Każde kolejne spojrzenie we wsteczne lusterko wiązało się z drobnym ukłuciem w sercu. Stan ten pogłębiał się w miarę tego, jak na początku drogi wyraźne jeszcze morskie fale, poczęły zlewać się w jedną gładką masę. Równolegle z kurczeniem się błękitu, coś zapadało się w naszych sercach, karlało. Sukcesywnie do zmierzania na północ i pokonywania kilometrów, roślinność zmieniała się, traciła zieleń, niebo zaś szarzało coraz bardziej. Godziny mijały, a deszcz nasilał się. W końcu dotarliśmy do domu. Niemal puści w środku. Czym wypełnimy tę próżnie? Czy zalanie jej wodą z właśnie rozkręcającej się, rzęsistej ulewy wystarczy? Czy może jednak ten rodzaj pustki jest w stanie uleczyć jedynie słońce, wlewając swe promienie aż po brzegi serc? Cóż, zobaczymy...
niedziela, 16 marca 2025
Pustka w próżni- znaczy się, wróciliśmy.
czwartek, 13 marca 2025
Benidorm i Altea w jednym stali domu...
Benidorm położony jest w bardzo pięknej przyrodniczo, malowniczej wręcz okolicy. Rozciąga się niczym opasły kot na wygodnym legowisku utworzonym z piaszczystej plaży pomiędzy dwoma stromymi, skalnymi klifami. Z tyłu chronią go przed chłodnymi wiatrami rosłe góry, z przodu natomiast obmywają spienione morskie fale. Gdzie znajduje się więc problem, do czegóż to zamierzamy się przyczepić?
Otóż główny feler stanowi sam on, Benidorm (klik!) właśnie. Szpetna, poprzerastana szkaradnymi wieżowcami, niczym zdrowe ciało rakowymi wykwitami miejscowość, którą co by odebrać jej resztki uroku, wypełniają liczne hordy pijanych Anglików. Lecz czemu o tym piszemy?
Otóż jeśli urzekła was tutejsza przyroda, ale nie chcecie w pakiecie z nią otrzymać tego całego kłującego w oczu anturażu, postąpcie tak jak my, udajcie się tuż za miedzę, do starożytnego niemal miasteczka Altea. Czeka tam na was cała skąpana w bieli, niczym panna młoda starówka, bardziej kameralne, kamieniste plaże oraz mniej zionące alkoholowymi wyziewami towarzystwo.
Stąd, mając Alteę jako bazę wypadową, możecie oddawać się urokom odkrywania okolicy. Zaś z wielu punktów miasteczka, jakby ku przestrodze, widać okazały skyline Benidormu.
Hiszpańska pogoda nie zawsze rozpieszcza. Czasem zdarza się i tak, że pada deszcz. Momentami nawet intensywnie.
Dodatkowo potrafi się też ochłodzić. Po dłuższym okresie paradowania w krótkich porteczkach, jakoś tak dziwnie wzuć długie spodnie i (o zgrozo!) bluzę.
W takie dni organizm domaga się dodatkowych kalorii. Dobrze wzmocnić się filiżanką gorącej kawusi oraz pokrzepić się posypanymi cukrem parówkami ;) Oczywiście wegańskimi!
W końcu upierdliwe chmury odeszły sobie uprzykrzać wypoczynek innym turystom, a nad nami rozpostarł się jedynie błękit.
Skorzystaliśmy więc z okazji i ruszyliśmy na szlak. Benidorm od Altei oddziela sporej wielkości skalny masyw, który aż uprasza się o eksploracje.
Nie ma to jak w domu. Cisza, spokój, delikatny szum liści pomarańczowych drzewek. Szkoda tylko, że w tle, ukryta pośród zieleni hałasuje autostrada. Nie wierzcie we wszystko, co widzicie- szczególnie, kiedy (tak jak my) poszukujecie nieruchomości w internecie :)
czwartek, 6 marca 2025
Dać się odurzyć naturze.
Ostatnie dni pobytu w Andaluzji spijamy, niczym alkoholik przechylający już przecież pustą butelkę, podstawiający język i czekający cierpliwie, a nuż coś jeszcze spłynie. Wysysamy każdą słodką kropelkę dnia, nie mogąc się wciąż nasycić. A po wchłonięciu tych wszystkich oszałamiających widoków, chodzimy do wieczora niczym odurzeni. Jak zwykli mawiać ludzie starzy: kiedy do wszystko zleciało? Przecież dopiero co przyjechaliśmy, a tu już trzeba się pakować z powrotem. Toż to niemal chwilę temu człowiek wciskał się w rajtuzki, celem pomaszerowania dziarsko do przedszkola, kiedy dziś właśnie zerka w lustro, by ku swej konsternacji zaobserwować pierwsze siwe pasemka. Ech...
niedziela, 23 lutego 2025
Jeszcze medytacja została do zamedytowania...
Dzień dobry!- krzyczy wręcz na powitanie, wyskakujące z morskich toni niczym z procy słońce- czas rozpocząć kolejny pełen przygód dzień. Wciskajcie dupska w galoty, stopy zaś w trzewiki i ruszajcie ku przygodzie!
Ale jak to?- włączamy się do dyskusji- jako podmioty oraz przedmioty tejże, mamy chyba prawo do zabrania głosu. Przecież u nas czasu poważne niedobory, nic tylko wyginamy ciała na matach, recytujemy śpiewnie mantry, czy też dychamy świszcząco podczas praktyk pranajamy. Co, jak, kiedy?! Kurs nauczycielski w pełni, jeszcze medytacja została do zamedytowania, znaczy się wykonania, czy też odbycia- widzisz samo, słowa się nam już w ustach plączą i z ich sanskryckimi przodkami na językach mieszają- nie damy rady. Pilni z nas w końcu uczniowie, nie jakieś tam nygusy!
Oj tam, oj tam- macie kiedy bezwstydnie wystawiać do mnie gołe dupy, to i na spacer wygospodarujecie momencik, albo i dwa- no już, jazda, bo jeszcze zbyt mocno skórę przypiekę!
wtorek, 11 lutego 2025
Naturyzm, nudyzm, ekshibicjonizm...
Jak zapewne
zauważyliście, przeglądając treści na naszym blogu, bardzo dobrze
czujemy się w miejscach dzikich i odosobnionych. Tam, gdzie plaża, czy
też szlak są dostępne jedynie dla nas. Kochamy obcować z żywiołami: ze
słońcem, wiatrem, wodą i jesteśmy w stanie dużo zrobić, aby mieć taką
możliwość.
wtorek, 4 lutego 2025
Szepty skał
Podczas pobytu w
Vera Playa spoglądaliśmy tęsknie na zachód, w stronę majestatycznego,
białego miasteczka Mojacar, w kierunku majaczących na horyzoncie gór.
Skały wzywały nas swym kamiennym szeptem, płynąca od nich cicha melodia
kusiła nas coraz bardziej. Zaś położone u
ich stóp, ulokowane w urokliwych zatoczkach plaże nęciły swym pięknem.
Dzień po dniu. Doba po dobie. Aż w końcu się im udało, ich zawołania przyniosły skutek. Dotarliśmy na
miejsce, jesteśmy w domu.
piątek, 31 stycznia 2025
Vera Playa zimą- miesiąc za nami.
Nasz pobyt w Torremar Natura zbliża się powoli do końca. Jeszcze kilka dni i opuścimy
to osiedle, miejscowość Vera Playa, a tym samym naturystyczny raj. Nie
smucimy się jednak, gdyż przenosimy się niewiele dalej, bo do miasteczka
Mojacar Playa. Tam, w odróżnieniu od tutejszej wielkiej, szerokiej,
piaszczystej plaży, czekają na nas urokliwe, ukryte za skałami zatoczki,
gdzie można cieszyć się większą intymnością oraz spokojem.
Wróćmy jednak do
Torremar. Ta urbanizacja jest już trzecią, w której na przestrzeni ostatnich lat dane nam było
mieszkać w Vera Playa i póki co najlepszą. W sumie to nie mamy się do
czego przyczepić. Jest naprawdę ładnie i kameralnie. Wspaniała
roślinność wypełnia wspólne przestrzennie, a liczne palmowe pióropusze
kołyszą się przy powiewach wiatru, szumiąc kojąco tuż za oknem. Do sklepu blisko, do plaży także-
czego chcieć więcej? Może basenu? Są dwa, w tym jeden podgrzewany- więc nawet
najwięksi malkontenci powinni być zadowoleni.
wtorek, 14 stycznia 2025
Goło i... spokojnie.
Już tydzień minął od naszego przyjazdu do Very i nie był to czas nazbyt obfitujący w momenty, które sprawiają, że serce wyrywa się ku górnym poziomom tętna. Pełen luz, słońce, dwucyfrowe temperatury, szumiące leniwie morze oraz wtórujące mu palmy o zielonych pióropuszach. Zaś pośrodku całego tego anturażu my otoczeni tabunami siwych głów. Emeryci wszystkich krajów łączcie się!- to zawołanie dotarło do niejednego seniora z północy Europy, co w rezultacie sprawiło, iż są ich tutaj nieprzebrane tłumy. Gdybyśmy tylko chcieli, moglibyśmy spędzać całe dnie na pogawędkach przy kawie, grze w warcaby lub też szachy, czy nawet rzucając ciężkie, metalowe kule w petanque. Jedyna różnica miedzy tą okolicą, a innym typowym zimowiskiem jest taka, że wiele z tych czynności ma miejsce bez ubrań, czyli kolokwialnie się wyrażając- na golasa.
środa, 8 stycznia 2025
Vamos a la Vera Playa!
Nasza teleportacja do Hiszpanii nie przebiegła tak gładko jak w filmach z gatunku science-fiction i zamiast znaleźć się tam w ułamku sekundy, potrzebowaliśmy całych trzech dni jazdy. Tak to już jednak bywa, kiedy jest się przywiązanym do tradycyjnego środka transportu, jakim jest samochód, a dodatkowo nie ma się skłonności do pokonywania kilkunastogodzinnych tras późno w noc. Podróż podzielona na siedmiusetkilometrowe odcinki, to już górna granica optimum, jaką są w stanie znieść nasze niemal już emeryckie plecy. Tak, tak, w tym wieku, nie ma żartów, żadne przelewki. No i na siusiu ciągle trzeba się zatrzymywać.
poniedziałek, 6 stycznia 2025
Pies też człowiek, tylko pies.
Jeżeli dzielicie gospodarstwo domowe z futrzanym, czworonożnym przyjacielem i zależy wam na jego dobrostanie, to przyjeżdżajcie śmiało na Sylwestra do Włoch. Nam właśnie taka idea przyświecała, kiedy wybieraliśmy się w podróż na południe. Jak najmniej fajerwerków, huku oraz drących się po nocach pijanych współbliźnich. Na to właśnie liczyliśmy i oczekiwania nasze zostały zaspokojone wręcz z nawiązką. Było spokojnie, nikt nie strzelał kilka dni przed, ani po- jak to często ma miejsce w Polsce, czy też w Niemczech. Co prawda zahuczało solidnie punkt dwunasta, ale trwało to dosłownie kilkanaście minut. Obróciliśmy się więc na drugi bok i spaliśmy dalej. Jak to chrapaliśmy smacznie w najważniejszy dzień w roku? Ano tak, o dziesiątej do łóżka i tyle. Doba jak każda inna. Pełen bojkot.
Subskrybuj:
Posty (Atom)