czwartek, 21 czerwca 2012

Jezus i cadillac



Opuściliśmy już wybrzeże Adriatyku i definitywnie uciekliśmy w góry, a konkretnie w Dolomity. Jest przepięknie, wysokie nagie szczyty, głębokie przepaście i rześkie nocne powietrze ( w dzień nadal powyżej 30 stopni) starają się koić naszą tęsknotę za plażami i skrzeczeniem mew. Dziś jeszcze porcja zaległych zdjęć, a do tego rajskie widoczki; kryształowo czyste jeziorka, ukryte w chmurach szczyty i pasące się pod nimi jelenie. Oczywiście na rykowisku :)


Zawsze nachodziła mnie myśl, że mamy coś wspólnego z Jezusem...choć on zaczynał chyba wcześniej :)



kibicujemy. Ach cóż to była za ekstrawagancja :) i do tego prosciutto (szynka po naszemu) -jak zapewniał właściciel zrobiona z jego własnej świni (my own pig)

don't worry, be happy!









Tycjan- a co! Trochę kultury nie zaszkodzi.



 widok z sypialni



piątek, 15 czerwca 2012

Ostatnio pisaliśmy o wypadach do różnych podgórskich miejscowości. Dziś fotki. Nie będziemy się rozpisywać bo warunki nie sprzyjają :)













 Penetrujemy katakumby


 Pierwszy mecz Polaków obejrzeliśmy w Spilimbergo na telebimie. Byliśmy my i jeden Włoch :) Tłum po prostu.


czwartek, 14 czerwca 2012

bo takie Ferrari to jest w złym guście :)

Trzeba się czasem wyrwać z tej naszej Isoli del Soli vel del Deszcz. Co też czynimy z rzadka i wracamy potem skruszeni. Choć czasem warto. Choćby dla takich miejsc jak Tarcento, Cividale del Friuli, Spilimbergo etc. Małe, klimatyczne podgórskie miejscowości, które starają się dogodzić zmanierowanym kamperowcom. A to darmowy prąd, a to własny ogródek do tego klimatyczne górskie widoki i świeże, rześkie powietrze. Więc tak sobie jeździmy po okolicy :)



Oprócz tego z Gradeńskich niusów: ostatnio odbył się tu zlot posiadaczy pojazdów marki Ferrari.Wiadomo- podstarzali panowie z resztkami siwych włosów na głowie zasiadający dumnie w swoich drogich maszynach i dodający gazu na deptaku by urokliwie zaryczeć wydechem. No, ale trzeba mieć czas żeby dorobić się czerwonego potwora. Więc, jak już się człowiek dorobi to i zdąży się zestarzeć. A gawiedź (w tym i my) patrzy z zazdrościom i robi sobie zdjęcia :)





wtorek, 12 czerwca 2012

pożegnanie w Willach

Ostanie wspólne dni to wyjazd do Willach by odstawić dziewczyny na pociąg. Jak powszechnie wiadomo Austriacy znani są ze swej życzliwości i otwartości na inne narody. Nie chcemy utrwalać stereotypów ale w naszym przypadku mają one jakieś pokrycie w faktach. Dlatego też nie poświęciliśmy pięknemu miastu Willach (Villach) zbyt wiele czasu, a teraz i słów :) Pokręciliśmy się po okolicy i wróciliśmy do Włoch.





Pożegnania nastał czas...

niedziela, 10 czerwca 2012

Wenecja


Kolejna porcja fotek, tym razem z Wenecji. Nie jest łatwo pisać na ławce siedząc pod słońce, więc posłużę się wpisem z przed roku :):
"Wenecję odwiedza rocznie około 15 milionów turystów. W najbardziej znanych miejscach tłumy przemieszczają się przez 24 godziny 365 dni w roku. Niektórzy mogą powiedzieć, że to już, masówka, że tłumy, że to nic oryginalnego być w Wenecji. Ale czy Ci ludzie są tam bez powodu? Czy to wina miasta, że jest takie piękne? My byliśmy już tam kilka razy i za każdym kolejnym Wenecja sprawia inne wrażenie. Ostatnio mieliśmy mieszane uczucia, tym razem jesteśmy zachwyceni. A jeśli ktoś nie lubi tłumów to naprawdę są jeszcze miejsca gdzie można usiąść na ławce i delektować się widokami i klimatem (może nie samotnie ale nie wśród masy ludzi)."
Aktualnie znowu jesteśmy w Grado i mamy pewne plany co do tego miasteczka, ale to już życie zweryfikuje :) Zaraz idziemy na mecz Włochy- Hiszpania zobaczyć jak kibicuje prawdziwy włoski tifoso.







 stoisko owocowo-warzywne :)

Na koniec na zdrowie! We Włoszech nie widzieliśmy jeszcze nikogo pijącego piwo w miejscu publicznym (choć nie jest to zakazane). Spacerując po Wenecji dojrzeliśmy trzy osoby z puszeczkami w ręku i od razu zawyrokowaliśmy- Polacy. Jak się pewnie domyślacie nie byliśmy w błędzie!