środa, 7 marca 2018

W poszukiwaniu lata, czyli jak Komo namówił nas na wyruszenie ku słońcu :)


Ostatnio wspominaliśmy coś nieśmiało, że gdzieś tam, w niedalekiej przyszłości, rysują się przed nami szeroko i oślepiająco zarazem, perspektywy legalnego oraz na dodatek trwałego zatrudnienia. Niestety, a może i stety, pracowe miraże rozpuściły się póki co w badeńskiej mgle, by następnie zacząć się powoli formować w migoczące w przyszłości helwetyckie konkrety. Ale to jeszcze nie teraz, trochę wolności jeszcze nam pozostało do wykorzystania w najbliższym czasie. Co więc czynić, siedzieć w domu i obrastać mchem, jak nasz balkon po zimie?

wtorek, 20 lutego 2018

dwa stopnie powyżej zera już się zdarzało :)


Kamperowanie zimą, jakiś wyjazd na narty, ludzie zastanawiają się, czy to ma sens i czy się, potocznie mówiąc, da. Pewnie, że tak. Czy jest to przyjemne? W naszym przypadku nie do końca. Przy hulającym piecu, czy też farelce nie jest źle. Do tego dołóżmy bulgoczący sobie spokojnie bojler z gorącą wodą. Niektórzy tak mają i sobie chwalą. U nas jest jednak odrobinę inaczej. Dlaczego? Bo szparujemy gaz, prąd i Ojro w ogóle i szczególe. Więc ciepła woda tylko wieczorem oraz ogrzewanie przerywane chwilami chłodu. Choć ostatniej nocy, przy solidnym mrozie farelka wspierała nas niemal bez przerwy.

sobota, 17 lutego 2018

tymczasem w pozafacebookowym życiu...


Coś ostatnio u nas cichutko, spokojniutko, blog się kurzy i wpisów brak. No cóż, nie znaczy to wcale, że nic się nie dzieje w naszym pozafacebookowym życiu. Co to, to nie! Kilka tygodni temu wybraliśmy się do Polski, by nasz domek na kółkach mógł podreperować zdrowie u mechanika samochodowego, zwanego też kamperowym spa. Jako, że Hymerek nie był w pełni sił, to ten niecały tysiąc kilometrów pokonaliśmy w cztery dni :) Teraz już wszystko ponaprawiane, porobione i odpicowane, a my pakujemy się na drogę powrotną. Mamy nadzieję, że teraz kamperek będzie mknął po autostradzie niczym Komo za piłką. Jak widać na fotce, ten Rudy Potwór także aktywnie pomaga w przygotowaniach :)

środa, 27 grudnia 2017

zmasowany atak pięknych widoczków


Ale piękny widok, nieprawdaż? Nie spodziewaliśmy się, że aż tak cudna panorama ukarze się naszym oczom, gdy wychodziliśmy rano z domu. Jako, że mieszkamy w sąsiednim Cernobbio, to do samej starówki w Como mamy około sześciu kilometrów dymania. Nie tak dużo, ale jak pokonuje się tą trasę kilka razy dziennie, to pod wieczór nogi z radością opierają się na taborecie, wzdychając przy tym z ulgą skarpetowym smrodkiem :)

poniedziałek, 25 grudnia 2017

świąteczne Como


Z jednej strony Włosi są mistrzami kiczu, blichtru oraz życia na pokaz, ale też, patrząc z drugiej- elegancji i stylu. Cóż jak widać, skrajności dają się czasami bardzo dobrze połączyć, szczególnie uwydatnia się to podczas świątecznego przyozdobienia Como.

sobota, 23 grudnia 2017

Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej...


Kilka dni wolnego... za mało, żeby jechać do Polski na spotkanie z rodziną, za dużo zaś, żeby siedzieć w domu. Co więc robić? Na okolicznych polach zalega śnieg, a ponure mgły otulają senne Eigeltingen, nie dopuszczając słonecznych promieni. Trzeba nam światła i może kliku stopni więcej na termometrze...


...a do Italii nie tak daleko! Co prawda kamperek już śpi, ale są przecież jeszcze inne możliwości. Niecałe cztery godziny w pociągu, przejazd przez najdłuższy tunel świata (tunel bazowy Świętego Gotarda- 57 km) i już stawiamy stopę na włoskiej ziemi :)


Więcej szczegółów już wkrótce...

sobota, 16 grudnia 2017

Takie to z nas wygodnisie się zrobiły :)


Kamperek udał się dziś rano na zimowy sen do podwórkowej gawry. Dokładnie rzecz zaś biorąc, to nie on, tylko jego akumulator. Pogoda jest już typowo grudniowa, dlatego też, nie ma co go męczyć i niniejszym dajemy mu do końca stycznia wolne.

niedziela, 3 grudnia 2017

Co poszło nie tak?


Pamiętacie jeszcze w co bawiliście się jako dzieci? O czym marzyliście? Kim chcieliście być w przyszłości? Przypominacie sobie, jak podczas zabawy prawie każdy wcielał się w rolę prawnika albo marketingowca. Nie, dzisiaj ja będę nosił aktówkę!- wyrywaliście ją sobie z rąk, kłócąc się przy tym zapalczywie. Ja chciałem być specjalistą ds sprzedaży, czy też logistyki, kuzyn zaś od bhp. Co bardziej szaleni koledzy marzyli o księgowości, kadrach bądź farmacji. Prawda?

wtorek, 21 listopada 2017

Dalej, w górę przyjaciele, aż na sam szczyt!


Większość z nas chce za wszelką cenę dostać się na szczyt. Wielu wspina się wytrwale po coraz bardziej stromym stoku, spychając przy tym innych, bo im wyżej, tym i ścieżka węższa. Na samej górze nie ma jednak wiele miejsca, więc i oni pewnie zostaną po drodze zepchnięci w przepaść. Ci zaś, którzy jednak dotrą na szczyt, na samą, samiutką górę, odkryją, że jest tam zimno, wietrznie i brakuje powietrza. Co prawda czasami mogą się delektować pięknym widokiem, ale co z tego skoro nie mają go z kim dzielić. Wtedy zadadzą sobie pewnie pytanie, czy było warto. Może lepiej byłoby  pozostać na dole? Co prawda, nie obserwuje się świata z wysokości i nie góruje nad nim, ale za to jest pięknie zielono, spokojnie, no i miejsca wystarczy dla wszystkich. No i nie traci się czasu na mozolną wspinaczkę. Więc, dalej, w górę przyjaciele, aż na sam szczyt!

niedziela, 5 listopada 2017

Wypatrująca nas niecierpliwie Bazylea


Mądrzy ludzie mawiają, że wszystko ma swój czas. Odrobinę od nich głupsi przyznają im rację, pochrząkując przy tym pod nosami i kiwając ze zrozumieniem głowami. Na końcu zaś jesteśmy my, którzy wcielamy te mądrości w życie :)


Kogo zaś ciekawi, o co w tym wszystkim chodzi? Siup po piwku i ruszamy.