiełbasy z cebulą i serem), a szło ono tak:
-Skąd jesteś?
- No z Wrocławia;
-A ty?
-Ja z Poznania;
-Jak to z Poznania. A nie z Kłodzka?
-No nie, z Poznania. Tato poznał mamę i jestem.
Po czym następował głośny śmiech, choć słyszeliśmy to już wiele razy :)

Więc w sobotę stopo-ciągiem postanowiliśmy odwiedzić miasto, z którego wszyscy pochodzimy. Poznań. Przeżyliśmy pierwszy śnieg i atak zimy, najzimniejsze łapanie stopa, najgorętszą saunę (temperatura zbliżona do tej, jaka panuje w szczycie sezonu w kamperze podczas obiadu :)). Pobyczyliśmy się, połaziliśmy i po szczęśliwym przebrnięciu przez ogólnopolski paraliż -wróciliśmy.